środa, 23 października 2013

Rozdział XXII '' Nowy Nauczyciel '' Część Druga

Dla Hermiony Riddle, która podpisuje się jako M. <3 oraz dla Nana nanana :D i  końcowa część po ''***''  dla  KAMY, która jak widać była bardzo niecierpliwa tego rozdziału :D :*
Cytacik Time :


– Musi coś być – mruknęła Hermiona, przysuwając bliżej świecę. Oczy miała już tak zmęczone, że ślęczała nad Dawnymi i w ludzkiej niepamięci pogrążonymi zaklęciami i urokami z nosem tuż nad drobnym tekstem. – Nigdy by nie postawili przed wami zadania niemożliwego do wykonania.

– Ale to zrobili – rzekł Ron. – Harry, po prostu wleź do tego jeziora, wsadź głowę pod wodę, ryknij na te trytony, żeby ci oddały to, co zwędziły, i czekaj. To najlepsze, co możesz zrobić, stary.

Ps. Dzięki za 30 000 wejść :* Kocham was <3
I proszę komentujcie ! :*
Każdy komentarz tak wiele znaczy *..*

   Po śniadaniu nadeszła pora na lekcje. Wszyscy uczniowie szkoły rozeszli się do różnych klas ,podobnie jak nauczyciele. Hermiona nie musiała oczywiście zerkać na plan lekcji. Już wcześniej nauczyła się go na pamięć. Eliksiry ,Eliksiry , Numrologia, Obrona Przed Czarną Magią.... Ciekawe jak się spisze Aleksander...  Hermiona uśmiechnęła się do siebie i zeszła do lochów.  Oczywiście Snape'a nie ma... Na zastępstwie spotkała się z Dumbledorem, który przez całą lekcję dziwnie się do niej uśmiechał. Jakoś tak tajemniczo. Aż ją ciarki przeszły. O co chodzi? Czyżby pan Bennett coś mu o niej opowiadał ? Na lekcji rozmawiali o eliksirach prawdy. Hermiona oczywiście się nudziła zbierając kolejne punkty dla domu. Przerobiła ten temat już w wakacje. Cóż lepiej być do przodu niż do tyłu. Po pierwszych dwóch godzinach, Hermiona była bardziej znudzona niż na zajęciach Wróżbiarstwa. Jednak jako, że jej przyzwyczajenia i duma nie dały jej zignorować lekcje i pójść na wagary, powlokła się korytarzem na zajęcia z Numerologii. Ta lekcja nie była lepsza. Pomimo, że nie znała tego tematu, w pierwsze pięć minut go zrozumiała i powtarzające się proste ćwiczenia ją męczyły. Po dzwonku ocknęła się z mgły nudów i powtórek. Obrona Przed Czarną Magią z profesorem Bennettem... Ciekawiło ją jak poprowadzi pierwszą lekcję, no i co o nim pomyślą inni. Na korytarzu spotkała się z Harrym i Ronem, którym oczywiście nie chciało się chodzić na Numerologię. Zamiast tego wybrali Wróżbiarstwo - siedzenie na pufach wśród oparów dziwnego pochodzenia spalonych ziół. Hermiona uważała to za głupotę. No ale cóż nawet ona nie zdołała przekonać przyjaciół do zmiany zajęć. Doszli wspólnie do klasy i zaraz po tym zadzwonił dzwonek. Wszyscy weszli do klasy. Hermiona podeszła do drugiego rzędu, tam gdzie zazwyczaj siedziała, jednak usłyszała, że ktoś nawołuje ją szeptem. Była to Parvati  Patil.
 -Hermiona! Psst! Usiądź ze mną! - Zdziwiona Gryfonka podeszła do pierwszej ławki, gdzie siedziała jej rówieśniczka. - Usiądź ze mną. Dzisiaj nie ma Lavender ani twojej koleżanki, z którą siedzisz, więc możemy usiąść razem. - Dziewczyna uśmiechnęła się do niej miło. Hermiona odwzajemniła ostrożnie uśmiech i spojrzała na schodki prowadzące do gabinetu nowego nauczyciela.
 -Wiesz, dobrze ale... może usiądziemy obie w trzecim rzędzie? Nie wiem czy chcę siedzieć w pierwszej. To jest trochę za bardzo... na widoku. - Wzruszyła ramionami z zakłopotaniem. Parvati powtórzyła ten gest, jednak z obojętnością.
 -Ja raczej zostanę tutaj. Lubię to miejsce. Ale ty usiądź gdzie chcesz, spoko. - Hermiona cofnęła się do swojej ławki i usiadła. Minutę później ze swojego gabinetu wyszedł profesor Bennett we własnej osobie. Miał na sobie standardową czarną szatę, lecz na nim wyglądała jakoś inaczej... Jakby bardziej... seksownie? Hermiona skarciła swoje myśli. Przecież to nauczyciel! Ale jaki przystojny nauczyciel... Cóż przynajmniej nie musiała już myśleć o Draco. Od przyjazdu profesora Bennetta ani razu nie wspominała ich prawie pocałunku, ani żadnej kłótni. Jenak zdawał jej się, że ciągle widzi Ślizgona. Jakby ją prześladował. Ale nie przeszkadzało jej to. Ignorowała go skupiając myśli na czymś innym. Na przykład na profesorze Bennecie. Zresztą chyba nie tylko ona jedna sądziła, że jest na co popatrzeć. Rozglądając się po klasie zauważyła, że prawie każda dziewczyna dostawała ślinotoku, wpatrując się w profesora jak w greckiego boga. Rano Hermiona niedokładnie mu się przyjrzała. Był bardziej opalony niż sądziła. Jego skóra była wręcz ciemno karmelowa. No i te oczy... Takie głębokie. Gdy tak na niego patrzyła poczuła, że to nie tylko na nowego nauczyciela ktoś się gapi. Czuła na karku tak intensywne spojrzenie, że aż się obejrzała, żeby sprawdzić kto to. Jej oczy zetknęły się ze spojrzeniem, które bardzo dobrze znała. Szare, wręcz srebrne oczy, które tak w głębi duszy uwielbiała. Odwróciła szybko głowę posyłając mu jeszcze mordercze spojrzenie. Potem spojrzała w drugą stronę, tak aby nie widział jej twarzy. Zagryzła wargę i zaczęła bawić się dłońmi. Cholerny Malfoy. Nie widziała co o nim myśleć. Chciałaby mu zaufać, ale jakoś nie mogła po tym co zrobił. Nie wierzyła, że miał wiarygodne wytłumaczenie na wydanie jej i Ginny Voldemortowi.  Z drugiej strony już mu to wybaczyła.. tylko, że on jeszcze o tym nie wiedział. I nie zamierzała mu mówić. Nie ufała mu. Ale mu wybaczyła... Merlinie! Mam tego dosyć! Czemu mam wrażenie, że wszystko kręci się wokół mnie? Nie chcę, żeby tak było. Chcę tylko świętego spokoju. Skupiła się lekko sfrustrowana na nauczycielu, który jak się okazało, przedstawił już się i owinął sobie prawie całą klasę w okół palca.
- Wyjmijcie różdżki! - Powiedział swoim głębokim głosem i w tym momencie reszta klasy też mu uległa. Hermiona zignorowała natarczywe spojrzenie Ślizgona, które wciąż czuła na plecach i wyjęła różdżkę.
-Dzisiejsza lekcja będzie polegała na ... ujawnieniu czyichś sekretów. Doskonale wiem, że przerabialiście już boginy,które ujawniły wasze ukrywane, bądź nie lęki,  dlatego przygotowałem coś innego.Poproszę pięciu ochotników! Albo nie, sam wybiorę. Ty, ty, ty, ty i .... ty. - Zwrócił się do Hermiony. Cała piątka poszła za nim. Podszedł do czegoś co wyglądało na zwykłe małe pudełeczko.Spojrzał na nich jeszcze raz i pokręcił w zamyśleniu głową. - Nie jednak nie potrzebuję ochotników...- Hermiona uśmiechnęła się ze współczuciem. Wydaje się być zdenerwowany i dlatego jest taki nieogarnięty... -Sięgnął po pudełko. - Wewnątrz znajduje się niezwykle rzadki przedmiot. Jest to eliksir prawdy. Będzie to nagroda dla jednego z was za najlepsze wyniki dzisiejszych zadań. Czy ktoś może mi podać profesjonalną nazwę tego eliksiru? - Hermiona z przyzwyczajenia podniosła rękę. - Tak panno Granger?
- Jest to Veritaserum.
-Doskonale. Dziesięć punktów dla  Gryffindoru. Jak widać plotki o tobie okazały się prawdą.- Uśmiechnął się do niej porozumiewawczo. Zaczerwieniła się i odwróciła wzrok. Cała klasa patrzyła to na niego, to na nią oniemiała. Pytające spojrzenia atakowały ją zewsząd. Nikt nie odważył się odezwać na pierwszej lekcji z nowym nauczycielem, więc szok nie przerodził się w nic poza patrzeniem. - No tak... -Profesor chyba wyczuł dziwną atmosferę. - Więc ustawcie się parami- Wszyscy posłusznie ustawili się dwójkami - Ale żeby nie było zbyt prosto mają to być pary mieszane - Gryfon/Ślizgon - Wszyscy zaprotestowali.  -  Nauczymy się dzisiaj zaklęcia czytającego innym w myślach. Można się  przed nim oczywiście obronić zwykłym zaklęciem obronnym. Mam nadzieję, że je wszyscy znacie?
- Taa...- Wymruczało kilka osób z powątpiewaniem. Owszem połowa klasy znała już zaklęcie Protego, ale nie wszyscy. Stanowiło to pewien kłopot, ale nikt się tym nie przejmował. Po kilu chwilach ławki wylądowały w rogu sali i wszyscy Gryfoni i Ślizgoni stali niepewnie wciąż w pierwotnych parach. Profesor kazał im się nie wygłupiać i ustawić parami takimi jakie im wyznaczy.Nikt nie zareagował więc kazał im stanąć w dwurzędzie i wybierał losowe osoby i łączył je w pary. Hermiona stanęła w drugim rzędzie, daleko od nauczyciela i  utknęła między lekko śmierdzącym chłopakiem o blond włosach ze złotym łańcuchem na szyi, którego nie widziała nigdy wcześniej na korytarzu, a dziewczyną wyglądającą jakby właśnie wróciła z pod latarni. Miała oczywiście szkolne szaty, ale rozpięła je i widać jej było prawie całe piersi, ledwie mieszczące się w odblaskowo-różowym biustonoszu. Gryfonka bardzo nie chciała tam zerkać, ale ten mocny kolor bardzo rzucał się w oczy. W dodatku dziewczyna miała rozjaśnione na platynowy blond włosy, kilogram ''tapety'' na twarzy, czerwoną szminkę i zgolone brwi, których miejsce zajęła niezbyt równa kreska narysowana kredką. Hermionie niedobrze się robiło na sam widok. Pewnie kilka razy za dużo dostała zaklęciem ogłupiającym...  Rozglądając się wokół ze zwykłej ciekawości, Gryfonka zauważyła, że zaraz za dwójką nieprzyjemnych Ślizgonów między którymi stała,  o ścianę opierał się milczący blondyn i oczywiście znów nie spuszczał z niej oka. O co mu chodzi? Hermiona odwróciła wzrok i skierowała go na nauczyciela, który właśnie zaczął mówić.
-Okej. Ty - wskazał na Lavender- i... Pan ze złotym łańcuchem na szyi. - Tak więc była dziewczyna Rona stanęła przerażona z boku sali a obok niej ustawił się blondyn, uwalniając Hermionę od swojego duszącego zapachu papierosów i dezodorantu. Następnie profesor połączył Seamusa i Parkinson , Harrego z Astorią a Ron wylądował z platynową blondynką, co mu najwidoczniej nie przeszkadzało, bo przygładził włosy i ciągle do niej mrugał. Hermiona wciąż stała na miejscu i zaczęło jej się wydawać, że nauczyciel specjalnie jej nie dobiera w parę. Gdy wszyscy już zostali dobrani za wyjątkiem jej profesor oświadczył z udawanym pocieszeniem.
 -Przykro mi Hermiono zdaje mi się, że będziesz musiała ćwiczyć ze mną.Nagle z cienia w rogu sali wyłonił się Draco i powiedział.
- Zdaje się, że zapomniał pan o mnie panie profesorze. - Wszyscy zwrócili się w jego stronę. Na twarzy nauczyciela było widać irytację i zdziwienie. Po chwili westchnął i powiedział.
-Dlaczego nie ustawiłeś się w rzędzie?
-Tu kończył się drug rząd panie profesorze. Zostałem tam gdzie stałem.
-Dobrze, w takim razie będziecie w parze z panną Granger. - Świeetnie... Poparzył na dziewczynę z zawiedzeniem i nagle znów się uśmiechnął, choć lekko sztucznie. - Tak więc zaklęcie brzmi : '' Legilimens''  Powtórzcie. - Klasa powtórzyła i już po chwili wszyscy stali na przeciwko siebie w parach i próbowali rzucić zaklęcie. Skutki nie były zbyt pomyślne. Zamiast czytania w myślach, ofiary zaklęcia dostawały potwornego bólu głowy. Hermiona przyglądała się temu z dezaprobatą. Przeniosła wzrok na nauczyciela i zmarszczyła brwi. Nie powinien rzucać ich na tak głęboką wodę na pierwszej lekcji. Nikt na pewno nie da rady rzucić tego zaklęcie no i w dodatku żaden uczeń nie chce, żeby ktoś poznał jego sekrety. Szczególnie ktoś z wrogiego domu.
- No to jak partnerko? Chcesz poznać moje myśli? - Spytał Draco zachodząc ją od tyłu. Odwróciła się do niego i najbardziej jadowitym tonem na jaki ją było stać powiedziała.
- Wiesz co Malfoy? Bardzo chętnie dowiem się dlaczego jesteś największym idiotą tego świata i dałeś się omotać Voldemortowi. Bardzo też mnie ciekawi czyje jeszcze życie poświęciłbyś ratując swój tyłek. I dlaczego śledzisz mnie na każdym kroku ?
-Ja cie nie...
-Ta jasne. Bo ci uwierzę.- Przerwała mu. Stanęła na przeciwko niego i zmrużyła oczy. Wyglądał na zdołowanego. Patrzył w podłogę wzrokiem tak smutnym, że Hermionie aż się żal go zrobiło. Jednak nie dała tego po sobie poznać. Uniosła brodę i mówiła dalej.- Mam zacząć? - Chłopak pokiwał głową i podniósł z zrezygnowaniem różdżkę. - Legilimens! - Krzyknęła Hermiona celując w niego magicznym odłamkiem winorośli.* Z całych sił myślała o tym żeby dowiedzieć się prawdy o wszystkim. Przed oczami ukazał jej się duży salon w kolorach czerni i bieli. Na suficie wisiał ogromny kryształowy żyrandol. Obraz zniknął , chłopak odpowiedział zaklęciem blokującym ale chwycił się za głowę i zmarszczył brwi. Oboje zamilkli, a Hermiona opuściła różdżkę i w zdumieniu otwarła usta, jakby miała coś powiedzieć, ale nic nie powiedziała. Odczytałam jego myśli! Byłam w jego głowie!  Kilka osób chyba zauważyło ich sytuację bo rozległy się szepty i już po chwili wszyscy wiedzieli, że Hermiona właśnie poprawnie rzuciła zaklęcie. Wszystkie różdżki opadły i na sali zrobiło się cicho.
-Panie Malfoy, czy dobrze słyszę? Pannie Granger udało się odczytać pańskie myśli? - Draco pokiwał głową. - No gratulacje! Nagroda z dzisiejszych zajęć wędruje do Gryffindoru, a konkretnie do panny Granger! Brawo! -Zaklaskał i kilka osób się do niego przyłączyło. Hermiona stała osłupiała i zerkała to na nauczyciela to na Draco. Po chwili w jej rękach znalazło się pudełko z eliksirem, a profesor Bennett, wyraźnie ucieszony instruował ją o jego użyciu. - Zapewne wiesz, że w szkole ten eliksir jest nielegalny, ale z pewnością przyda ci się kiedyś. W buteleczce znajdują się trzy dawki, więc go oszczędzaj. I pamiętaj, nie używaj go w szkole. Nikt nie chciałby aby cię wyrzucono. - Zadzwonił dzwonek i Hermiona szybko pożegnała nauczyciela i wyszła z resztą klasy. Ależ dziwna lekcja. Zauważyła idącego zaraz obok niej Malfoya. Był jakiś dziwny. Na twarzy miał mieszankę ulgi, skonsternowania i smutku. Muszę się dowiedzieć o co mu chodzi. Hermiona w myślach opracowywała plan dowiedzenia się prawdy o planach Malfoya. Nie wykluczone, że ma to jakiś związek z Vol... jej ojcem, co jeszcze bardziej motywowało ją do poznania prawdy. Ale jeszcze nie dzisiaj. Na razie muszę się dowiedzieć czegoś więcej o profesorze Bennecie. Wydaje się zagubiony...
  Nadeszła pora obiadu. Cała szkoła zebrała się w Wielkiej Sali i zajadała się najróżniejszymi przysmakami. Hermiona usiadła przy stole i rozmawiała z Ronem, Harrym i Ginny, jak co dzień. Na szczęście żaden z chłopców nie pytał się o jej relacje z nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. Hermiona rozmawiała głównie z Ginny o tym jakie lekcje miały i wymieniały się plotkami ze swoich roczników. Dziś żadna z nich nie miała niestety zbyt ciekawych informacji. Po jakimś czasie do ich rozmowy wtrącił się Ron.
-Słuchaj...Hermiona..- Nieudolnie mówił z pełnymi ustami. - Co właściwie...(mlask, mlask, ciam :D ) zobaczyłaś w głowie Malfoya? - Hermiona westchnęła odsuwając się, gdyż przeżute kawałki mięsa i ziemniaków wysypywały mu się z ust. Z lekkim obrzydzeniem wymijająco odpowiedziała.
-Nic ważnego. Pewnie jakiś przebłysk przeszłości... - Harry zaciekawił się rozmową i postanowił drążyć temat.
- Jakiej przeszłości?
-Oj to nic takiego. Zobaczyłam jakiś pokój czy coś. -Wybraniec pokiwał głową, a Ron się zaśmiał tym razem opluwając jedzeniem Parvati, przez co oberwał Prorokiem Codziennym w głowę.
-Pewnie to jakieś połączenie ha ha. No wiesz... Draco jest Śmierciożercą a twój ojciec to... - Równocześnie Harry zatkał mu usta, Ginny pisnęła a Hermiona gwałtownie mu przerwała.
-Ron! Merlinie czy ty rozumiesz co to tajemnica?! - Kilka osób patrzyło na nich z zainteresowaniem. Dziewczyna zmieszała się i wpatrywała ze złością i niedowierzaniem w przyjaciela. - Musisz być takim tępakiem? Miałeś nikomu nie mówić!
-Ęacham - Powiedział sepleniąc przez rękę Harry'ego. Wybraniec opuścił dłoń, a rudzielec powtórzył.- Przepraszam nie wiedziałem, że to takie ważne!
-Ron... Błagam cię... po prostu siedź cicho. -Powiedziała zrezygnowana i potarła skronie. Obok jej talerza wylądowała szeleszcząc sówka. Hermiona spojrzała w sufit i westchnęła. Znowu? Odpięła kopertę przywiązaną do nóżki zwierzątka i otwarła ją.

Panno Granger.
Proszę udać się do mojego gabinetu w godzinach wieczornych. 
Z poważaniem : 
Albus Dumbledore.


***



   Sterta pustych butelek zniknęła. Teraz tak, jak niegdyś na biurku stała pojedyncza Ognista i dwa kieliszki. Na fotelu obitym czarną skórą siedział mężczyzna w ciemnozielonych szatach i pisał coś kruczym piórem powolnym starannym pismem na pergaminie. Obok leżała samotna koperta i kałamarz z czarnym tuszem. Rozległo się dwukrotne  pukanie.
-Wejdź Severusie.
Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem. Do środka wszedł mężczyzna w czarnych szatach i skłonił się lekko z pięścią na sercu. Wyprostował się i przemówił.
-Wzywałeś mnie Panie.
-Owszem... -Voldemort przestał pisać i wstał z fotela.- Otóż doskonale wiesz już, że pewna bardzo... bliska mi osoba zamieszkuje Hogwart. Chciałbym wiedzieć... Co u niej nowego? - Jego  głos był jak zwykle zimny i przerażający, ale Severus już do niego przywykł. Spodziewał się pytań o Hermionę więc powiedział już wcześniej przemyślaną odpowiedź.
-Ma się bardzo dobrze. Z tego co słyszałem dzisiaj udało jej się prawie poprawnie użyć Leglimencji. - Czarny Pan zimno uśmiechnął się na te słowa.- Młody Malfoy również nie zaniedbuje swoich obowiązków. Chodzi za nią całymi dniami prawie niezauważony. 
-Doskonale... Ale widzisz Severusie... Jego pomoc jest już zbędna. 
-Zbędna Mój Panie? - Snape zdziwił się jak zwykle nie pokazując tego po sobie.
-Owszem. Możesz poinformować Dracona, że może przestać ją śledzić i, że jego zadanie zakończyło się sukcesem. 
-Dobrze Panie. A co z ... dziewczyną? Mam mieć na nią oko? - Voldemort uśmiechnął się złowieszczo.
-Nie. Ale pomożesz mi w czymś innym...
-Co masz na myśli Panie? 
-Sądzę, że żadne dziecko nie zasługuje na życie bez rodziców. Czas, aby córeczka poznała tatusia.


o~*~o

*Różdżka Hermiony jest wykonana z Winorośli. Ma w sobie włókno ze smoczego serca, mierzy 10 3/4 cali







WAŻNE ;)
Okej to tak. Moje życie to jeden wielki bałagan, tak samo jak moje blogi ;) Tak więc pewnie dopatrujecie się tu WIELU wielu błędów,choćby jeśli chodzi o fabułę ;) Sorki za to, ale jak widać jeszcze nikt się nie upominał więc nie przeszkadzało wam to za bardzo ;) '' Pisałam to teraz jest coś innego i tak dalej''  to mój problem ;) Nie pamiętam co pisałam wcześniej :(  Więc ponieważ nie ma jak poprawić całego bloga z OGROMNYMI przeprosinami wprowadzam POPRAWKI :
- Ojciec Hermiony nie zginął, ( wtedy pisałam gorzej od trzylatki i naprawdę załamuje mnie poziom moich pierwszych rozdziałów, teraźniejsze nie są najlepsze, ale są moim zdaniem odrobinę mądrzejsze ;)  )
- Hermiona jest w SZÓSTEJ klasie ;) Kiedyś na początku pisałam, że w siódmej, a potem znowu, że w szóstej... -.- żal mi siebie samej :'[
- Nie było jeszcze ani jednej bitwy o Hogwart , Harry szuka horkruksów z Dumbledorem, w wakacje pomagali mu  Ron i Hermiona i wtedy złapano ich i zawieziono do dworu Malfo'ów . Udało im się wydostać w taki sam sposób tylko, że Zgredek przeżył.
To na szczęście chyba wszystko ;) Jak będzie tego więcej to mi piszcie, albo ja napiszę jak oś znajdę ;) I od teraz postaram się pisać wszystko zgodne z tym co napisałam tutaj ;)
Przepraszam was jeszcze raz i błagam o wybaczenie *.*  <3
W ogóle ten blog to jeden wielki bajzel :/  nie sądzicie, że lepiej byłoby go zamknąć i zacząć od nowa? ( nie zamykam, tylko proszę o radę ;) ) Szczególnie mam ochotę to zrobić jak czytam moje wcześniejsze rozdziały :'(  Tyle błędów i zamieszania i w ogóle :/

poniedziałek, 7 października 2013

Stereotypy - Mój krótki tekst na temat obecnej sytuacji społecznej

Przerwa między rozdziałami ;)
Krótki tekst, który napisałam tak sobie ;)
 Jeśli mam usunąć ten post to piszcie o tym w komentarzu ;)

''Stereotypy''


    Słońce ogrzewa promieniami ulice Londynu. Ludzie spieszący się do pracy, nastolatkowie z ciężkimi plecakami. Tłumy sprawiły, że wszyscy wydawali się tacy sami. Biznesmen zarabiający miliony funtów i starsza pani z siódemką czarnych kotów w domu, w tłumie wypadli tak samo. Każdy musi skasować bilet. Każdy musi się przepychać. Nie wszyscy to robią, zdarzają się tacy, którzy zawsze przepuściliby starsze lub ciężarne kobiety. Jednak większość pozostaje obojętna.
   Przy brudnych i przegniłych ścianach splątanego metra prawie w każdym korytarzu można spotkać muzyka. Czasem to skrzypek, który zbiera każdy grosz na rodzinę, która jest ofiarą zbyt dużych podatków i niesprawiedliwych rządów w państwie. Czasem śpiewające studentki z biednych rodzin, zbierające na czesne. Lub oszuści, zbierający na alkohol, narkotyki, puszczający z płyty rap albo reggae i ruszający nieudolnie ustami do tekstu. Setki pustych kapeluszy i futerałów na instrumenty. Dlaczego pustych? Ponieważ masa szarych ludzi prawie nigdy nie patrzy w dół. Nie chodzi o ich stopy oczywiście. Z pewnością czasem patrzą na swoje stopy. Chodzi o Dół. W Dole znajdują się ludzie dotknięci kataklizmami, niesprawiedliwością i czystym pechem. Ludzie bogaci, lub na krawędzi nie myślą o nich. Myślą o sobie i o tym aby samemu nie upaść.
  Jednak czasem znajdzie się ktoś, kto pochyli się i wyciągnie rękę do tych na Dole. Wrzuci pieniążek do kapelusza. Ustąpi miejsca w zatłoczonym metrze. Odpuści.
   Ten ktoś zapomniał o starych dziejach, uprzedzeniach, przekonaniach. Stereotypach. Jeśli widzi starszego pana z przeplataną srebrem brodą, leżącego na ulicy, nie ocenia go od razu. Nie wmawia sobie, że to na pewno pijak, tylko zachowuje się jak normalny człowiek. Podaje rękę ,ofiaruje pomoc. Nie oczekując niczego w zamian. To ktoś, kto widzi więcej niż tylko okładkę książki. To ktoś, kto widzi wnętrze. Człowieka. Nie '' idiotę'', ''grubasa'', ''kujonkę'', ''ofiarę losu'', ''dziwkę'', ''gwiazdora'', ''szpanera''. 

Człowieka.

o~*~o
  
  A teraz mały news ;) Otóż ,żeby nikt się nie zdziwił zmieniłam zdjęcie profilowe ;)
 I tym razem zamiast postaci fikcyjnej (Hermiona a właściwie aktorka Emma Watson) jestem ja ;) 
Oryginalna ja ,więc teraz możecie hejtować mój wygląd ;) 
Nie ma oczu ,ale zawsze coś ;) 



czwartek, 3 października 2013

Rozdział XXII '' Nowy nauczyciel '' Część I





"-Jesteście tutaj, żeby się nauczyć subtelnej, a jednocześnie ścisłej sztuki przyrządzania eliksirów-zaczął. Mówił prawie szeptem, ale słyszeli każde słowo; Snape, podobnie jak profesor McGonagall. potrafił utrzymywać w klasie ciszę bez podnoszenia głosu. - Nie ma tutaj głupiego wymachiwania różdżkami, więc być może wielu z was uważa, że to w ogóle nie jest magia.Nie oczekuję od was, że naprawdę docenicie piękno kipiącego kotła i unoszącej się z niego roziskrzonej pary, delikatną moc płynów, które pełzną poprzez człowieka, aby oczarować umysł i usiedlić zmysły...Mogę was nauczyć jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwałę, a nawet powstrzymać śmierć, jeśli tylko nie jesteście bandą bałwanów, jakich zwykle musze nauczać."


J'adore le eliksiry :D 

*J'adore - z franc. Kocham. 


Rozdział podzielony na dwie połowy ;) Kolejna za niedługo ;) Może uda mi się skończyć do siedmiu dni ;)

<3 Dla was . :*

Prorok Corozdziałowy ;D :
 - Kolejny raz zostałam nominowana do Versalite Blogger Awards i z tego też powodu zakładam osobną stronę do moich osiągnięć ;) Zapraszam do zajrzenia i skomentowania ;)
- Wchodźcie i komentujcie też jeszcze jedną nową stronkę ''Wspomnienia z Hogwartu'' Jest tam mnóstwo przeróżnych obrazków ,które mam nadzieje was rozbawią ,albo chociaż wprawią w dobry humor :D  (jest tam dużo Dracona <3 )

Wybaczcie mi te długie okresy przerwy na obu blogach ;) Wiecie mam też życie prywatne ;)


  Około szóstej Hermiona wstała z łóżka. Było jej zimno przez co  palce u stóp jej zdrętwiały.  Słyszała głośne roznoszące się echem odgłosy deszczu uderzające o okna i mury Hogwartu. Świetnie. Ubrała się i cicho wyszła z pokoju, nakarmiwszy wcześniej Krzywołapa . W Pokoju Wspólnym nie spotkała nikogo ,więc po prostu poszła dalej. Wzięła parasolkę i gruby Hogwardzki płaszcz . Gdy dotarła do bramy wyjściowej  westchnęła i otwarła metalowe wrota. Musi przejść przez dziedziniec i most. Tam będzie czekał wóz. Deszcz padał  mocniej niż jej się na początku wydawało. Otworzyła parasolkę ,którą zaraz chciał jej wytrącić wiatr. Założyła szybkie zaklęcie ochronne i już bez przeszkód poszła przez dziedziniec . Była trochę zmęczona ,w końcu było ledwo  po szóstej . Na szczęście dzięki magii nie przeszkadzał jej już deszcz ,wiatr ani zimno . Przeszła przez most i dotarła do powozu. Był oczywiście pusty ,ale tym razem Hermiona dokładnie widziała ciągnące go Testrale.
    W czasie I Wojny o Hogwart wiele razy widziała czyjąś Śmierć. Zginęło kilku Aurorów i kilkunastu uczniów Hogwartu. Na szczęście nikt jej bliski .  Szeregi Śmierciożerców też oczywiście się przerzedziły.
   Weszła do powozu i po kilkunastu minutach dojechała do bram Hogwartu . Od razu zobaczyła czarną postać kilka metrów za granicą szkoły. To pewnie ten profesor. Nie widziała jego twarzy ,na głowie miał kaptur. Zsiadła z wozu i podeszła do bram.
  -Eee... Dzień Dobry ? Pan jest... Tym nowym profesorem ,tak? -  Mężczyzna zbliżył się kilka kroków i podniósł głowę. Zobaczyła  jego twarz z odległości dwóch metrów. Był całkiem przystojny ,miał oliwkową skórę i wyraźne rysy twarzy. Jego oczy były koloru szmaragdów. Lśniły lekko ,co dało się zauważyć nawet poprzez deszcz. Miał brązowe lekko pofalowane włosy . Hermiona widziała tylko grzywkę opadającą na czoło ,ponieważ reszta włosów wciąż była ukryta pod kapturem . Przyglądał się jej przez około pół minuty ,z nijakim zainteresowaniem. Potem kiwnął głową i powiedział głośnym i miło brzmiącym głosem .-Owszem ,jestem nowym nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. A ty młoda damo jesteś...? - ''Młoda Damo?'' Pomyślala Hermiona. Wygląda na ledwie starszego ode mnie. Nie powiedziała tego oczywiście głośno.
-Hermiona Granger. Prefekt Naczelny Gryffindoru. Mam pana zaprowadzić do Pańskich Komnat i przekazać Plan Zajęć.- Jej głos brzmiał oficjalnie. Otwarła bramy ,jej parasolka lewitowała nad jej głową a ona sama gestem zaprosiła mężczyzna do środka. Teraz dopiero spostrzegła ,że jest całkowicie suchy. Deszcz odbijał się od ledwie widocznej tarczy ,podobnej do jej własnej. Z bliska zobaczyła ,ze jest naprawdę młody jak na nauczyciela. Prędzej wzięłaby go za ucznia z siódmego roku ,albo świeżo po Hogwarcie. Wyciągnął rękę i powiedział.
-Aleksander Bennett. Miło mi cię poznać Hermiono. Dyrektor Dumbledore ,mówił o tobie same dobre rzeczy.- Dumbledere opowiadał mu o mnie ?  Wyciągnęła rękę ,którą mężczyzna mocno ,ale nie boleśnie uścisnął. Chwile potem patrząc się na nią dodał jakby czytając jej w myślach .- No bo ,mówił mi ,że oprowadzi mnie po Hogwarcie najzdolniejsza uczennica tej szkoły o czym będę miał okazję się przekonać. - Hermiona zarumieniła się lekko i uśmiechnęła się skromnie.
-Przesadzał. Albo to nie o mnie chodziło. - Puścił jej rękę i podeszli do wozu.
- Cóż o tym przekonam się sam. Panie przodem. - Gestem ręki i skłonieniem głowy wskazał jej aby wsiadła do powozu. Zrobiła to rumieniąc się jeszcze bardziej. Wsiadł zaraz za nią, na miejscu naprzeciwko. Powóz ruszył ,a mężczyzna zdjął kaptur. Magiczna tarcza wciąż go osłaniała, a teraz Hermiona mogła mu się uważniej przyjrzeć. Był bardzo przystojny, ale nie wyglądał jak tępy osiłek. Miał szerokie ramiona ,ale mięśnie były schowane pod grubą szatą. Uśmiechnął się ukazując rząd równych i białych zębów. Hermiona mogła stwierdzić, że są to wyjątkowo ładne zęby, w końcu jej rodzice... jej nieprawdziwi rodzice byli dentystami. Odwróciła głowę od nauczyciela. Czemu Dumbledore chciał, żeby to ona pokazała szkołę Panu Bennettowi? Nie mógłby tego zrobić nauczyciel?
-Wiesz Hermiono poprosiłem dyrektora ,aby wysłał po mnie ucznia ,a nie nauczyciela. Nie dogaduję się za bardzo z nauczycielami. W większości to sztywniacy.- Zaśmiał się. Hermiona mu nie zawtórowała. Czy on czyta w jej myślach? Popatrzyła na niego podejrzliwie. Nie niemożliwe...
- Ma pan rację. Czy chciałby Pan się dowiedzieć czegoś o ...szkole? Jej uczniach ,zasadach? - Nauczyciel zwrócił na nią swój wzrok skierowany na chwilę w las.
-Wiesz, to całkiem dobry pomysł. Opowiedz mi jacy są twoi przyjaciele. - Zgarbił się i wsparł brodę o zwiniętą w pięść rękę ,wspartą łokciem o kolano.   Dziewczyna się zmieszała. Spodziewała się pytań o ocenianie ,zachowanie ,kary ,ale nie o jej prywatne życie.
-Może powiedzieć Panu o stosunkach ludzi pomiędzy domami?
-Sądzę ,że najlepiej zorientuję się w sytuacji ,jeśli opowiesz mi o niej na własnym przykładzie.- Jego wzrok był przeszywający. Hermiona spojrzała na dłonie i zaczęła mówić lekko drżącym głosem.
- Eee... No to tak. Mam dwóch przyjaciół Harry'ego i Rona. Obaj nie lubią Ślizgonów i są bardzo mili. - Powiedziała to najbardziej ogólnikowo jak potrafiła. Nie chciała opowiadać temu obcemu facetowi o swoich przyjaciołach. Wydawał się miły ,ale jakoś nie miała ochoty mu się zwierzać.
-Jedynymi twoimi przyjaciółmi są dwaj chłopcy? - Starszy czarodziej zmarszczył  brwi.
-Nie! To znaczy są najlepsi ,ale... Jest jeszcze Ginny... Ale lubimy się od pierwszej klasy i ... - Plątała się w wyjaśnieniach. Na szczęście uratowały ją Tesrale ,które nagle się zatrzymały.Dotarli do mostu. Hermiona zsiadła czerwona jak burak i szybko zmieniła temat.
- To jest Most Południowy . Prowadzi on z zamku do Lasu pomiędzy Hogwartem a  Hogsmeade. Po północnej stronie Hogwartu znajdują się błonia ,a dalej Zakazany Las. Po Zachodniej  Jezioro.A po Wschodniej wciąż błonia oraz boisko do Quidditcha. - Weszli na most ,który przecinał rzekę ,która wpływała do Jeziora. Doszli do dziedzińca i w końcu weszli do szkoły. Wyjście na dziedziniec było zaraz obok Wielkiej Sali więc Hermiona od razu przekazała nauczycielowi miejsce i czas dzisiejszego śniadania. Potem skierowała się wraz z nim do sali Obrony Przed Czraną Magią ,gdzie oczywiście miał gabinet.
-Tutaj ma pan plan zajęć - Wręczyła mu kawałek zapisanego przez dyrektora pergaminu- A to pańska klasa. No to chyba na tyle. Śniadanie jest za pół godziny. Mam nadzieję ,że się Panu tu spodoba. - Hermiona strasznie chciał już zerwać choć na chwilę kontakt z przystojnym nauczycielem , ciągle się na nią patrzył i zadawał nieoczekiwane pytania. Na szczęście przytaknął jej .
-Dziękuję ci za pomoc Hermiono. Do zobaczenia na śniadaniu i na lekcji! - Dziewczyn wyszła i szybko wróciła do pokoju. Kilka osób jeż szwendało się po korytarzach ,idąc na śniadanie lub do innych miejsc. W pokoju przebrała się w lekką szkolą szatę i poszła do Wielkiej Sali. Na szczęście nie spotkała Draco ,ani nikogo innego z kim nie chciałaby się teraz widzieć. Usiadła przy stole Gryfonów, przywitała się z przyjaciółmi i rówieśnikami. Ginny jeszcze nie było. I tak kolejny raz odwiedziła ją sowa. Podleciała do niej i upuściła na stół mały list. Hermiona otworzył go z ciężkim westchnieniem.

Droga Hermiono! 

Mam nadzieje ,że pokazanie Panu Bennettowi przebiegło pomyślnie.
Dziękuję za pomoc i wręczam Gryffindorowi pięćdziesiąt punktów. 

Albus Dumbledore

   Hermiona uśmiechnęła się do siebie. Przynajmniej jedna dobra wiadomość. Wkrótce dołączyła do niej Ginny i śniadanie się zaczęło. Gryfonka zerkała co jakiś czas w stronę stołu nauczycieli czekając aż zjawi się nowy profesor.
- Co się tak tam patrzysz ,zakochałaś się w Snape i czekasz aż wróci ? -Spytała Ginny ,śmiejąc się. - Tak Harry opowiedział mi o twoim bohaterskim ratunku profesora.
- Co? Nie zakochałam się! O czym ty...? - Hermiona zaczerwieniła się i patrzyła z niedowierzaniem na Ginny. Przerwał jej  odgłos uderzania łyżeczką o kielich. To McGonnagall usiłowała uciszyć salę. Gdy wszyscy zamilkli ,profesor Dubledore wstał i uśmiechnął się do uczniów.
- Witajcie młodzi czarodzieje i czarownice! Dzisiejsze ogłoszenie będzie krótkie. Pragnąłbym powitać naszego nowego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią - Profesora Aleksandra Bennetta ,który przybył do nas prosto z Irlandii ! - Rozległy się oklaski ,a nowy nauczyciel wstał i ukłonił się po czym jego wzrok padł idealnie na Hermionę. Uśmiechnął się lekko i usiadł ,a wszyscy uczniowie zajęli się jedzeniem plotkując o nowym ''nabytku'' szkoły.



Ciąg Dalszy Nastąpi ... 

o~*~o



***
I coś dla was : Mój młodszy brat (lat dziesięć)  narysował w Paincie Hogwart według moich opisów :D Nie czytał bloga, ale widział jak usiłowałam narysować plan na kartce :3  Wiem ,że mój Hogwart niedokładnie się zgadza z tym prawdziwym i sorki za to ;)