środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział XVIII '' Czarna Sowa ''

Dla  Wszystkich i Nikogo ;)

Sorki za  troszkę dłuższą przerwę ,ale wiecie ;) Szkoła (Hogwart oczywiście XD) i te sprawy ;)Teraz rozdziały będą mniej więcej raz na tydzień ;)


 Proszę was o  komentarze   i  dołączenie do obserwatorów   jeśli wam się podoba ^-^
   
Biedny Snape ja bym nie wytrzymała z takimi dzieciakami :D


  "- Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia NIEWERBALNE, Potter?

- Tak.

- Tak, proszę pana.

- Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, panie profesorze."


    


  Draco dotarł do zamku i zatrzymał się . Może wejść i zaryzykować Filacha ,albo  nie wchodzić i być bezpiecznym... Nie chodziło o  godzinę ,ale o to całe błoto ,które najprawdopodobniej będzie musiał sprzątać ,jeśli woźny go przyłapie . Oczywiście nie było mowy o spędzeniu nocy przed drzwiami jak jakiś bezdomny ,więc Draco po cichu popchnął drzwi  i   wszedł do środka.   Szybko przeszedł w stronę schodów i obejrzał się za siebie . Wszystkie kafelki po których przeszedł ,były czarne z błota i oblepione mokrym i źdźbłami trawy . Chłopak westchnął i machnięciem różdżki usunął brud z podłogi. Normalnie za nic w świecie nie pomógłby Filchowi ,tracąc jednocześnie okazję na zepsucie mu dnia . Jednak dzisiaj nie miał ochoty na psucie komuś humoru. Sam był zdołowany i nie życzył takiego humoru nawet  wrednemu charłakowi .  Wyczyścił buty kolejnym zaklęciem i poszedł szybko do swojego pokoju. Przy kominku siedział Ernie ,a z pokoju Jess'a słychać było ,że ten ma gościa . Draco zrozumiał z hałasu ,że to jakaś bezsensowna kłótnia o Quidditcha ,prawdopodobnie z członkiem drużyny. Ślizgon rzucił na pokój Jess'a   zaklęcie   uciszające i poszedł do pokoju.  Rozejrzał się w poszukiwaniu książek .Cholera ! No jasene przecież zostawił je pod posągiem jakiejś wiedźmy jak wyszedł za Hermioną z biblioteki ! Kolejny kłopot. Dobrze ,że  może wychodzić po 22 bo załapałby teraz niezły szlaban u Filcha ... Wyszedł z pokoju i zamykając za sobą drzwi usłyszał dziwny dźwięk  . Odwrócił się i  i rozejrzał . Nic. Żadnych duchów ,czy ludzi .  Ernie też już poszedł do pokoju. Ogień w kominku już dogasał  i znowu panowała cisza. Kiedy znowu  rozległ się cichutki odgłos czegoś... jakby drapania ? Draco nasłuchiwał . Kolejne drapnięcie i  chłopak zauważył ,że dziwny dźwięk pochodzi od strony drzwi Hermiony .  Cofnął się .
Nie może tam wejść . A co jeśli coś jej się dzieje ? I dlatego drapie w drzwi ? To najbardziej bezsensowna teoria na świecie.  Ale nie mógł ryzykować więc nie myśląc  za wiele zrobił dwa kroki w przód i otworzył drzwi .  Zaraz skoczyła na niego ogromna kupa rudego futra ,wywracając go na ziemie.
Kot?
Podniósł zwierze ze swojej  twarzy . Zaraz tego pożałował  widząc zbliżającą się do niego   łapę i czując na policzku piekąca zadrapania . Odrzucił  kota  i zaklął . Wstał i otrzepał z szaty futro .  Świetnie ! Hemiony nie ma w pokoju ,a on zaraz zgubi jej kota.  Kota, który  wydrapał mu pazurami dziurę w policzku. Rozejrzał się i dostrzegł  zwierzątko ,chodzące po oparciu kanapy .  Draco zamknął drzwi do pokoju dziewczyny  ,hamując potrzebę wejścia tam i powoli skierował się w stronę kota .Tez zjeżył się na jego widok i czmychnął   w kąt pokoju .Draco podszedł do niego ,ale zwierzak przebiegł mu pod nogami i pognał w stronę portretu ,który się otworzył i kot zniknął . Ślizgon nie myśląc pobiegł za  nim . Przebiegli kilka pięter i dopiero na trzecim Draco zdołał doścignąć kota ,który wbiegł w ślepą uliczkę .  Chłopak westchnął i podziękował w myślach matce ,że miała kota. Powoli uklęknął naprzeciw kota i ciągle się w niego wpatrując  wyciągnął do przodu jedną rękę  skierowaną wierzchem dłoni do podłogi. I czekał . Kot z początku się nie ruszał ,ale po jakimś czasie rozluźnił się i wychylił łebek w stronę chłopaka.  Potem zrobił jeden ostrożny kroczek w jego stronę ,potem kolejny i tak aż doszedł do chłopaka na odległość kilku centymetrów. Ostrożnie powąchał dłoń  Ślizgona a następnie ją polizał .  Potem przysunął się do końca i zaczął mruczeć i łasić się do ręki blondyna.   Draco zaśmiał się i głaszcząc zwierzaka wziął go na ręce i skierował się w stronę  podziemi.  Oczywiście ,nie liczył na spokojne dojście do pokoju bez żadnych skandali. Tylko jak wyszedł na schody usłyszał kroki i już szykował się na kłótnię z Filchem ,kiedy usłyszał wściekły i zdziwiony ,dobrze mu znany głos.
- Malfoy? - Chłopak odwrócił się  . Przed nim stała zaskoczona i  Hermiona.  - Co ty do cholery robisz z moim kotem ?!
Draco usiłował coś powiedzieć ,ale jakoś nie mógł sobie przypomnieć ,dlaczego w sumie ma jej kota. Pamiętał za to,o wcześniejszych wrzaskach dziewczyny i naprawdę nie miał ochoty na powtórkę z rozrywki. Patrzył tak na dziewczynę i nie mógł wydusić słowa.

***

Hermiona miała taką nadzieję na spokojną resztę dnia ,a raczej nocy. Szła powoli do pokoju nie obawiając się nikogo. Chciała po prostu zasnąć i się nie obudzić przez następny rok .  I tu nagle takie coś ! Widząc Malfoya  trzymającego spokojnego i łaszącego się Krzywołapa tak ją zaskoczył ,że nawet zapomniała być wściekła. Po jej pytaniu chłopak wyglądał  na tak zagubionego i zdezorientowanego ,że dziewczyna prawie się roześmiała. Patrzył na nią jakby była jego matką ,która właśnie przyłapała go na przemycaniu ciastek z kuchni . Wyglądał tak niewinnie ,że Gryfonka chciała powiedzieć ,że nic się nie stało i ,że na pewno nie miał złych zamiarów.  Jednak nie mogła zapomnieć o wydarzeniach z dzisiejszego dnia . Opanowała się i choć nie była jakoś specjalnie zła ,nawet jeśli chłopak kradł jej kota  ,zrobiła złą minę i wlepiła w niego oskarżycielskie spojrzenie .  
-No więc ? 
Chłopak wciąż milczał i dopiero wtedy dziewczyna dostrzegła strużkę krwi ściekającą z rany na policzku ,przez szyję prosto na biały kołnierz chłopaka .  - Malfoy... Krwawisz. 
-Co? - Chłopak jakby się ocknął . 
-Krwawisz. To przez Krzywołapa ? - Dziewczyna była wciąż na niego wściekła ,ale jeśli jej kot to zrobił ,to czuła się trochę odpowiedzialna . Chłopak popatrzył na nią zdziwiony ,a potem zrozumiał.
- Krzywołap?  Ciekawe imię...  -Kot zeskoczył z jego ramion prychając i podbiegł do dziewczyny.  Draco dotknął twarzy i  na palcach zostały mu ślady krwi . -Eee to nic takiego...
Hermiona westchnęła .  Naprawde nie miała ochoty rozmawiać z Ślizgonem ,ale po krótkim zastanowieniu ,wpatrując się w krew wyciągnęła różdżkę i  skierowała ją na twarz blondyna .  Po chwili zadrapania ,zamknęły się i krew przestała cieknąć .  Już miała odejść ,ale sumienie oczywiście jej nie pozwoliło.
- Przepraszam za niego. Nielubi za bardzo lubi ludzi. - I odeszła nie patrząc na chłopaka. Miała nadzieję ,że nie pójdzie od razu za nią i nie zrobił tego . Doszła do pokoju i usiadła na łóżku. Spojrzała oskarżycielsko na Krzywołapa ,który  usiadł na przeciw niej i jakby nigdy nic lizał sobie łapkę.
-Serio ? Musiałeś akurat jego ? Nie mogłeś podrapać innego debila ?
Kot tylko kichnął i poszedł do kąta obrażony ,kładąc się na legowisku. 

***

Draco odczekał pięć minut i poszedł śladem dziewczyny. Nienawidziła go i mu pomogła . Dziwne ,myślał ,że  nawrzeszczy na niego   i odejdzie . Może jednak nie nienawidzi go  aż tak bardzo ? 

***

Lord Voldemort siedział rozwalony na kanapie spity do nieprzytomności.  W okół niego kłębiły się stosy pustych butelek ,a w powietrzu unosiła się mocny zapach alkoholu . Przez mahoniowe drzwi wślizgnął się do środka drobny człowieczek o twarzy przypominającej szczura . Powoli małymi kroczkami podszedł do swego pana i zaczął zbierać z podłogi  butelki .  
-Glizdogon. - Człowieczek pisnął i podskoczył na dźwięk  cichego ,ale wciąż groźnie brzmiącego  Czarnego Pana .  - Mógłbyś do cholery pozabijać te hipogryfy ? Latają w te i z powrotem ,tak bez celu. Okazuję im litość . Zabij je ,niech się nie męczą. A potem je ugotuj i zanieś mojej córce . - Glizdogon ,gdyby nie był tak przerażony ,z całą pewnością by się zaśmiał . Jego Pan nigdy nie dawał się ponieść emocją i nie robił rzeczy niepotrzebnych . Teraz w pół leżał na kanapie upity w trupa i  widział hipogryfy. Sługa  powstrzymał uśmiech i zwrócił się do wciąż mamroczącego coś o pieczeni z hipogryfów Voldemorta  .
-Córki ,mój Panie ?  Ależ  nie ma Pan córki .
-Siedź cicho i zabij te hipogryfy. Za dużo gadasz Glizdogonie. 
Rozległo się pukanie do drzwi . Do pokoju wszedł Śmierciożerca w  masce. Oczywiście Czarny Pan poznał go od razu .Lekko wyprostował się na kanapie i otworzył oczy. 
-Czegóż potrzebujesz Lucjuszu ? 
Maska zniknęła i ukazała się zuchwała twarz bogatego blondyna .Pokłonił się i przemówił.
-Ależ nie potrzebuję niczego mój Panie . Jedyne czego chcę to wiedza. 
-Wiedza Lucjuszu.... To bardzo niebezpieczna rzecz.  Nigdy nie wiadomo kiedy ci się przyda ,a kiedy chciałbyś się jej pozbyć. Może przysporzyć ci kłopotów i szczęścia. W większości przypadków tego pierwszego . W takim razie czego chciałbyś się dowiedzieć ?  
Nowo przybyły zawahał się . 
-Doszły mnie słuchy mój Panie... że dziś miał Pan okazję zabić szlamę i zdrajczynię krwi ... I chciałbym się zapytać czy mam skończyć twoje poczynania.  Mój Draco z pewnością pomoże.
-To nie będzie konieczne. I  masz błędne informacje . Nie miałem dziś okazji ani przykrości spotkać żadnej szlamy.  Co więcej Lucjuszu ,przekaż wszystkim ,że nie wolno im nic zrobić tej dziewczynie . Jeśli stanie jej się krzywda zabije winnego i jego rodzinę . Zrozumiałeś ? 
- Tak mój Panie . Ale ... O którą dziewczynę ci chodzi Panie ? Z tego co słyszałem była tam tylko Weasley'ówna i szlama Granger. Mylne informacje otrzymałem ? 
-Nie Lucjuszu. Macie nie krzywdzić tej ... Granger . Ona będzie mi potrzebna.Powiedz synowi ,że ma jej pilnować. Jeśli tego nie zrobi ... Chyba nie muszę ci tłumaczyć.... A i musisz wiedzieć ,że to nie jakaś zwykłą szlama.Jest ważna dla tej wojny ,więc lepiej się postaraj ,żeby jej nic nie  było . Koniec rozmowy. 
Lucjusz pomyślał ,że jego pan zwyczajnie się upił ,ale ponieważ nawet wtedy był niebezpieczny natychmiast ukłonił się i wyszedł. Powiedział wsystkim o najnowszych wieściach,przez co załapał tysiące śladów  po paznokciach Bellatriks ,która w chwili  szaleństwa rzuciła się do drzwi z zamiarem ,najprawdopodobniej chcąc delikatnie mówiąc porozmawiać z Voldemortem o jego decyzji . Ledwo ją powstrzymał i musiał znów użyć przeciw niej eliksiru na wściekliznę .  Tylko to na nią działało . W rzeczywistości Bella nie była wariatką. Cierpiała na poważną odmianę psychozy i czasami ,szczególnie gdy była zła ,miała napady szaleństwa ,takie jak teraz. Ogólnie to była całkiem normalna . No... prawie .  


***


  Nazajutrz wcześnie rano Dracona obudziło stukanie w  drzwi . Wstał i otworzył  . Nie zobaczył nikogo i był zły ,że jakieś przesłyszenia wyciągnęły go tak wcześnie z  łóżka. Już miał zamknąć drzwi ,kiedy usłyszał krótki pisk z  podłogi. Spojrzał w dół i zobaczył czarną sowę . Kucnął i odpiął również czarny list od jej nóżki .  Draco doskonale wiedział od kogo jest ta wiadomość . Tylko jedna osoba wysyłała by mu potajemnie mroczne listy ,całe czarne i   o niegdy nie przewidzianej zawartości. Jego ojciec ,Śmierciożercy . Westchnął  ,pogłaskał sówkę i zamknął drzwi . Usiadł na łóżku i otworzył kopertę .


Draco 

Czarny Pan ma dla Ciebie zadanie. Masz przypilnować ,żeby pewnej osobie w Hogwarcie nie stała się krzywda . Jeśli zawiedziesz  Czarny Pan zabije  Ciebie ,mnie i twoją matkę .
Nie wolno Ci o nic pytać i zdradzić komuś swojego zadania . 
Wykonaj je dobrze ,a zostaniesz nagrodzony .
Tą osobą jest Hermiona Granger.

 Twój Ojciec                   
Lucjusz Malfoy               


o~*~o


piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział XVII '' Oczy ''

Z dedykacją dla :  J. K. Rowling :D (Taaa jakby niby miała kiedyś tu wejść XD ) Kochamy cię !!! <3


 Proszę was o  komentarze   i  dołączenie do obserwatorów   jeśli wam się podoba ^-^


Tak jak kiedyś pisałam ,że dodaję nazwy rozdziałów ,tak teraz dodaję cytat z Harrego   nad każdym nowym wpisem ;)  Tak na rozluźnienie i wspomnienie uczuć ,które nam towarzyszyły podczas wspaniałej podróży po świecie Magii ;)  Dzisiejszy cytat (od którego serio chce mi się płakać i śmiać jednocześnie )



 " -Kiedy ja się będę żenił - powiedział Fred, pociągając za kołnierz swojej szaty - nie będzie żadnych takich bzdur. Możecie się ubrać w co chcecie, a ja spetryfikuję mamę na czas wesela."



  Draco wracał smętnie do zamku. Było już pewnie bardzo późno . Niebo było prawie czarne i wszystkie gwiazdy były dobrze widoczne.   Jego szata lepiła się do mokrego od deszczu ciała . Było mu zimno ale nie dbał o to. Za to chłód  bijący od pewnej dziewczyny w jego wspomnieniach zamrażał mu kości do samego szpiku. Gdyby tylko wiedziała... Nie mógł jej powiedzieć. Nie mógł też pozwolić ,żeby on zginął . Kilka godzin temu stanął przed potwornie trudnym wyborem. Ona albo On . Jednak gdy się dowiedział ,że Czarny Pan nie chce jej zabijać ulżyło mu. Nie musiał wybierać ,oboje przeżyją . Potem pojawił się kolejny problem. Ginny . Jeśli ona zginie Draco będzie żałował całe życie , Hermiona go znienawidzi ale On przeżyje . Próbował , tak bardzo się starał ! Stanął w jej obronie i na nic mu to przyszło. Hermiona i tak go nienawidzi ,ale przynajmniej wszyscy żyją.  Gdyby tylko wiedziała to  by mu wybaczyła jego ''tchórzostwo''. Wspomniał sobie jej krzyki po tym jak Voldemort zniknął. Właśnie ,dlaczego on w sumie zniknął ?  Zapewne dostał mentalnie jakieś ważne wieści  i to one uratowały życie Ginny i Hermionie... Cóż ktokolwiek był za to odpowiedzialny ,Draco miał ochotę go ucałować. Nieco się rozpogodził skupiając się na myśli ,że nikt ,komu by tego nie życzył ,nie umarł i wszystko jest dobrze ,poza tym ,że pierwsza dziewczyna która jest dla niego ważna przez cały jego pobyt w Hogwarcie go nienawidzi. Teraz chciał w miarę spokojnie dotrzeć do Hogwartu ,więc odepchnął od siebie tę myśl i krok za krokiem zbliżał się w stronę zamku.

***

Harry i Ginny odwrócili się do siedzącej na łóżku dziewczyny. Była blada jak kreda i lekko drżały jej ręce. Mimo zdenerwowania uporczywie ,prawie desperacko patrzyła im raz po raz w oczy. 
-Hermiona ! Nic ci nie jest ! Całe szczęście ! - Harry podbiegł do przyjaciółki i objął ją łagodnie . Jej wciąż kościste ramiona przycisnęły go mocniej ,jakby dziewczyna się żegnała przed długim wyjazdem. Po chwili puściła go i tak samo mocno zajęła się ściskaniem Ginny . Rozejrzała się za Ronem ,który chcąc ,nie chcąc też był jej przyjacielem i też go całkiem lubiła.  Jednak Rudzielec odciągnął Harry'ego dwa kroki za jego łóżko i zaczął mu coś mówić tak cicho ,że oczywiście obie dziewczyny wszystko słyszały. 
- Myślałem ,że jesteśmy przyjaciółmi ! - Harry w odpowiedzi na oskarżenie przyjaciela spojrzał na dziewczyny z miną wyrażającą coś pomiędzy '' Ja nic nie zrobiłem !'' i '' On do reszty zwariował ,czy co ?'' . Ginny uśmiechnęła się rozbawiona  tą sytuacją  lecz Hermiona ,choć bawiło ją zachowanie Rona, nie miała za bardzo nastroju na śmiech. 
- No bo jesteśmy ! O co ci znów chodzi ? - Zdziwiony Harry przeniósł wzrok na przyjaciela. 
- Taaak taki dobry z ciebie przyjaciel ,a jak masz okazję to dobierasz się do mojej żony !- W głosie rudzielca czuć było lekki gniew i poczucie zdrady .
- Co ?! Ron zwariowałeś ? Ty nie masz żony ! I nie dobieram się do niej ! - Harry był lekko rozbawiony.
- Jak to nie mam ?! A kogo właśnie obmacywałeś ? 
- Co ? ...- Harry już zupełnie nic nie rozumiał. On zwariował ,czy co ? Po chwili coś mu przyszło do głowy. - Ron ,a kto jest twoją żoną ? 
- No Hermiona ,a kto inny ? - Ron trochę się uspokoił . Obaj spojrzeli na dwie dziewczyny ,które natychmiast odwróciły się do siebie ,udając ,że niczego nie słyszą.
- A czy.... Czy Hermiona o tym wie ? 
-No... Nie zdążyłem jej jeszcze powiedzieć... Ale wiesz jak jest stary.... Ona na pewno już się domyśliła... No bo ona już od pierwszej klasy coś do mnie... - Wskazał na swoje serce. - No wiesz...
Ginny już śmiała się do upadłego ,a Hermiona nawet się uśmiechnęła. To był miły wstęp ich kolejnej rozmowy i zakończenie przyjaźni... 
- Wiem ,wiem Ron. Okej obiecuje się do niej ... nie dobierać.- Tu nawet Harry nie wytrzymał i wybuchnął głośnym śmiechem ,starając się to ukryć za pomocą kaszlu. Oczywiście Ron się nabrał. Przeszli obaj na drugą stronę łóżka i usiedli. Harry i Ginny mieli łzy w oczach i ciągle rechotali nie mogąc się powstrzymać . Hermiona też się uśmiechała . Tego już Ron nie przegapił .
-Z czego się śmiejecie ? 
-Z ... niczego - Wytłumaczyła wciąż śmiejąca się Ginny.- Przypomniał ....mi się taki żart .- Harry kiwnął głową zgodnie. 
-To dobrze. Wiesz Hermiono muszę ci coś powiedzieć . - Nowa salwa śmiechu u dwójki pozostałych przyjaciół. Zachował jednak poważny ton. - Wiesz.... 
Hermiona tak strasznie chciała pozwolić sobie na przedłużenie tej chwili i pozwolenie Ronowi na jego ''wyznanie'' . Ale im więcej będzie wspomnień tym większa rana w sercu po stracie przyjaciół. Dlatego postanowiła mu przerwać.
- Ron pogadamy potem, okej ?
- Jasne.- Uśmiechnął się jakby dostał całusa. Harry przetarł oczy i zdążyli się już z Ginny uspokoić.  Każdemu z nich dobrze zrobiła ta chwila humoru. Teraz rzadko ktoś się śmieje, wszyscy myślą o śmierci , stracie ,Voldemorcie. Własnie teraz przyszła taka chwila . Wybraniec zaczął.
- Hermiono co ci zrobił Voldemort ? Dlaczego nie mogłaś mówić i jesteś nadal taka blada ? To jakieś zaklęcie o działaniu podobnym do drętwoty ?
-Nie ,nie Harry . To nie to...
-A dlaczego tak zniknął ?- spytała Ginny.
- No bo... przypuszczam ,że może coś go wezwało ... Może ktoś miał dla niego wieści ? - Kurde ! Znowu stchórzyłam !
- Wiesz to całkiem dobra myśl... Okej pójdziemy do Dumbledore'a i zapytamy go o zdanie.- Harry zaczął wstawać. - Czyli wszystko z tobą dobrze ,tak? Pójdziesz z nami ? - Podnieśli się z Ginny i Ronem z łóżek i tak jak ostatnio zaczęli iść w stronę drzwi .
- Nie ! - Wykrzyczała dziewczyna. Odwrócili się zdziwieni .- Znaczy... Bo go dzisiaj chyba nie ma... 
- Jest ,na pewno. Musimy mu powiedzieć . Idziemy !- Zarządził Harry. Hermiona zacząła  nerwowo ściskać w rękach poszewkę z kołdry. Rozglądała się za czymś co by jej pomogło. Gdy zobaczyła jak ręka jej przyjaciółki dotyka klamki krzyknęła desperacko. 
- Zaczekajcie ! - Odwrócili się ponownie a na ich twarzach było widać zdziwienie .- Ja... Ja muszę wam coś powiedzieć.- Zawrócili się i usiedli . 
- No więc ?- Spytał lekko zszokowany Wybraniec . Hermiona chwyciła z materaca swoją różdżkę i skierowała ją na drzwi. Wypowiedziała trzy różne zaklęcia maskujące , broniące i wyciszające.  Brwi jej przyjaciół się uniosły . Ron jak zwykle się wyłączył i nie reagował na nic. Westchnęła i odłożyła różdżkę . 
- No więc... Ja rozmawiałam z Dumbledore'm ... 
- Tak pamiętamy ,przed śpiączką...- Wtrąciła Ginny.
- Tak ,właśnie . No i on powiedział mi coś.... Coś ważnego.  Opowiadał mi o rodzinie ... Toma Riddle'a .
- Co ?! Mówił ci coś o Voldemorcie i nie powiedział nic mi ? Ale to może mi pomóc w jego pokonaniu ! - Harry wyglądał na zdradzonego. 
- Nie... to raczej...- Hermiona chwyciła się za nadgarstek ,przygryzając dolną wargę. Nie chciała pomagać w zabiciu ojca. Jej najlepsi przyjaciele chcieli go zabić . Ona go nienawidziła ale... był jej ojcem...  -  Mówił mi o jego ... nowej rodzinie.
- O Śmierciożercach ? - Harry nie rozumiał.
 - Nie... o jego ... prawdziwej rodzinie .
- Voldemort nie ma rodziny. Wszyscy umarli ,albo ich pozabijał .- Hermiona nie miała za złe Harry'emu ,że źle o nim mówi. Rozumiała go ,ale sama nie powiedziała o ojcu niczego złego . Na razie oceniała go z czynów ,ale jak poznała jego historię naszły ją wątpliwości. 
- Właśnie Dumbledore opowiedział mi ,że Sam-Wiesz-Kto ma rodzinę. Miał żonę i .... dzieci . 
- Co ? Jak to ? Czemu ja nic nie wiem ? Ale zaraz... miał ? Też ich pozabijał ? - Hermiona lekko się zirytowała . Jak można go tak powierzchownie oceniać? Chociaż zaraz się uspokoiła. Cóż Harry nie jest jedyną osobą ,która ma do tego pełne prawo ...   
- Nie ,nie zabił ich... jego żona ... umarła i... ona go opuściła... i potem ... wiesz ... Bo...- Hermionie głos się łamał . 
- Spokojnie Hermiona ! Wszystko będzie dobrze ! Po prostu powiedz !- Harry pogłaskał ją po ramieniu . - Czyli mówisz ,że  miał żonę i dzieci... Żona go opuściła i umarła... Dobrze zrozumiałem ? 
- Tak... To tylko... 
- Może ci pomogę .- Powiedziała Ginny . - Powiedz co się stało z dziećmi ? Zostały z nim ? Poszły z matką?
- Tak...znaczy Ab... znaczy chłopak poszedł z matką ,a dziewczyna została odesłana do Dumbledore'a . - Hermiona ledwo sklejała słowa ,ale udało jej się jeszcze wykrztusić to zdanie, zanim z oczu zaczęły jej spływać po policzkach łzy. 
- Spokojnie. Wszystko dobrze . Czy oni umarli ? - Hermiona dławiła się łzami ale pokręciła głową. 
- Nie-e. Dziew-wczynka trafiła do mugolskiej rodziny i uczy się w Hogwarcie. 
- Że co ?! Mamy w szkole pieprzoną Córkę Voldemorta ?! I nic nie wiedziałem ?!Trzeba ją natychmiast stąd
usunąć ! Przecież ona pewnie jest szpiegiem ! -Hermiona przestała płakać. Straciłam ich . Na zawsze.
-To ja. - Powiedziała cicho ale już bez płaczu w głosie . 
-Co ? Nie słyszałem .- Powiedział ciągle wściekły . Hermiona wstała i powiedziała głośniej patrząc mu prosto w oczy.
-To ja. 
- Co ty ? - Zdziwił się.
- Ja jestem tą dziewczynką. To powiedział mi wtedy Dumbledore. I to dlatego dzisiaj Voldemort zniknął. Poznał mnie. To przeze mnie lata koło szkoły od dwóch tygodni.
Harry patrzył na nią zszokowany . Nie ruszył się ani o milimetr. Cisza w pokoju był prawie bolesna. Nikt się nie ruszał .  Ginny wstała i pierwsza zaczęła .
- Hermiono... jesteś pewna ? Może to jakaś pomyłka... - W jej głosie czuć było strach.
- Nie ma pomyłki Ginn. To prawda. - Hermiona spojrzała na przyjaciółkę i przez chwilę wyglądały jakby miały zacząć płakać i przytulać się jak dawniej ,ale przerwał im wściekły głos Harry'ego.
-Więc cały ten czas byłaś jego szpiegiem ! Udawałaś przyjaciółkę a my jak głupcy ci ufaliśmy ! Przez siedem lat !  Daliśmy się okłamywać a ty ....
- Dosyć Harry ! Nie widzisz ,że to dla niej szok ?! Może jeszcze obwiń ją o zabicie twoich rodziców ! Jesteś okropny jak możesz tak mówić ?! - Ginny wstawiła się za znów bliską płaczu przyjaciółką. 
- Dobrze ! W takim razie niech Dumbledore wszystko wyjaśni ! - I pociągnął za ręce obie dziewczyny. Otworzył drzwi i prawie zbiegł w wściekłości po schodach. Przebiegł przez tłum zaskoczonych gryfonów i tak dotarli pod pomnik orła.
-Jakie jest hasło ?! - Spytał Hermionę szarpiąc lekko jej ręką.  Wyglądał na kogoś kogo właśnie zdradziła własna matka. Albo najlepsza przyjaciółka...
- Nie wiem Harry...
- Jakie jest hasło ?!! - Powtórzył . Był zdesperowany. Szukał jakiegoś racjonalnego wyjaśnienia na to wszystko ,ale nie mogąc go znaleźć chodził w kółko bez celu. - Przecież musiałaś tu jakoś wejść ! 
-Nie to Trelowney mnie wpuściła... 
Nagle posąg orła zaszurał i odsłonił schody. Tak sam z siebie. Harry  westchnął i pociągnął dziewczyny na górę . Hermiona była przerażona i czuła lekką ulgę. Zaraz jej przyjaciele dowiedzą się całej prawdy ,ale z drugiej strony dowiedzieli się najważniejszego i jej nie opuścili . Za sobą dziewczyna słyszała lekkie kroki Ginny ,do których zaraz dołączyły odgłosy ciężkich butów uderzających o kamień . Ron.
-Jestem ! Szukałem was no i znalazłem. Cześć Hermio.... Zaraz... Harry co ty robisz ? Czemu trzymacie się za ręce ?! Stary mówiłem ci żebyś ją zostawił ! 
- Nie teraz Ron! - Powiedziała jednocześnie cała trójka. Ron zamilkł jakby obrażony. Doszli do drewnianych czarnych drzwi w które nawet nie musieli pukać ,bo zaraz się otworzyły.  Stanęli przed dyrektorem szkoły i zatrzymali się .
- Panie profesorze ... Czy to... to prawda ? 
- Tak panie Potter. Panna Granger ,a raczej panna Riddle w rzeczywistości jest córką Voldemorta.
Harry opadł na fotel. 
-Ale jak to ? I czemu mi nic pan nie mówił ? Czemu teraz ? 
-Bo to jest odpowiedni czas Harry.
Hermiona stała przy ścianie i patrzyła na zmieniające się emocje na twarzach swoich przyjaciół ,gdy Dumbledore zaczął swoją opowieść od nowa . Hermiona starała się nie zwracać uwagi na to co mówi. Nie chciała przeżywać tego jeszcze raz. Skupiła się na myśli ,która ją uszczęśliwiała. Jej przyjaciele jej nie opuścili ! Tak się bała a tu okazuje się ,że zostali przy niej !
-Czyli ,że niby Hermiona ma być tą dziewczynką?- Gryfonka dopiero teraz zorientowała się ,że  dyrektor skończył swoją opowieść. Harry ,Ginny i Ron przenosili wzrok z niej na dyrektora i z powrotem .
-Tak Harry. Hermiona to Córka Voldemorta. - Harry stał tak oniemiały przez chwilę . Potem otworzył szeroko oczy jakby sobie uświadomił coś ogromnie ważnego ,odwrócił się i wyszedł nie patrząc na przyjaciółkę . Ginny za to podeszła do niej i zaczęła. Wciąż była lekko przerażona.
-Hermi...
-Przepraszam Ginn. Ja ... nie wiedziałam...Nie jestem jego szpiegiem ... - Zaczęła się tłumaczyć dziewczyna.
- Wiem ,wiem.Wierzę ci .- Przytuliły się . Ach Ginny... Ona jest w stanie zrozumieć wszystko....
Ron chwilę jeszcze milczał , a potem nagle wykrzyknął.
-Ekstra ! Moją żoną jest córka Sami Wiecie Kogo ! Jesteśmy połączniem światła i ciemności ! To takie pięknę ! Lece powiedzieć wszystkim!  - I pobiegł w stronę drzwi. Hermiona i Ginny zaczęły wrzeszczęć za nim.
- Ron ! Nie ! Czekaj ! Nie możesz...
Nagle drzwi zamknęły mi się z hukiem przed nosem .
-Ronaldzie ! - Chłopak odwrócił się na dźwięk głosu dyrektora .
-Co ?
-Nie ''co'' tylko ''proszę'' albo ''tak''. Nie wiem czy zrozumiałeś ,ale nikt nie może się dowiedzieć o pannie Riddle...
-Ale...
-Żdnych ale .
-Dobrze panie profesorze.- Powiedział chłopak ,ale jego mina w oczywisty sposób przeczyła słowom.
Wyszedł zacierając ręce ,a dyrektor mu na to pozwolił .
-Ale panie profesorze ! Nie widział pan ,że on kłamał ? - Hermiona była zdumiona .
-Ależ widziałem. Ale nie martw się Hermiono zadbałem o to żeby nikomu nie powiedział .Twój sekret jest bezpieczny .
Mój sekret jest bezpieczny...

***


Tymczasem Tom Riddle wpół leżał na czarnym ,mahoniowym stole trzymając w ręce prawie pustą butelkę Ognistej. Głowę oparł o drewno i dręczyły go myśli ,których nie odgadłby nawet sam Merlin. Podniósł się na chwilę ,tylko po to albu przechylić do końca butelk i wlać resztkę jej zawartości do gardła. Następnie rzucił puste opakowanie na stos identycznych ,które piętrzył się koło i w jego koszu na  śmieci .
-GLIZDOGON ! -Ryknął jak najgłośniej mógł . Gdy mały przestraszony człowieczek zjawił się w drzwiach ten  usiłując wstać ,zachwiał się i prawie wywrócił . - Przynieś kolejną !
-Ale panie...
- CO ? JAKIE ALE ? ŚMIESZ KWESTIONOWAĆ MOJE DECYZJE ?!
-Nie panie ,ależ skąd ! Tylko... Skończyła się ognista...
-TO NA MERLINA JAKĄŚ WYCZARUJ !
-Nie umiem panie ,ale mamy jeszcze... No ...
-Co znowu Glizdogonie ?
-No mamy wódkę i koniak... - Mugolski alkohol w moim domu ? No dobra trudno...
-To na co czekasz? Przynieś go !
  Po chwili Czarny Pan pił już kilku dziesiątą butelkę alkoholu. Myślał przez cały ten czas o jednej rzeczy . O pięknych brązowych oczach ,które tak wiele dla niego znaczyły...


o~*~o


środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział XVI '' Nigdy. ''

Dla was wszystkich <3
W szczególności dla tej biedulki Aśś ,która nie zauważyła rubryczki ''Sierpień'' i przez to  nie zauważyła rozdziałów ;) Martwię się tu gdzie jesteś, a ty mi w lipcu gdzieś znikasz ! :*  Cieszę się ,że się znalazłaś ;)
Witam też nowych czytelników i zapraszam na rozdział ;) 
Nowa ankietka zapraszam ! :*
Wiem ,że rozdziały nie są super długie  ,ale coś myślę ,że wolicie dostawać rozdziały co dzień , dwa lub trzy a nie co dwa tygodnie ;) Ale nie sądzę ,żeby były aż tak krótkie ,mam rację ? ;)

Proszę was o  komentarze   i  dołączenie do obserwatorów   jeśli wam się podoba ^-^

Sorki ,że nie odpisuję na wasze komentarze ,ale nie chcę wyjść na taką co odpisuje na każdy ''dzięki'' tylko po to ,żeby z 15 komentarzy zrobiło się 30 . To bez sensu i próżne ;) Dlatego oficjalnie dziękuję wszystkim za komentarze :) Wszystkie czytam i są wspaniałe :D To największa motywacja dla Bloggerki :* Na niektóre będę oczywiście odpisywać ,jeśli oczywiście zajdzie taka potrzeba ;) Jesteście kochani ! :*


Hermiona opadła na kolana chwytając się za głowę. Co ja zrobiłam ? Dumbledore włożył tyle trudu ,żeby mnie nie odkrył ,a ja sama mu się wystawiam ! Idiotka ! Domyślił się ? Przypomniał sobie ? Nie ,nie to jakiś koszmar ! On chciał zabić Ginny !  -Usłyszała za sobą kroki na miękkiej trawie łączki. Nie zareagowała . Po chwili poczuła że ktoś klęka za nią i rozciera jej ramiona. Ten ktoś miał szczupłe dłonie i drobne ramiona ,które właśnie ją obejmowały . Ginny.  Nic jej nie jest. Żyje.  Z szeroko rozwartych w rozpaczy i przerażeniu oczu ,zakrytych dłońmi poleciały łzy ulgi. Po tym co się stało zaledwie chwilę temu ,nie potrafiła poskładać myśli. Odwróciła się i z szlochiem przytuliła żywą przyjaciółkę . Obie płakały jak dzieci ,ale było tak blisko. Śmierci Ginny. Jej porwania przez własnego ojca.  Hermiona miała nadzieje ,że to z innego powodu Voldemort zniknął . Nie z powodu tego ,że sobie coś przypomniał .  Trzymała się tej myśli jak deski ostatecznego ratunku i tylko ona powstrzymywała ją przed spadnięciem na sam dół . Nagle usłyszała czyjeś chrząknięcie . Włosy od razu zjeżyły się na głowie ,a na twarz wpłynęły rumieńce złości. Wyplątała się z objęć oszołomionej  piątoklasistki i wstając z kolan usłyszała zmieszany głos.
-Wiecie ... Chodźmy... Jeśli on tu wróci to może nie być za dobrze.
Hermiona odwróciła się do niego powoli ,nieubłaganie . Na jej twarzy głównie było widać sztuczny spokój ,ledwie przykrywający tak ogromną wściekłość ,że Draco aż cofnął się o krok .
-Osobiście informuję ,że z tobą i tak nie będzie za dobrze ,nie ważne czy Czarny Pan się tu zjawi ,czy nie. - Jej głos był opanowany jednak oczy przewiercały go morderczym spojrzeniem . Chłopak znowu się cofnął.
-Spokojnie ,Hermiona . Wiesz ,że nie mogłem... Próbowałem .... - Starał się wytłumaczyć. Gryfonka zaczęła stawiać kolejne kroki na oświeconej księżycem łączce ,zbliżając się do niego nieubłaganie . Ślizgon wciąż się cofał lekko przerażony.
-Nie waż się tłumaczyć Malfoy ! Niby jesteś po naszej stronie ale jak przyjdzie co do czego , to ratujesz własny tyłek. Typowe ! Idealnie pasujesz do swojego domu tchórzu . Idealnie ! Jesteś zwykłą gnidą Malfoy. Karaluchem chowającym się po kątach ! Przez ciebie mogła zginąć Ginny ! I nic nie zrobiłeś !
- Czekaj ja ...
-NIE! Nie chce tego słuchać ! -Wyjęła różdżkę i wymierzyła nią w niego . - Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego znam ! I już nigdy ci nie zaufam ani nie mam zamiaru udawać ,że cię lubie ! Nienawidzę cię ,słyszysz ?! Nienawidzę ! Jesteś bezmózgą kreaturą bez uczuć i honoru ! I już nigdy nie będę mogła cię zaakceptować ! Nigdy !
-Ale Hermiono !
-Nie mów tak do mnie ! Najlepiej w ogóle nie mów ! Nie chcę cię nigdy więcej słyszeć ani widzieć !
-Ale...

 ***

-Idziemy Ginny.- Hermiona odwróciła się cała wściekła i chwyciła przyjaciółkę za rękę ciągnąc ją w kierunku szkoły. Młodsza Gryfonka nie miała jak się postawić wściekłej przyjaciółce  i niekoniecznie chciała zostawać sama z Draconem ,przez którego mogła zginąć ,więc prawie pobiegła za szóstoklasistką . Szły bardzo szybko ,Hermiona na złość nie odwracała się za siebie ,za to Ginny kilka razy zerknęła na łączkę na której stał bez ruchu chłopak. Chcąc nie chcąc zrobiło jej się go żal. Z tego co zrozumiała nie nienawidził już Hermiony i wyglądał teraz na okropnie smutnego. Na jego twarzy oprócz smutku można było z łatwością zobaczyć żal , nienawiść najpewniej do siebie i bezsilność . Nie wiedział co powiedzieć ,nie biegł za nimi ,nie krzyczał . Po prostu stał ,taki zrezygnowany. Cierpi ? Ginny nie mogła pojąć tej sytuacji. Ciągle się kłócą i jej nienawidzi ,ale jak go okrzyczała to nagle taki skruszony ,che żeby mu wybaczyła. Niepojęte.

***

Ron chodził po pokoju zaniepokojony. Po chwili myślenia  ,gdzie jest Hermiona i Ginny i czy ma jeszcze jakieś szanse u przyjaciółki ,usiadł wyczerpany .  Był lekko czerwony z wysiłku ,a na jego czole zbierały się krople potu.  Najwyraźniej czas używania swojego niby mózgu osiągnął limit . 
- Co jest Ron ? Źle się czujesz ? - Spytał go Harry ,przyglądając mu się podejrzliwie.- Milczałeś i chodziłeś już tak dwie minuty. Czy ty...? Myślałeś o czymś ? 
- Tak ,myślałem. - Oczy Wybrańca rozszerzyły się w zdumieniu ,ale nic nie powiedział. - Myślisz ,że Hermiona coś ukrywa ?  
- Skąd ten pomysł ? A nawet jeśli ,to nie musi zawsze nam mówić wszystkiego. - Harry wrócił do swojej gazety . 
-Ale ja... zastanawiałem się dlaczego tak nie chciała nam powiedzieć nic o śpiączce ... - Szatyn zastygł . Rzeczywiście... Przerwał wtedy rozmowę , bo myślał ,że dziewczyna była zwyczajnie zmęczona ,ale teraz jak się tak zastanowił to zachowanie dziewczyny wydało mu się podejrzane.
-Masz rację Ron ! Naprawdę sam to wymyśliłeś ?  
-Hehe nie no.... bez przesady... - Rudzielec zaśmiał się głupkowato .- Myślisz ,że teraz się ze mną umówi ? 
- Kto ? - Zdziwił się Harry. 
- No Hermiona ! A kto inny  ? - Ron spojrzał z lubością na sufit. - Pewnie zawsze o to chodziło , ale teraz już jestem inteligentny i możemy być razem .Ona i ja na zawsze. Będzie mnie podziwiała i wielbiła....
Reszty mamrotania przyjaciela Harry nie słuchał . Westchnął ciężko . Jego skrawek nadziei na to ,że Ron jednak ma mózg przepadły.  Ale jednak myśl o Hermionie nie dawała mu spokoju. Czyżby dziewczyna ukrywała rzeczywiście coś dużego? 

***

Draco stał na łączce kilkadziesiąt minut. Hermiona już dawno odeszła a on stał i stał . Jak mógł być takim tchórzem ? Przez niego obie mogły zginąć ! Sam chciał umrzeć  gdy o tym myślał. Chcąc nie chcąc zależało mu trochę na dziewczynie ,mimo ,że do dziś dobrze to ukrywał. Nowy rekord ! Wpaść po dwóch dniach ! Poczuł jak jedna zimna kropla spada na jego nos. Po chwili do niej dołączyła się siostra ,tym razem spadając na policzek. Za chwilę deszcz rozpadał się na dobre a Draco stał tam ,przemoczony i zmarznięty ,ale się nie ruszał. Jego mokre włosy za ucho teraz przyklejały się do czoła i policzków . Nie odgarnął ich .
Przypomniał sobie dotyk miękkich i ciepłych ust dziewczyny . Dotknął palcami dolnej wargi i przypomniał sobie smak wiśniowej herbaty ,którą smakowała dziewczyna. Ledwie ją poczuł ,bo los nie dał mu się nacieszyć prawdziwym pocałunkiem. Uśmiechnął się do siebie ,lecz chwila szczęści nie trwała długo. Nie mógł się nacieszyć wspomnieniem nawet przez minutę ,bo zaraz przypomniało mu się jak się zachował . I jak potraktowała go dziewczyna. Zapomniał o dziwnym zniknięciu Czarnego Pana ,które normalnie zdziwiłoby każdego. Teraz liczyło się tylko to ,że już nigdy jej nie odzyska , nie będzie mógł żyć z nią w przyjaźni ,a nawet pokoju nie mówiąc już o ... Westchnął.  Nigdy nie poczuje tych ust na jego wargach . Nigdy nie obejmie jej ramion .Nigdy nie dotknie włosów... Dosyć !  Draco złożył  ręce na piersi i ścisnął tak mocno ,że poczuł ból w klatce piersiowej. Teraz tylko ból pozwalał mu nie  cierpieć jeszcze większych męczarni z powodu dziewczyny. 

***

-Hermiona ! Hermiona dość ! Puść mnie to boli ! - Do Gryfonki dopiero teraz dotarły słowa Ginny. Zamyśliła się ,ale co poradzić ? Właśnie zrobiła największą głupotę czarodzieja ! Wystawiła się Voldemortowi ! Co by nie było takie znowu złe ,tylko ,że ona jest jego cholerną córką ukrywającą się w Hogwarcie ,o której nie wie ! A, nie poprawka : Nie wiedział . Teraz może zdarzyć się dużo dziwnych rzeczy .Strasznych rzeczy. 
-Ałć ! No puść ! - Otrząsnęła się i puściła krzywiącą się Ginny. Piątoklasistka złapała się za czerwony nadgarstek i wlepiła w nią zaskoczone spojrzenie. Dopiero wtedy Hermiona ocknęła się całkowicie .
- O matko ! Ginn przepraszam nie chciałam ! Tylko ,ten Czarny Pan i Malfoy i w ogóle ... Ja ... Przepraszam
Wyraz twarzy młodszej Gryfonki złagodniał. 
-Hermi.- Brunetka spojrzała na nią zrozpaczona.- Spokojnie . Wszystko dobrze. Nic mi nie jest. Nic ci nie jest. Wszystko będzie .- Zaczęła pocierać ramiona przyjaciółki ,aż  w końcu się przytuliły. Hermiona szlochała a Ginny pocieszająco gładziła jej plecy. Stały na jakimś korytarzu na trzecim piętrze. W końcu młodsza z dziewczyn puściła przyjaciółkę i spojrzała na nią.
-Chodźmy. Napijesz się herbaty i się prześpisz to wszystko będzie dobrze. Jego już nie ma . Odszedł.- Nie spytała dlaczego odszedł ,ale była pewna ,że Hermiona w odpowiednim czasie wyjaśni jej jakoś całe zajście. Szlochająca dziewczyna pokiwała głową i poszły razem na siódme piętro. Gruba Dama wpuściła  je do środka ,gdzie siedział cały tłum wesołych , znudzonych albo wściekłych Gryfonów. Gdy obie weszły do środka najpierw rozległy się pojedyncze krzyki ''Cicho bądźcie!'' potem nastała cisza zmieszana z setkami szeptów :'' Co jej jest ?'' , ''To Hermiona Granger? Ta prefektka?'' , '' Musiało się coś stać'' .Nagle z tłumu wydostali się Harry i Ron. 
- Ginny ! Hermiona ! Co jej jest ? Stało się coś ? - Harry był zaniepokojony ,ale opanowany. Za to Ron sprawiał wrażenie debila. A no tak... On jest debilem . Zobaczywszy Hermionę chwycił ją za rękę i zaczął beztrosko opowiadać .
- Wyjdziesz za mnnie w listopadzie. Pobierzemy się wieczorem ,gdy liście będą spadały z drzew...- Opwiadał rozmarzonym głosem.- Będziemy mieli szóstkę dzieci. Jose ,Zacka, Glilderoya , bo wiesz to takie ładne imiona.... No a resztę dzieci nazwiemy Ron. A jak to będą dziewczynki to Rony . Wiesz ona i on . Ron i Rona . Czyż to nie piękne ? 
-Ronald kretynie ,ja rozumiem ,że nie masz mózgu ,ale może byś go od kogoś pożyczył ? Choćby na takie sytuacje...
- Spadaj siostra ! Zazdrościsz mi i tyle ! 
-Okej ,to załatwimy potem a teraz wiecie... Hermiona. - Harry przerwał im bezmyślną rozmowę. - Chodźmy. - Skierowali się  w stronę dormitoriów chłopców. Wszyscy się rozstąpili robiąc im drogę. Wybraniec odwrócił się jeszcze w stronę małego stolika ,przy którym siedzieli Neville ,Dean i Seamus grając w karty. - Chłopaki możemy... ? - Wskazał ręką na schody do pokoju. Nie musiał długo czekać na odpowiedź ,bo oni również przypatrywali się sytuacji.
-Jasne, spoko Harry.- Powiedział Neville i czwórka przyjaciół weszła na górę . Ginny pomogła Hermionie ,która już trochę się uspokoiła ,położyć się na łóżku Harry'ego i usiadła u jej stóp . Chłopcy usiedli na łóżku Rona i od razu zaczęły się nieuniknione pytania. 
- Co się stało ? - Ginny westchnęła . Ponieważ Hermiona milczała i najwyraźniej nie miała zamiaru nic mówić to zaczęła się tłumaczyć. 
-No to... Z mojej perspektywy ... To tak. Pokłóciłam się z Deanem. I jakoś tak wyszło ,że poszłam na błonia.- Ron zaczął coś w stylu ''Co tak późno na błonia?!'' ale Harry go uciszył.- No i szłam sobie szłam kiedy kilka kroków w las zobaczyłam Dracona i Hermionę.-Ron znowu zaczął swoje ,ale mu przerwała.- Pewnie patrolowali... Zjawiłam się i zaczęłam się wyżalać ,kiedy usłyszeliśmy odgłosy aportacji. 

***

Pewnie patrolowali... Nie Ginn...Nie patrolowaliśmy...- Pomyślała Hermiona z żalem i niejako wściekłością. Po jej policzku popłynęła kolejna łza.Już nie szlochała. Słuchała  swojej najlepszej przyjaciółki i najlepszych przyjaciół . Zawsze mogła na nich liczyć. Co by nie było zawsze pomagali. Dbali o nią. A ona ich okłamuje.
-No więc poszliśmy zobaczyć kto to. Staliśmy tam i nagle... - Ginny zawahała się. Nie chciała o tym mówić.
-No co ? -Dopytywał się Harry.
- Tam był... ON... Harry ,on się tak nagle pojawił i nic nie mogliśmy zrobić. On ... Tak po prostu...
- Ginny spokojnie ! Powiedz kto . - Wybraniec pogłaskał ją po ramieniu . Dziewczyna tylko spojrzała na niego i zrozumiał.- On?! Jak to ? Czemu nic nie mówicie? Trzeba powiedzieć Dumbledore'owi ! Co on jej zrobił ?- Wskazał na Hermionę ,która leżała już bez ruchu na jego łóżku. - Czemu ona nic nie mówi ? Co się stało Ginny ,mów szybko !
- Harry.. On wiesz chciał nas zabić i w ogóle... -Hermiona domyśliła się ,że dziewczyna specialnie nie mówi mu całej prawdy ,żeby jeszcze bardziej go nie rozwścieczyć . -Potem Draco się wstawił jako jego sługa ,że lepiej nas porwać  i prawdopodobnie to nam  uratowało życie. Potem się rozmyślił i jednak chciał nas zabić ,ale Hermiona mu się postawiła i... 
- Co ,co ?! Zrobił jej coś ?- Harry patrzył z przerażeniem na dziewczynę.
- Ja .. Nie wiem ! On był ,a potem zniknął tak po prostu ! - Ginny też była przestraszona. Harry westchnął.
- Czyli rzucił na nią zaklęcie i odszedł ? 
- Ja nie wiem! Rozmawiali a potem zniknął... Nic nie wskazywało na to ,że użył magii...
-Zniknął? Chcesz powiedzieć ,że mógł was zabić i odszedł ? Co Hermiona mu mówiła ? 
-Nie pamiętam dokładnie. Ale jak zniknął to potem jeszcze powyzywała Malfoya od tchórzów i dopiero wtedy poszła . Przez chwilę wyglądała na zwykle wściekłą a potem naglę zaczęła strasznie płakać ,a teraz widzisz... Nie wiem co się dzieje Harry.. Ja ... - Ginny załamywał się głos. Harry podszedł do niej i ją przytulił ,a następnie podniósł ją ,tak ,że stała i powiedział.
-Teraz najważniejsze to powiedzieć dyrektorowi . Hermiona może ty poleżeć ,tu jest bezpieczna . A my idziemy . Ron !- Rudzielec ,który cały czas zajęty był czyszczeniem zębów paznokciami teraz wstał i posłusznie ruszył do Harr'ego. - Idziemy do Dumbledore'a . - Potem dodał patrząc na Ginny .- Może on nam powie dlaczego Voldemort miałby uciekać od własnych ofiar. - Ruszyli do wyjścia ,i tuż przy drzwiach zatrzymał ich cichy głos.
-Ja wam powiem. 
  

o~*~o



niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział XV '' Wiedziałam , że jego niewiedza nie będzie trwać wiecznie. ''

No i pierwszy rozdział od mojego wyjazdu ;) 
Mam nadzieję ,że wam się spodoba :)

Dedykuję go :
- Tym , którzy przy mnie trwali ,gdy mnie nie było i nie zapomnieli czyli : Wiktorii i Aśś , Hermionie Riddle , Julii , Irytkowi , Ired , Elodie , Hermi , wszelkim kochanym Anonimom ;) Jeśli o kimś zapomniałam to prosze mnie okrzyczeć i przepraszam ogromnie ;)
- Nowym towarzyszom którzy zjawili się gdy mnie nie było ;)  Erica , Inga ,Charlotte , Adminka Pomyluna ,Eweline Eden , N.;) innym którzy się nie ujawnili bądź ich przeoczyłam :) 
- A także tym którzy zapomnieli i już nie wrócą :) Trudno każdy idzie swoją drogą :)


Proszę was o  komentarze   i  dołączenie do obserwatorów   jeśli wam się podoba ^-^


Mam nadzieję ,że opłacało się tak długo czekać ;)
Wiem ,wiem BARDZO długo czekać ;)
Sorki za to ;) Wiecie ,życie prywatne i te sprawy ;)

 Gryfonka westchnęła ciężko i opadła na łóżko z małą karteczką w dłoni. Na Merlina ! Czy ona nie może mieć spokoju ? Czego on znowu od niej chce ? Może jeszcze jej powie ,że Malfoy to jej brat a ona już jako dziecko została Śmierciożercą ?!  Pogodziła się ze swoim losem i nie miała zamiaru rezygnować z dotychczasowego życia na które tak pracowała . Wstała i w głowie starała przygotować się do nadchodzących nowych wieści . Wyszła z pokoju i już miała rozmyślać o nadchodzącej rozmowie podczas drogi ,kiedy oczywiście musiała natknąć się na innych prefektów . Zatrzymała się w pół kroku . Wybałuszyła oczy gapiąc się na drugą stronę korytarza i lekko otwarły jej się usta . Nie mogła uwierzyć w to co widzi . Prefekci których zauważyła , w rzeczywistości byli prefektem i uczniem .  Był to cichy i nieśmiały Ernie ,przypierający do drzwi blondwłosego niskiego rówieśnika z Domu Borsuka. Całowali się tak ,że nienaturalnie blada skóra Hermiony stała się w jednej sekundzie purpurowa. Chciała zawstydzona wycofać się do pokoju ,jednak już po jednym kroku ciszę zmieszaną z mokrymi odgłosami pocałunków ,przerwał skrzyp desek pod jej nogami . Cholera ! Przecież wcześniej tu był kamień ! Jak to się ...?
Puchoni w jednej chwili odwrócili się do niej . Obaj się zarumienili ,na co Hermiona poczuła takie ciepło na twarzy  ,że nie zdziwiłaby się gdyby nawet jej włosy zrobiły się szkarłatne .  Przyłapani oderwali się od siebie. Ernie poprawił nonszalancko krawat i odchrząknął . Blondyn tylko patrzył na nią ze strachem w oczach .
-H-Hermiono !- Zająknął się prefekt. - Jak miło cię widzieć ! Jak się czujesz ? - Silił się na normalny ton ale widać było ,że jest ogromnie zawstydzony i lekko przerażony.
-Już lepiej dzięki . Ja... Ja muszę iść do Dumbledore'a... - Hermiona chciała szybko wybrnąć z tej krępującej sytuacji .
- Jasne... Tylko.... Wiesz .... To Zachariasz . To tak jakby ... ekhm... Mój chłopak. - Ernie spuścił wzrok . 
- Cześć Zachariasz . My się już znamy. Zdaje mi się ,że należałeś do Gwardii ,prawda ?  - Chłopak skinął głową ,a Hermiona się do niego pocieszająco uśmiechnęła . Puchon się rozluźnił .- Jeśli nie chcecie ,to nikomu nie powiem . - Dodała Gryfonka ,żeby mieć to już z głowy . Ernie uśmiechnął się do niej z wdzięcznością i powiedział.
-Byłbym wdzięczny.
-Jasne . Żaden problem .- Hermiona uśmiechnęła się i przeszła przez portret Kosogłosów.  Z na nowo narastającym napięciem ruszyła w stronę gabinetu dyrektora . Jej twarz znów miała odcień śnieżnobiałej kredy. Jej kroki były szybkie , nerwowe . Nawet ona nie mogła przewidzieć o czym znowu chce z nią mówić Dumbledore . Gdy w końcu stanęła przed posągiem  orła wzięła głęboki wdech . Dlaczego do cholery znowu nie podał jej hasła ? Co ona jest jakąś jasnowidzką czy co ?To chce jej przekazać ? Westchnęła .
- Musy -Świstusy ?  Fasolki ? Snickersy ? -Poddała się . Oparła się o ścianę i czekała . Może dyrektor wiedział ,że ktoś jej przekaże hasło ? Trudno . Jej ani trochę nie zależy na spotkaniu z nim. Jeśli Albus Dumbledore życzy sobie ją widzieć, to może niech ruszy ten swój stuletni tyłek i wpuści ją do środka.
Jak nie ,to nie. Odwróciła się aby odejść ,kiedy usłyszała za sobą odgłosy przesuwającego się kamiennego posągu . Natychmiast zawróciła i ujrzała profesor Trelowney z przekrzywionymi okularami i czerwoną od gniewu twarzą . Szybkim krokiem wyszła z gabinetu i mamrotała do siebie wzburzona.
- Dziesięć lat! Dziesięć lat proszę o jedną rzecz ! I nie ! Oczywiście ! Uczniom to może zagrozić  !  - Zauważyła Hermionę i przez chwilę miało się wrażenie ,że na nią nawrzeszczy ,ale w końcu odeszła wściekła . Gryfonka skorzystała z okazji i wślizgnęła się do gabinetu.  Nie zastanawiając się już ,czy ktoś tam jest i już na pewno nie podsłuchując zapukała głośno trzy razy .  Drzwi otwarły się od razu . Starając się ukryć swoje zdenerwowanie weszła i od razu usiadła na fotelu na przeciwko dyrektora.
- Witaj Hermiono.  - Miło się uśmiechał ,lecz ona tego nie odwzajemniła . Siedziała sztywno i bez ogródek spytała.
- O co  chodzi?
- Naprawdę nie ma powodu do nerwów. Uznałem  tylko ,że chciałabyś dowiedzieć się  czegoś o rodzinie . W końcu każdy był by ciekawy. - Prefektka nie była pewna ,czy chce tego słuchać . Z jednej strony interesowały ją oczywiście sprawy rodzinne ,a z drugiej chciała ,żyć jak żyła i mieć święty spokój . Gdzie mieszkała ? Jak wyglądał jej brat czy matka. Oczywiście najbardziej nurtował ją wygląd jej ojca zanim odrodził się jako kreatura bez włosów i nosa...
- No więc.- Hermiona trochę się rozluźniła w fotelu.
- Mam pewne informacje . Po pierwsze Voldemort przeszukał już ponad połowę szkoły . Obserwował dzieci i starsze czarownice gdy chodziły na zakupy i spacery . Widać ,że nie traci nadziei . Nie wiem do czego jest w stanie się posunąć aby cię znaleźć. To jedno. A po drugie wiem już coś na temat twojego brata . Żyje i obecnie mieszka w Irlandii. Jest już po szkole ma dwa lata więcej od ciebie.  Obecnie sprzedaje książki w czarodziejskich księgarniach w jego stronach .  W szkole podobno był jednym z najlepszych uczniów . Kilkuletni Prefekt Naczelny oraz grał w drużynie Quidditcha na pozycji Obrońcy . Był kapitanem.
- Hermiona nawet ucieszyła się na tę wiadomość . Nie znała tego człowieka ,ale był jej bratem i  była szczęśliwa ,że żyje i ma się dobrze .
-To .... dobrze. -Powiedziała a na jej twarzy rozkwitł delikatny uśmiech.
- To wszystko ! - Dyrektor widocznie poczuł ulgę gdy zobaczył kolory na twarzy dziewczyny . Nadal była przeraźliwie chuda i blada ale przynajmniej nie wyglądała jak trup .
-Dziękuje ,że mi to pan powiedział .
- Już jesteś wolna ,możesz wrócić do pokoju.A i jeszcze jedno ! Powiedziałem Draconowi ,że aby nadrobić  zaległości macie codziennie uczyć się wspólnie w bibliotece lub pokoju. Mam nadzieję , że nie będzie ci to przeszkadzać. -  Dziewczyna wstała zaprzeczyła i wyszła już słabiej się uśmiechając . Taki błahy powód ,ale cieszyła się ,że dyrektor jej  powiedział o jej bracie więc nie zareagowała złością . Cóż trudno będzie musiała go znieść przez te kilka dni. Nie podobał jej się ten pomysł ,ale postanowiła jakoś to przeboleć. Wróciła do Podziemi i usiadła na fotelu przed kominkiem . Na drugim siedział Jess .  Uśmiechnął się do niej promiennie .
-Hermiono ! Dobrze cię widzieć ! Lepiej się już czujesz ?
-Tak dzięki .  Widziałeś może Draco ? - Spytała się mając nadzieje , że nie pomyśli zaraz ,że ją interesuje ten kretyn . Tak ,kretyn ,który siedział przy tobie cały czas przez ostatni tydzień i opiekował się tobą . Część jej samej już dawno pozbył się uprzedzeń co do tego nieznośnego  Ślizgona ale reszta dalej krzywiła się na jego widok. Jess lekko uniósł brwi ale powiedział.
- Draco ? Nie. Może jest w pokoju... A do czego ci on potrzebny ?
- Ech... Mamy razem zakuwać ,żeby nadrobić  zaległości. Polecenie dyrektora.
- Ha ha ty i zaległości ! - Zaśmiał się Jess. - Już prędzej Sama Wiesz Kto się podda !- Dziewczyna spięła się na wzmiankę o jej ojcu ale odpowiedziała.
- Ha ha ale  się uśmiałam.  Też byś nie miał zaległości gdybyś się przykładał ... - Gryfonka uśmiechnęła się szerzej i za chwilę wstała i dodała. - No idę .  Muszę niestety z nim pogadać no i spakować się a jutro . Cześć !
- Do jutra i dobranoc!
-Nawzajem! -Odwróciła się i odeszła . Zatrzymała się przed drzwiami Draco i zapukała . Już po kilku sekundach blondyn otworzył jej .

***

 Zobaczył ją stojącą przed jego pokojem . Dyskretnie przyglądnął się jej ,sprawdzając stan jej zdrowia. Wyglądała lepiej . Jak wcześniej postanowił ,podczas długiego rozmyślania nie będzie się inaczej niż dotąd do niej zwracał.  Nadal będzie dla niej dupkiem ,ale nie będzie jej sprawiał przykrości . Zwykłe przekomarzanie się jak to Ślizgon z Gryfonem.
- Czego chcesz Granger ? 
- Jutro o szesnastej w bibliotece Malfoy. Weź książki i pergaminy . - Chłodno odpowiedziała dziewczyna.
-Więc już wiesz o naszych małych kujońskich planach ? 
- Tak i nie myśl sobie ,że mi się one podobają . A teraz wybacz ,ale  idę spać. 
Odwróciła się i przeszła do swojego pokoju . Draco zamknął za nią drzwi i westchnął . Musiałem ją polubić akurat teraz ?  Ona wciąż mnie nie cierpi .  I nie przestanie...

***

Nie chciała być aż tak oschła. Czuła się źle ,ponieważ on pilnował jej dzień i noc a potem dał jej wsparcie a ona jest taka okropna. Ale nie może pokazać ,że już go nie nienawidzi ,bo by ją wyśmiał i wykorzystał to na swoją korzyść. Nadal go nie lubiła ,ale nie chciała być tak niemiła . Spakowała torbę i wtedy dobiero dostrzegła wielką rudą kupę futra na czarnym legowisku w kącie pokoju. 
-Krzywołap ! - Podbiegła do kota i dała mu całusta w nos . Kichnął ale wtulił pyszczek w jej policzek. Głaskała go ,a on mruczał uszczęśliwiony . Hermiona zauważyła karteczkę obok legowiska.

Zgodnie z obietnicą dostarczam twojego kota Hermiono.
Skrzaty się nim opiekowały ,więc był bezpieczny na czas twojej nieobecności.
                Minerwa McGonnagall

Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, wstała i poszła się kąpać posyłając jeszcze całuska swojemu pupilkowi.  Po umyciu włosów i ciała Hermiona wyszczotkawała jeszcze zęby i położyła się spać. 
Krzywołap wskoczył na łóżko i skulił się obok niej. Zasnęła spokojna ,na tę jedną szczęśliwą chwilę zapominając o wszystkim co się wydarzyło.

   Następnego dnia Hermiona wstała ubrała się w luźną szatę i zeszła na śniadanie . Przy stole siedzieli już Harry ,Ron i Ginny. Usiadła obok nich uśmiechając się .
-Hermiona ! Co tam u ciebie ? - Harry uśmiechał się do niej. 
-Wyglądasz znacznie lepiej !- Dodała Ginny .
- Dzięki . U mnie ... - Tu zatrzymała się na ułamek sekundy ,rozważając co powiedzieć ,aby nie było to aż tak oczywistym kłamstwem jak '' wspaniale''. W końcu skończyła.- Różnie . - Uśmiechnęła się wzruszając ramionami. Ron jednocześnie zapychając sobie usta boczkiem i wycierając tłuste palce o szatę powiedział. 
- To o czym mówił ci wtedy Dumbledore ? 
- Ron ! - Ginny spojrzała na niego z niedowierzaniem.- Daj jej odetchnąć ! 
Hermiona uśmiechnęła do przyjaciółki i resztę śniadania zjedli rozmawiając o szkolnych błahostkach .
Lekcje też minęły szybko . Najpierw dwie godziny eliksirów ,podczas których Snape wyjątkowo nie odjął Gryfonom ani jednego punktu . Harry zaproponował ,żeby zapisać ten dzień w kronikach szkoły. Hermionę zdziwił i lekko zainteresował brak Dracona . Nie widziała go też na przerwie ,ani na obiedzie ,który odbył się zaraz po zielarstwie i zaklęciach . Z tego co dziewczyna zauważyła ,do nadrobienia miała tak mało materiału ,że mogłaby wszystko przerobić w jeden wieczór.  Po obiedzie przyszedł czas na transmutację i historię magii.  Jak zwykle robiła te cholernie nudne notatki od których oczy się kleiły ze zmęczenia. W końcu po zajęciach  nadszedł czas na feralną godzinę szesnastą . Hermiona pożegnała Rona i Harry'ego i skierowała się w stronę biblioteki .  Na miejscu przy drzwiach stał jeż Draco ,wsparty o jedną z kolumn z książkami w rękach . 
-No ,przynajmniej się nie spóźniłeś.- Powiedziała oschle i przeszła obok niego w głąb biblioteki .
-W przeciwieństwie do ciebie... - Chłopak poszedł za nią ,z rękami w kieszeniach ,patrząc wymownie w sufit. Gryfonka odwróciła się błyskawicznie . 
-Co proszę ? Ja się nigdy nie spóźniam ! A jeśli już to zawsze mam ważny powód . A dzisiaj to ty przyszedłeś wcześniej. Widzisz ? - Podsunęła mu pod nos bransoletkę . - Jest za pięć.
-Taa... Że to mnie niby dużo obchodzi... Lepiej skończmy już te kretyńskie lekcje ,bo już mam cie dość . 
-Zgadzam się z tobą całkowicie .- Powiedziała i podeszła szybko do najbliższego wyjściu stolika. Z hukiem rzuciła na nie książki i usiadła do jednej jego stronie. Draco podszedł tam leniwie i usiadł naprzeciwko robiąc zdecydowanie mniej hałasu. 
W bibliotece byli tylko oni jakiś czterech Krukonów , jeden Puchon i pani Pince . 
-Okej , na dzisiaj mamy zielarstwo ,cztery rozdziały i historię magii ,dwa plus dzisiejsze tematy . - Powiedziała dziewczyna otwierając odpowiednie książki. Draco nie protestował zrobił to samo ,ku zdumieniu dziewczyny . Myślała ,że będzie protestował i z miejsca się kłócił.  Przez dobre dwie godziny pracowali w ciszy . Hermiona była zadowolona ,że przynajmniej ten irytujący Ślizgon nie robi błędów w każdym słowie (Ron) albo tylu stylistycznych ,że aż oczy palą od czytania (Harry). Miał tylko kilka za mało przecinków i to wszystko. Pisała dalej kiedy poczuła na sobie jego spojrzenie . Natychmiast uniosła głowę. 
- Tak ? Masz jakiś problem czy coś ? - Spytała . Chłopak spojrzał w bok i przeczesał włosy ręką . 
-Niee... Ja tylko... 
- No co ? - Spytała ,ale już nie ostrym tonem. 

 ***

-Zastanawiam się ,jak możesz dzień po tym jak  wyszłaś z tygodniowego opętania przez demony ,być taka spokojna i udawać ,że nic się nie stało. - Wyrzucił z siebie szybko patrząc na dziewczynę . Ta za to od razu się skuliła objęła się ciasno ramionami . Oczy jej się rozszerzyły i natychmiast spuściła je z chłopaka na podłągę . Wyglądała na tak potwornie przerażoną i opuszczoną ,że chłopak sam się przestraszył. 
- Bo muszę.- Powiedziała cicho i oczy jej zalśniły łzami .Draco wyciągnął do niej rękę jakby chciał ją objąć ale zaraz ją opuścił . Zaraz zrobiło mu się strasznie głupio i  przykro ,w dodatku był przerażony bo nie wiedział jak pomóc dziewczynie ,jak ją uspokoić ,sprawić ,że się uśmiechnie.
-Nie... ja.. ja nie chciałem zapomnij... Przepraszam... To nie było.... To nie miało być...- Dziewczyna potarła ramiona i nadal na niego nie patrząc ,nie z powodu gniewu oczywiście ,zebrała książki i wstała. - Czekaj ! Przepraszam! Nie chciałem....- Wstał a ona odwróciła się do niego nadal patrząc w dół.
- Spoko. Nic się nie stało. Ja... Już skończyłam więc idę ...- I wyszła wolnym krokiem  z biblioteki . Draco zaklął w myślach i szybko zebrał książki . Już miał pobiec za dziewczyną i ją pocieszyć ,ale w ostatniej chwili się zatrzymał . Nie wiedział jak . Ona go nie nienawidziła. Nie udało by się . Zrezygnowany wyszedł innym wyjściem i zostawiając książki za posągiem jakiejś wiedźmy. Poszedł korytarzem ,aż zdecydował się wyjść na błonia. Szedł powoli i długo. Było już ciemno ,ale i tak skierował się w stronę Zakazanego Lasu. Na skraju zrobił jeszcze dziesięć kroków w głąb lasu i usiadł pod jakimś dużym drzewem.  Oparł się wygodnie i zaczął rozmyślać o Hermionie. Oczywiście miał już wszystkie informacje na temat tej jej śpiączki . Szok... czego się dowiedziała?  Przymknął oczy i nie trzeba mu było długo ,żeby zapaść  w drzemkę . 

***

Hermiona poszła do pokoju i odłożyła  tam książki. Skąd Malfoy wie o demonach ? Od dyrektora ? Położyła się w łóżku ,ale jakoś odechciało jej się spać . Kolację przegapiła. Skończyła się pół godziny temu więc teraz wszyscy są u siebie w pokojach i pewnie zajmują się sobą. Wstała i wyszła z pokoju. Może świeże powietrze dobrze jej zrobi . Wyszła z Hogwartu i przechadzała się po błoniach.  Było ciemno więc nikogo tam nie było. Szła i szła starając się z całych sił  myśleć o niczym. Jednak jej mózg nie był zdolny do odpoczynku. Dlatego zajęła się myśleniem o szkole . Zero ''ojca'' i tej dziwnej niemożliwej przeszłości. Nie zauważyła nawet gdy zagłębiła się w Zakazany Las . Szła między drzewami ,powoli , wdychając zapach sosny i patrząc na gwiazdy. Pomimo ,że szła ostrożnie nagle potknęła się o coś i upadła na ziemie .
- Co do ...? - Zapytał gniewny ,tak dobrze jej znany głos. Już była prawie podniesiona ,ale słysząc to zrezygnowana opuściła głowę na ziemię . Zsunęła się z zidentyfikowanego już przedmiotu o który się potknęła ,a mianowicie czyiś nóg. Szybko zdjęła z nich swoje własne i powoli podniosła się na kolana. Otrzepała twarz i szatę z trawy i odwróciła się do Malfoya . Była cała czerwona ze wstydu i dziękowała Merlinowi ,że dzisiaj wcześniej zaszło słońce . Przynajmniej nie zobaczy jej rumieńców.
-Ja... Eeee.... Przepraszam nie zauważyłam cię... -  Wstali i chłopak od razu się zrefleksował.
-  Nic się nie stało... Zrobiłaś sobie coś ? - W jego głosie można było wyczuć bardzo dokładnie ukrywaną za obojętnością troskę ,że dziewczyna zszokowana odpowiedziała.
-Nie wszystko okej. Sorki jeszcze raz. - Ta miła wymiana zdań nie wydała się jej sztuczna co było jeszcze dziwniejsze . Chłopak westchnął zirytowany.
- Hermiona przecież widzę ,że nie jest okej więc proszę nie kłam. Wyglądasz jakbyś miała na dzisiaj wydany wyrok śmierci  . Powiedz mi . O co chodzi? - Zrobił krok w jej kierunku. Wyglądał na zdecydowanego i  nie znoszącego sprzeciwu. 
-Nic mi nie jest...  Ja ... Wszystko dobrze... - Cofnęła się ,ale za sobą poczuła gruby pień drzewa. Chłopak przysunął się jeszcze bliżej i oparł ręce na pniu za nią przygwożdżając  ją do sosny. 
-Nie kłam. Powiedz mi. Pomogę ci Hermiono. Nie rozumiesz? 
-Nie... Ja ... Dlaczego ty tak... ? - Spytała ,a chłopak spojrzał w jej oczy.
-Nie widzisz Hermiono ? Ja .... Po prostu... Widzisz...- Zbliżył twarz do jej twarzy i to tak blisko ,że dziewczyna sądziła że ją pocałuje. Ale dlaczego? Malfoy i ona?  Nie to niemożliwe! Ale nie protestowała . Nie wiedziała wcześniej ,ale tak naprawdę nie traktowała go już jak wroga. Ani jak przyjaciela .Ale coś więcej... Nagle poczuła ,że chce ,żeby to zrobił. Przesunął się jeszcze te kilka centymetrów. Wysunęła głowę i zobaczyła błysk radości w oczach chłopaka ,kiedy oboje zamknęli oczy i jej usta spotkały się z miękkimi ustami Ślizgona. Trwało to mniej niż sekundę ,bo  zaraz po tym jak ich usta się połączyli ,usłyszała płacz. Wyraźny i tak znajomy. Oderwała się od Draco ,który najwyraźniej nie miał jej tego za złe ,bo również poznał płacz. 
-Ginny? - Spytała Hermiona zachrypniętym głosem. 
-Hermi ? Jesteś tam? - Zza drzew wyłoniła się jej blada twarz zalana łzami.  Na szczęście Draco się odsunął na trzy kroki ,zanim zdążyła ich zobaczyć.- Draco ? Co tu robicie ? -Zaciekawiła się .
-Nic takiego ,gadamy ,ale co z tobą ? Co się stało ? - Ruda na nowo się rozpłakała.
-To-to przez Deanaa. On j-jest okrrropny.- Płakała a Hermiona ją przytuliła. 
-Już dobrze .... powiedz co się stało? 
- On ... Byliśmy w Hogsmeade i ... - Jej płaczliwy głos przerwał huk . Wszyscy rozglądali się ,bo było oczywiste ,że ktoś się właśnie deportował do zakazanego lasu . 
- Ginny wracaj do zamku ,jako prefekci musimy to sprawdzić i zgłosić. - Powiedział do tej pory milczący Draco . Oczywiście Gryfonka się nie posłuchała i ruszyła za prefektami w głąb lasu . 
Weszli na małą polankę i rozglądnęli się . 
-Chyba ty nikogo nie ma. Może to Auror ? -Spytała Hermiona. - Ginny też sądzę ,że musisz wrócić do zamku. Przepraszam to tak na wszelki wypadek.
-Nigdzie nie idę i tyle.- Odpowiedziała młodsza Gryfonka.  Nagle usłyszeli cichy ,mroczny śmiech za nimi. Błyskawicznie się odwrócili . Ginny wrzasnęła a Hermiona i Draco wyciągnęli różdżki. 
- Draco ,po co te ceregiele... myślę ,że nie musisz udawać przed zdrajcami krwi i ... 
- To szlama Panie . - Powiedział chłopak klękając na kolano i chyląc głowę. - Hermiona Granger. 
Łysy mężczyzna z zniekształconą twarzą  ,ubrany w zieloną szatę  zaśmiał się głośno .
-Mózg Zakonu ,co ? Masz szczęście ,czy też pecha przydasz mi się jeszcze. Nie przyszedłem tu aby walczyć z Zakonem . Ale za to ty nie jesteś mi potrzebna...- Uniósł różdżkę na Ginny . Draco wstał i odsunął się . Hermiona popatrzyła na tę scenę z niedowierzaniem .  Zaraz zabije Ginny ! A Malfoy nic nie robi ! 
-Nie. Nie skrzywdzisz jej .- Stanęła przed nim nie patrząc mu w oczy. - Musisz zabić też mnie .
-Nie! Panie sądzę ,że obie ci się przydadzą. Na pewno Potter zechce odbić oby dwie . Ta druga to jego dziewczyna . - Draco ukrywał przerażenie. 
- Draco ,Draco... Może masz rację ... Ale i tak zechce odbić przyjaciółkę ,a ta druga będzie obciążeniem... 
Dosyć. Posuń się głupia dziewczyno ,bo użyję różdżki . - Machnął na Hermionę. 
-Nie! Nie obchodzi mnie, czy masz się za największego czarodzieja świata Tomie Riddle'u. Najpierw zabijesz mnie ,a potem ją ! - Hermiona nie ruszyła się z miejsca. 
- Sądzisz ,że możesz mi dyktować co mam robić plugawa szlamo ? Nie wydaje mi się . -Przeniósł na nią różdżkę .
- Czyżby ? - Podniosła głowę i spojrzała mu prosto w oczy. Nie bała się własnego ojca. Gdyby ją zabił byłoby lepiej . Voldemort zamilkł i patrzył się w oczy dziewczyny jak spetryfikowany . Trwało to chwilę ,a jemu niedowierzanie w oczach narastało coraz szybciej . Nagle wzniosła się w okół nich chmura czarnego dymu a Czarny Pan zniknął.
   Wiedziałam , że jego niewiedza nie będzie trwać wiecznie


o~*~o

środa, 14 sierpnia 2013

Sztorm Przeminął



Wróciłam !!!!!!!


Nareszcie ! 
Ale się stęskniłam :) 

Jak Wiktoria miała nadzieję wpadłam na 10000000 pomysłów ;)

Mam nadzieję ,że zrozumiecie ,że dzisiaj nie dodam nowego rozdziału ;)

Jestem po dwudniowej przeprawie samochodem przez Chorwację ,Słowenię ,Czechy i inne takie :)

Postaram się dla was uwinąć do jutra ;)

o~*~o

Bardzo, bardzo stęskniona za klawiaturą 

Eolka <3