niedziela, 16 listopada 2014

Od początku, czyli streszczenie bloga, abym mogła go kontynuować w miarę normalnie ^^



Nie obiecuję częstych rozdziałów... ale jakieś się w końcu będą pojawiać. 
Tak więc miłego streszczenia i ... bądźcie? xD :3 

 I jak mogę prosić to komentujcie to co piszę... wolę wiedzieć co sądzicie i w ogóle ;3
No i wtedy wiem, że ktoś tu jeszcze jest ^^ 



Kolejny rok w Hogwarcie. Tym razem jednak nie jest jak zwykle... wszyscy wiedzą. Wiedzą, że Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił. Szkoła Magii i Czarodziejstwa przetrwała już jedną bitwę z Czarnym Panem. Wszyscy w każdej chwili boją się kolejnych ataków... ale Voldemort nie zaatakuje... nie póki nie odnajdzie swojej córki, która jak się okazało cały czas była tuż przed jego nosem. 
Tom Riddle w młodości nie był może sympatyczny i przyjazny dla wszystkich... ale cóż, co kto lubi. Każdy ma jakieś gusta i nawet młodzieniec pracujący za niską pensję u Borgina i Burksa może przypaść do gustu jakiejś damie. Tak się stało i Tom, mimo, że na krótko miał prawie normalną rodzinę. Jego żona - Cynhia Riddle urodziła mu dwójkę uroczych maluchów, Abrakasa i Hermionę. Ich szczęście trwało cztery lata... potem przez wiele czynników, głównie przez żądze władzy jej męża   Cynthia odeszła i starała się utrzymać dzieci, ale nie byłą w stanie... po jakimś czasie została zamordowana. Dzieci zostały u Dumbledore'a, który ukrył dzieci w rodzinach mugoli aby ich oszalały już ojciec ich nie znalazł. 

Abrakas trafił do sierocińca w Danii a potem uczęszczał do Durmstrangu. O istnieniu swojej siostry nie miał pojęcia, bo mimo, że jest starszy od niej dwa lata był za mały, żeby cokolwiek pamiętać. 

Hermiona zaś trafiła do rodziny mugoli, ale że wykazała zdolności magiczne dostała oczywiście swój list z Hogwartu. 
Uczyła się pilnie przez wszystkie lata szkoły przez co zyskała ogromne umiejętności, mimo braku wrodzonego talentu, jakim wykazywał się jeden z jej przyjaciół - Harry. 

Tom do reszty stracił panowanie nad sobą po stracie rodziny... panowanie nad światem i wytępienie wszystkich mugoli było jego obsesją... Mimo tego, że został stworzony z pomocą eliksiru miłosnego i nie powinien kochać, to wiedział, że kochał swoją rodzinę. Kochał. Bo potem nie czuł już nic. 
Po wielu latach, Voldemort dowiedział się, że jego dzieci żyją. Przechwycił jedną z wiadomości dyrektora Hogwartu, który wiedział o istnieniu dzieci, ponieważ kiedyś pisał z Cynthią. 
W liście odnalazł informację kierowaną do jego dorosłego już syna, o jego siostrze w szkole oraz z prośbą przyjazdu. 
Tak zaczęły się jego poszukiwania... pomyślał, że może jego dzieci wybaczą mu to jaki się stał i wrócą do niego... nie miał zamiaru oczywiście rezygnować ze swoich wielkich planów... Szukał i szukał... a tymczasem... 

Hermiona jest na ostatnim roku. Przez wojnę z Voldemortem wszystko się zawaliło. Mimo tego znó została prefektem a nawet Prefektem Naczelnym.
Niestety został też nim nielubiany przez nią Draco Malfoy, 
tleniony idiota, który jedyne co robi to wyzywa ją od szlam.
A teraz mieszkają obok siebie i w dodatku razem wykonują część obowiązków. 

Pewnego dnia dyrektor wzywa ją do siebie. I nagle, choć myślała, że nie może być gorzej... dowiaduje się, że może. 
Ona? Mugolaczka? Córką Czarnego Pana? Przyjaciółka jego największego wroga?
Niemożliwe. 
A jednak. 
Poznaję część historii swojej rodziny... niestety był to dla niej ogromy szok. Strzępiony umysł dziewczyny jest wręcz idealny teraz dla wszelkich zjaw i nawiedzających głowy ludzi duchów. 
I tak się też stało. Upiory, które przez częstą obecność Czarnej Magii w Hogwarcie nagromadziły się w okół zamku wtargnęły do umysłu dziewczyny, przez co ta zapadła w śpiączkę.  
Długo jej szukali, ale odnalazła się i mimo prób nie udało jej się obudzić... trzeba było czekać. 
Cały tydzień opiekował się nią nie kto inny jak Draco, któremu stopniowo zaczynało trochę na niej zależeć. Właściwie to trochę bardziej niż trochę.
Gdy się obudziła czar prysnął, ponieważ, mimo, że chwilowo tak się zdawało jej nienawiść nie zmalała mimo, że jego owszem. 
Wkrótce o rodzinie Hermiony dowiadują się jej przyjaciele. Harry odwraca się od niej na pewien czas, Ginny pociesza a Ron... cóż... jest sobą. 
Życie toczy się dalej... 
Hermiona ku swojemu zdziwieniu zaczyna lubić Draco. Chłopak jest prawie miły i całkiem.. słodki? 
Tak więc pewnego dnia, Hermiona snuje sie po lesie i wpada na niego... dochodzi do krótkiego pocałunku, który przerywa Ginny swoim płaczem. Rzucił ją chłopak... zaczyna się niezręczne pocieszanie, do czasu aż słychać trzask aportacji gdzieś niedaleko. Jako Prefekci, Hermiona i Draco idą tam a za nimi Ginn. 
Tak oto, Czarny Pan znalazł swoją córkę. Po groźbach i strachu poznaje ją i znika.
Draco podczas konfrontacji stawił się po stronie Voldemorta przez co Ginny mogła zginąć a Hermiona, mimo pocałunku nienawidzi go bardziej niż zwykle. 

Czarny Pan nie wie co robić... znalazł ją... ale to przyjaciółka Pottera... nigdy sie do niego nie przyłączy. I nienawidzi go... Jest przybity ale wie, że grozi jej niebezpieczenstwo. 
Tak oto Malfoy dostaje zadanie - ma pilnować Granger, żeby nic jej się nie stało.
Dziwi go to i martwi bo skoro Voldemort się nią zainteresował.. nie może być dobrze.
Ale wykonuje swoje zadania, chodzi za nią i ją obserwuje a także strasznie za nią tęskni. Otrzymuje od niej tylko czystą nienawiść, a tak strasznie chciałby chociaż ją przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. 

W szkole robi się normalniej. Hermiona znów zatraca się w szkolnym życiu, ale nie musiała długo czekać na kolejne dziwne zdarzenie.  Szła sobie spokojnie na eliksiry kiedy jej nauczyciel dosłownie wcisnął ją w ziemię. Pijany z niewiadomych przyczyn Snape wpadł na nią i leżeli tak, obok uczniów którzy gapili sie na to z przerażeniem póki Draco nie przybiegł i jako jedyny nie pomógł zmartwiony o dziewczynę. Wyciągnął ją z pod profesora i razem sprawdzili czy żyje. 
Severus trafił do skrzydła szpitalnego a Hermiona ku swojej irytacji czuła, że zaczyna wybaczać Malfoyowi. 

Kolejne wezwanie od dyrektora.
Tym razem jako Prefekt, Hermiona ma oprowadzić nowego nauczyciela. Profesor Bennet wydaje się miły a w dodatku dzięki swojemu wyglądowi od razu kradnie serca wielu dziewczyn ze szkoły. Jednak jego uwaga często skupia się na Hermionie. Czyżby aż tak spodobała mu się dziewczyna od oprowadzania?

Tymczasem uroczy tatuś naszej bohaterki postanowił, że czas wreszcie spotkać się ze swoją córką. No bo nie mogą tak wiecznie udawać, że nic się nie zmieniło. 

No i kolejne wezwanie od Dropsa. Czy on się wreszcie odczepi? 
Tym razem w gabinecie zostaje poproszona o przejście się z wyszczerzonym do niej nowym nauczycielem. Sprawy robią sie dla niej mało zrozumiałe, ale zgadza się na przechadzkę. 
Draco dowiadując się o tym ile czasu spędza Hermiona z przystojnym nauczycielem martwi się, że może zakochała się w starszym mężczyźnie? Nie przyznaje się przed sobą, ale jest zazdrosny o dziewczynę. 

Profesor Bennet prowadzi z Gryfonką  rozmowę przechadzając się po błoniach i wypytuję ją o jej życie. W końcu nie wytrzymuje i przyznaję się, że nie jest tak na prawdę tym, za kogo się podaje. 
Hermiona po tylu latach widzi swojego brata, który z pomocą Albusa ją odnalazł. 
Tom stwierdza, że nadszedł czas przywitać się z dziećmi, ale czy go zaakceptują? 


o~*~o

Okay streszczenie brzmiało jak reklama kiepskiego hiszpańskiego serialu, ale jestem kiepska w pisaniu takich rzeczy xD 


Mam nadzieję, że następny rozdział pójdzie mi już w miarę dobrze i do zobaczenia ;3 

~Em 

Nowy Początek

 Nadal nie mam kompa, tylko czasem udaje mi  się na niego wejść. Nie wiem jak to będzie z dalszym pisaniem, chcę pisać dalej i mam dużo pomysłów, gorzej z wykonaniem, Na telefonie nie da się pisać, zepsuty. Kompa nie mam. Nie wiem jak będę dodawać kolejne rozdziały ale mam nadzieję, że nie będzie aż tak źle.

  Jak czytałam ostatnio tego bloga to cóż... masa błędów różnych, w fabule, stylistycznych, interpunkcyjnych, ortograficznych...wszystkich...

 Zacząć nowego bloga? Napisać go jeszcze raz? W ogóle nie pisać? Kontynuować ten jakby w cale nie był kiepski?

hmm... te pytania tak jakoś są i nie znikają kurcze xD. No i w sumie nadal nie wiem. xD

Dobra. Dzisiaj wstawię... takie krótkie opowiadanko... jakby streszczenie całego bloga. I będzie tam jaśniej wyjaśniona fabuła i będzie to taka historyjka, a do niej napiszę dalszą część bloga. Zobaczymy jak to wyjdzie, jak będzie niewypał. to trudno, spróbujemy czegoś innego. :3


I w ogóle to hej wszystkim, którzy się ostali xD :* mam nadzieję, że będę mogła częściej wam pisać tu jakieś cosie :3


wtorek, 23 września 2014

Szkoła

Hej, chciałam tylko dać znak, że żyję i nie mam pojęcia co z blogiem. Chcę go pisać i mam pomysł, ale nie mam absolutnie czasu... blog jest zawieszony... wiecie, trzecia klasa, trzeba się troszkę przyłożyć ;c
  Bardzo was przepraszam i mam nadzieję, że zrozumiecie... Postaram się jednak dodać coś w tym roku szkolnym no i są jeszcze ferie i święta i w ogóle... nie będzie to szczyt bloggerstwa ale postaram się... bardzo was przepraszam :c
Miłej szkoły wam życzę <3

niedziela, 27 kwietnia 2014

Okej.

Okej, mam karę na lapka i tel ''na zawsze'' więc pozdrawiam.
://///
No i tak jak chcieliście będę pisać dalej a nie od początku zobaczymy jak to wyjdzie :)
Nawet mnie już wkurza to, że nie mogę pisać i nie dodaję rozdziałów, więc dziwię się, że jeszcze mnie nie wyzywacie w komentarzach. W każdym razie kocham was i mam nadzieję, że na noł legalu coś mi się uda W KOŃCU napisać wrrrr!
Pozdrawiam i całuję czytelników :*

~~LEKKO (czyt. bardzo) wkurzona Em. ;---;

sobota, 22 marca 2014

Co dalej?



Co dalej? Nie wiem ;-; 
Ok. Decyzja. 
Piszę bloga na tych samych podstawach co tego, będzie to Dramione, o córce Riddle'a i będzie on dodawany tutaj ^^  Po prostu nowy początek ;3  

To na tyle, a na poprawę humoru mój nowy blog : 


Znajdziecie tam zrytą psychę i mam nadzieję, że wam się spodoba ^^ Wchodzisz na własne ryzyko :**

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział XXIV '' Until the very end ''

Tak więc kolejny rozdział ;) przepraszam od razu za tempo dodawania rozdzialów, ale zabrali mi laptopa no I czasem zabieraja tez tel ;--; w kazdym razie minimum to bedzie rozdzial na miesiac, ale postaram sie dodawac częściej ^^Mam nadzieję, że mimo pisania na telefonie nie zrobię aż tyłu błędów... Co zwykle xD
Zapraszam do komentowania, obserwowania i polecania tej mojej nieporadnej historii xD
Z dedykacją dla mojej mamy, która jest moim bohaterem :*
    

''- Dudley, przynieś pocztę.
- Niech Harry przyniesie.

- Harry, przynieś pocztę.

- Niech Dudley przyniesie.

- Dudley, przyłóż mu smeltingiem.''


(narrator wszechwiedzący, w tym fragmencie brak podziału na postacie) 
  Dzień jak co dzień. Mugole i czarodzieje pracują. Dzieci chodzą do swoich szkół, magicznych czy też nie. Jednak tego poranka Hermiona nie zbudziła się zmęczona i znudzona. Wręcz przeciwnie, wyskoczyła rozpromieniona z łóżka, jak tylko otworzyła oczy. Szybko się ubrała i umyła, a następnie prawie wybiegła ze swojego pokoju. Tym samym przyłapała przez przypadek Malfoya, który czatował, z niewiadomych przyczyn pod jej drzwiami. 
-Co ty...- Spytała zdziwiona, a chłopak natychmiast odszedł kilka kroków nieporadnie udając, że wcale nie stał pod jej drzwiami. - Okej.... udam, że niczego nie widziałam. Spoko.... To.... pa. - Draco popatrzył na nią zdziwiony. Spodziewał się krzyków i długiego wywiadu i wyzwisk. Był też smutny, że dziewczyna najprawdopodobniej ma go tak głęboko gdzieś, że nawet nie będzie już się na niego wściekać. Odwróciła się zamachnąwszy włosami, a on otworzył usta, jakby chcąc coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymał i westchnął patrząc jeszcze za wychodzącą dziewczyną przez chwilę, zanim poszedł za nią jak co dzień wolnym krokiem. 
   
  W Wielkiej Sali panował gwar, co oczywiście nie było szokiem dla nikogo. Uczniowie Hogwartu, każdego Domu byli z natury bardzo gadatliwi i hałaśliwi, choć zdarzały sie wyjątki. Takich młodych czarodziejów zazwyczaj rówieśnicy wyzywali od dziwaków i dokuczali im na każdym kroku. No chyba, że byli to przystojni, złowieszczy blondyni o czystej jak łza krwi, w których nie warto było mieć wroga. Draco z zniecheceniem przeżuwał samotnego tosta z dżemem na swoim talerzu. Świdrującym wzrokiem wpatrywał sie w plecy Gryfonki, która zaciekle o czymś dyskutowała z Potterem i jego dwuosobową, rudą świtą. Codziennie zastanawiał się, o czym ona tak nawija w czasie śniadania. Pewnie o lekcjach, w koncu to kujonka, ale za to jaka... Interesująca. Ślizgon odgonił te myśli. Co z tego, że jest taka zdolna i ładna, ob ma tylko ją śledzić, jest nową ofiarą Czarnego Pana, do której za wszelką cenę nie chciał sie przywiązywać. Przez głowę przeszły mu szybkie obrazy tego co Voldemort robił z ofiarami w jego obecności. Xmarszczył lekko brwi, ale szybko otrząsnął się i wstał od stołu. Ktoś złapał go za szatę. Spojrzał w dół i zirytowany spojrzał wymownie w sufit. 
-Czego znowu chcesz Pensy? - Spytał zrezygnowanym acz stanowczym tonem. 
- Chcę... Ciebię Dracusiu. - Powiedziała lekko rozchylając nogi i mrugajac oczkami w okół których lepiły się do siebie sztuczne rzęsy obsmarowane tuszem i popruszone (nawaliła tam tego tonę ) srebrnym i zielonym brokarem. Rękę, którą chwyciła szatę przesunęła wolno do góry po jego udzie. Patrząc na to Draco prawie zwrócił swoje i tak skromne śniadanie. I wtedy z nosa odpadł jej kawał tapety odsłaniając kilka pryszczy. Draco spojrzał szybko w górę i zauważył, że w sumie połowa sali podobnie jak on jest bardzo bliska wymiotów. Oczywiście patrzyła też na to Hermiona. To wystarczająco ocuciło Malfoya. Nie chcąc dotykać tego... Cementu, zrobił szybki krok w tył i po prostu odszedł w pośpiechu poprawiając włosy. Ona widziała jak sie skompromitował. Teraz już na pewno nie pomyśli o nim dobrze. Ta....Pensy! To wszystko jej wina! Bedzie musiał jej w koncu przmowic do rozumu. 

Hermiona wyszła z Sali, a w głowie buzowały jej wściekłe myśli. Jak on mi sie mógł podobac?! Zaraz, zaraz... Właśnie sama przed sobą przyznała, że jej sie podobał. Aż się zdziwiła. Przypomniała sobie wszystko co mu się w nim podobało. Oczy. Zachowanie. Troską z jaką sie nią opiekował. 








Ej okej. Mam tego dosyć ;-; Bardzo mi sie ten blog nie podoba, głównie dlatego, że zaczęłam go pisać baaaaardzo kiepsko i dziwnie. Pomysł z śpiączką był tak beznadziejny, że płakać sie chce.  Wgl zgubił sie gdzies wątek uczniów różnych narodowości. I wgl wszystko jest bez sensu poza niefopisanym jeszcze wątkiem rodziny Hermi. Juz sie pytałam czy nie usunąć bloga. Ale mówiliscie, że nie. Tak wiec mam inną propozycje. Zostawię wszystkie stare rozdziały i wszystko, ale po prostu następny post to bedzie Nowy Początek. Prolog, rodzial pierwszy i wszystko od nowa. Co wy na to? ;---; 


o~*~o 
~Wasza Em.

niedziela, 2 marca 2014

Liebster Blogger Awards V - VII

Tak więc nie robiąc osobnych postów do zaległych nominacji, tutaj daję wszystko co związane z niedoszłymi Liebsterami ^^ 

Dostałam przez ten czas nominacje od:  

 Gala Anonima <3 <3 Uwielbiam Cię, wiesz o tym? ;3 

http://gal-anonim-komentuje.blogspot.com/  (jako, że jestem uczciwym człowieczkiem daję linki do blogów, żebyście zajrzeli ^^)

  Olivii Malfoy  <3 <3 

 http://dzieci-mroku.blogspot.com/

  Oraz Kolakowej ^^ <3 

 http://historiajednejmilosci.blogspot.com/

Dziękuję wam bardzo, kocham was <3 <3 <3 ^^


I po kolei każdy zestaw pytań z moimi odpowiedziami ;3   Zapraszam też na odpowiadanie na który zestaw chcecie w komentarzach <3 <3 


 I 


1. Jak długo prowadzisz bloga?
Od czerwca 2013, jest to mój pierwszy blog ^^
2. Co dostałaś na święta?
Telefon ^^ (ach to odpowiadanie z trzy miesięcznym opóźnieniem ;-;) 
3. Co cię zmotywowało do prowadzenia bloga?
Ja sama i moja ambicja oraz depresyjna chęć robienia czegokolwiek samemu z własnej głowy ^^
4. Lubisz śnieg?
Uwielbiam <3 <3 I deszcz <3 słońce to zło tego świata ;-; 
5. Jaką książkę lubisz najbardziej?
Haha nie ma takiej oczywiście ^^
6. Najdziwniejsza rzecz jaka cię spotkała?
Cóż... nie no mam zbyt duży wybór, nie potrafię podjąć decyzji xD 
7. Masz zwierzaka?
Owszem piesełka ^^ Jest śliczna, futrzasta ma na imię Abi, rasa Leonberger ;3 
8. Lubisz kolor pomarańczowy albo zielony?
NIENAWIDZĘ pomarańczowego ;-; nienawidzę ;-; a zielony to jeden z moich trzech ulubionych kolorów ;3 
9 Jaki lubisz kolor?
Czarny, zielony, fioletowy ^^
10. Oglądałaś Dzwoneczka?
Taaaak <3 wszystkie części ^^ Uwielbiam Disneya ;3
11. Co to jest? Rano chodzi na czterech nogach w południe na dwóch a wieczorem na trzech?
Człowiek <3 

 Zestaw II 


1. Co sądzisz o parringu Blaise&Ginny?
Spoczko jest ;3 2. Czy lubisz jakieś jeszcze parringi oprócz Dramione?
Cóż ograniczając się tylko do Hp ;___; i tak tego strasznie dużo ;_; 
Drarry, Trarry, Fremione, Volmione, Bellamort, Drapple, Chickron (Chicken i Ron XDD tylko na to ten rudzielec zasługuje xDD) , Retonks, Scorose, Scorbus, Blinny, Olarry, Olarlie, Nevluna <3 Nie umiem teraz sobie więcej przypomnieć, ale to nie wszystko xDDD 3. Co wolisz - klasyczne Dramione czy Hermionę Riddle?
Nie wiem w sumie ;) Chyba Riddle, bo lubię Ślizgońskie klimaty, a w zwykłych Dramione rzadko się pojawiają, a jeszcze żeby dobrze napisane było to z latarnią szukać :o ;3
4. Co lubisz robić oprócz pisania?
Rysować, Śpiewać, uczyć się niektórych rzeczy, grać na pianinie, oglądać seriale i różne inne ;3 5. Co lubisz jeść podczas pisania?
Nie jem podczas pisania, to mi przeszkadza xDD 6. Jaki kolor najbardziej lubisz mieć wokół siebie kiedy piszesz?
To mi obojętne, ważne, żeby muzyczka była dobra ^^7. Czy podczas pisania wolisz mieć na biurku/stole czysto, czy bałagan Cię inspiruje?
Zawsze mam bałagan, nie ważne, czy tego chcę czy nie xDD 8. Czy coś, co wykorzystałaś w swoim opowiadaniu wydarzyło się naprawdę?
W walentynkowej miniaturce było coś, czego nie powinnam umieszczać ;-; i był to prawdziwy fragment mojego życia, który nie skończył się jednak przesłodzonym happy endem ;-;9. Wolisz pisać krótkie czy długie rozdziały?
To zależy ;) 10. Ile książek czytasz miesięcznie?
Jak mam czas czytam jedną dziennie xD a jak nie, to zależy ;3

Zestaw III 

1. Co cię skłoniło do założenia bloga ?
Ambicja ;3
2. Czytasz moje blogi ? Jeśli tak to co o nich sądzisz ?
Dopiero się za nie zabieram ;3
3. Jakie lubisz książki, a jakie filmy ?
Prawie wszystkie ;3 Ale głównie fantasty (odpowiedz do obu) ;3
4. Ulubiony kolor ?
Czarny ;3
5. Jakiej słuchasz muzyki ?
Prawie wszystko, nie przepadam za rapem, techno i dico polo ;3 
6. Twoje największe marzenie ?
Tajemnica ;*
7. Ile masz lat ?
Skończę piętnaście za niedługo ;3 
8. Twój ulubiony przedmiot w szkole (jeśli tam jeszcze chodzisz xD) ?
Polski, tylko nauczycielka do dupy ;_; 
9. Twoja ulubiona postać z Harrego Pottera ?
Tom Marvolo Riddle <3
10. Czy jesteś rasistą/homofobem ?
Nie i bardzo nie lubię takich ludzi. 
11. Opisz siebie w trzech słowach.
Nudna, Beztaleńcie, Nieśmiała. 


Finite ^^  

Teraz moje pytania :

1. Jeśli miałbyś wybrać to Hogwart, Narnia, Panem czy Obóz Herosów? 
2. Akceptujesz siebie?
3. Jaki jest twój największy strach?
4. I największa wada?
5. Wolisz wschód, czy zachód słońca? ;3
6. Jakie masz fetysze? xD
7. Lubisz rysować?
8. Lubisz hejtować wszystko co popadnie, nie ważne, czy wiesz czemu to hejtujesz?
9. Grasz w jakieś gry? ;3 
10. Wyobraź sobie, że masz jedno życzenie, które spełni o cokolwiek poprosisz. Jak ono by brzmiało? ;) 
11. Woda gazowana czy nie? ;3


Oki xD 

Ponieważ nie mam pomysłu na nominację, nominację dostanie każdy, kto tylko by chciał ;3  Ci co nie mają blogów, mają tu ode mnie całuski :********  Jeśli bierzecie nominacje, to proszę o podanie w komentarzu linku do bloga, bo chciałabym zobaczyć odpowiedzi ^^  No i zachęcam do odpowiadania w komentarzach na zestawy od dziewczyn i na moje pytania ;3 Kocham was, dziękuję za tyle wejść, obserwatorów i za komentarzee ^.^ Następny rozdział dodam do końca następnego tygodnia ;3  rozdziały będą się pojawiać co dwa tygodnie lub co miesiąc, takie moje postanowienie ;33 Miniaturki będą jak leci, więc nie wiadomo kiedy coś dodam ^^  Kocham waaaaaaaas <3 <3  Dzięki, że czytacie moje bazgroły, choć wiem, że nie są najlepsze :*****

Sorki za to białe tło, jakaś ścina na bloggerze ;-;
o~*~o    

niedziela, 16 lutego 2014

Miniaturka na Dzień Singla

UWAGA OPOWIADANIE LEKKO DRASTYCZNE UKAZUJĄCE SMUTNE WADY TEGO ŚWIATA NA PODSTAWIE DRAMIONE . Hahahah ok. Była miniaturka na Walentynki, a dzisiaj Dzień Singla! Yeeeey! Tak więc mam kolejną bardzo krótką miniaturkę na tę okazję :D Nie lubię opowiadań mega słodkich, jak tamta poprzednia miniaturka, więc teraz coś... Jakby odwrotnego. Mam nadzieję, że również wam sie spodoba :* chociaż... Wątpię. Jest bardzo... Brutalna dla słodkich marzeń o uroczym Dramione. I przepraszam najmocniej wszystkich fanów Rona. Miałam lekko... Smutny dzień. I wyszło to:



  Jesienny wiatr zwiewał jej włosy na twarz. Kolorowe liście tańczyły dookoła. Słychać było ostatnie śpiewy ptaków, a powietrze pachniało wilgotną glebą i przekwitniętymi kwiatami. Stała na błoniach i myślała. Myślała o nim. O jego oczach. Włosach. Ustach. Zachowaniu. Ciągle miała wrażenie, że.... Że on czuje to samo. Że tez chce się do niej odezwać. Ona była zbyt dumna, żeby odezwać się pierwsza i wiedziała, ze on też tego nie zrobi. Jego przeklęty Ślizgoński honor mu na to nie pozwalał. Albo... Tylko jej się tak zdaje.... Może on na prawdę jej nienawidzi...i tylko ona to czuje.... Bała się sprawdzić, wiedziała, że jeśli teraz się nie dowie to już nigdy nie będzie miała szansy. Za tydzień koniec szkoły. Odchodzi z Hogwartu i raczej już się nie spotkają. Cóż... Takie jest życie. Może po prostu nie jest przeznaczone im być razem...

***
   Słyszał dzwony.Przygłuszały energicznie grany marsz weselny. Widział powoli kroczącą kobietę o pięknej sylwetce w białej sukni z aksamitu. W rękach trzymała świeży bukiet białych róż, ozdobiony brokatem i srebrnymi wstążkami. Wyglądała przepięknie, niczym bogini płynącą zgrabnie w falach perłowo białego materiału. Jej suknia ciągnęła się daleko za nią po kamiennej podłodze kaplicy, a twarz okrytą miała koronkowym welonem tak, że nie dało się dostrzec rysów tej zapewne pięknej buzi. Powoli zbliżała się do niego a wszyscy obecni goście patrzyli na nią z zachwytem. Po kilku jeszcze nieśmiałych krokach stanęła na przeciwko niego i czekała. Nie widział jej lecz był pewny, że uśmiecha się nerwowo, a jej śliczna twarzyczka ozdobiona jest lekkim rumieńcem. Powoli wyciągnął ręce i delikatnym gestem podniósł welon i ułożył go tak, że opadał teraz delikatnie z tylu głowy dziewczyny na jej gładkich pięknych, gęstych włosach. Patrzył z zachwyconym uśmiechem w jej piękne duże przenikliwie oczy w kolorze czekolady. Były teraz przepełnione uroczą mieszanką zawstydzenia, miłości, niepewności, oraz szczyptą niedokładnie ukrywanej ekscytacji. Tak jak przewidział jej policzki zdobił piękny rumieniec.  Czuł wypełniające go szczęście. Była jego. Marzył o tym każdego dnia szkoły odkąd tylko ją ujrzał. Teraz jest jego. Cała jego. Kocha go i on kocha ją. Uśmiechał się promiennie, pogłaskał ją delikatnie po policzku i powoli pochylił się ku niej. Widział jak powoli zamyka swoje piękne oczy ozdobione delikatnym makijażem. Również opuścił powieki, zapominając o wszystkim, o gościach obecnych w sali o muzyce. Teraz liczył się tylko ten jeden pocałunek. Ich usta dzieliło już tylko kilka milimetrów. Nagle wszystko rozbłysło jasnym światłem. Draco gwałtownie podniósł się w łóżku do pozycji siedzącej. Na początku nie wiedział co się dzieje. Przetarł zaspane oczy i przejechał dłonią po roztrzepanych włosach. W oczy świecił mu promyk słońca, który padał wprost na jego twarz. "Nie!" Pomyślał i nagle otrzeźwiał. "To byl tylko sen! On jakiż byłem głupi! Ona mnie nie kocha! A nawet jeśli... Trochę za późno. "Nie odważył się jej powiedzieć jak byli w szkole. Potem też nie. Swoim własnym tchórzostwem zaprzepaścił jakiekolwiek szansę bycia z nią. I to dawno temu... Nienawidził siebie za to, że wciąż o niej marzył. Powinien wreszcie pogodzić się ze swoim gorzkim losem. Odwrócił głowę i spojrzał z żalem na kobietę, która leżała obok niego w łóżku. Jej jasne, cienkie włosy opadały na jej twarz, a kołdra zsunęła się z jej ciała odsłaniając wypukły ciężarny brzuch.

***
Hermiona stała przed zlewem i zmęczona wycierała góry talerzy i innych naczyń. Była wściekła na siebie, oraz po cichu płakała nad swoim losem. Podskoczyła na dźwięk otwieranych drzwi. Otarła błyskawicznie łzy i szybko pobiegła do drzwi. Jej brudna i potargana sukienka, która kazał jej nosić żeby ją upokorzyć zaplatała jej się o nogi i biegnąc dziewczyna potknęła się i upadła. Głową uderzyła w kant szafki i zobaczyła czarne plamy przed oczami. Szybko jednak podniosła swoje prawie anorektyczne ciało i pobiegła dalej. Ich małe mugolskie mieszkanie obok meliny nie było skomplikowane, wiec zaraz była przy drzwiach. Ron bardzo zmienił się od końca szkoły... Był taki kochany... A już rok po ich zaślubinach, gdy mieli dwadzieścia dwa lata Ron zaczął zadawać się z podejrzanymi mugolami. Popadł w złe towarzystwo. Zaczął nielegalnie handlować dziwnymi towarami. Codziennie przychodził do domu upity i naćpany. Jednak gdy Hermiona postanowiła z nim o tym porozmawiać... Nie było za dobrze. W końcu, mimo pierwszej ciąży, dziewczyna postanowiła odejść. Ron... Zmienił się... I nie chciał pozwolić jej odejść. Po pijackich wrzaskach, wyzwiskach i groźbach Hermiona przeraziła się nie na żarty. Gdy po kilku dniach odzyskała odwagę, Ron przyłapał ją na panowaniu walizki. Pamiętała to szaleńcze spojrzenie. Był wściekły jak nigdy. Wyrwał jej z ręki walizkę i rozrzucił ubrania po podłodze. I wtedy pierwszy raz ją uderzył. Nie był delikatny, rzucał ją o ściany, bił, kopał. Wrzeszczał na nią, a ona obolała płakała i błagała. W końcu ją zostawił. I od tego czasu została posłuszną mu niewolnicą. Robił z nią co chciał. Kazał jej rzucić pracę. Zamykał ją w domu. Bił bez powodu, tylko po to, żeby ją upokorzyć i zastraszyć. Już nigdy nie patrzyła mu w oczy. Trwało to już dziesięć lat. Hermiona przez ten czas siedem razy była w ciąży. Za każdym razem dziecko powstawało z gwałtu. Hermiona nie broniła się bojąc się ciosów, które i tak nastąpiły. Nigdy przy nim nie płakała. Zakazał jej. Z jej siedmiu dzieci narodziła się tylko dwójka, która zamieszkiwała obecnie dom dziecka. Reszta została zniszczona przez silne uderzenia w brzuch, które były jedną z ulubionych kar jej męża. Hermiona nie miała już w sobie ani krzty dawnej siebie. Był tylko strach. Strach i żal.

***

  Nic. Nie zostało jej już nic. Prz wszystkie te lata żałowała tylko jednej jedynej rzeczy. Swojej cholernej Gryfońskiej dumy. Dumy, która nie pozwoliła wyznać prawdy jedynej osobie, którą kiedykolwiek szczerze darzyła uczuciem. Rona nie było. Był to idealny moment na uwolnienie sie od tego wszystkiego. Jej nadzieja przez cały ten czas podsycana była tylko i wyłącznie myślą, że On czuje to samo. Że mimo czasu i odległości jaka ich dzieliła, On nadal o niej marzy tak jak ona o Nim. Wzięła z blaty długi nóż. Raz się żyje. Ale ona nie chciała już żyć. Miała dość. Chwyciła rękojeść obiema dłońmi i wyciągnęła ręce przed siebie tak, by szpic był skierowany wprost na jej brzuch. Zamknęła oczy i ostatnim c. sobie wyobraziła była jego piękna uśmiechnięta twarz. Opuściła gwałtownie ręce i uśmiechnęła się delikatnie. Czuła zimny metal głęboko w sobie a z ust wypłynęła jej strużka metalicznej w posmaku krwi. Kolana ugięły się pod nią i zapadła ciemność.


o~*~o



Sorki za błędy, jestem na tel ;__; i jest czwarta rano xD przepraszam za tą miniaturke, mam wrażenie , że nie wyszła. No i sorki za spóźnienie bo w sumie dzień singla był kilka godzin temu ;_;

środa, 12 lutego 2014

Walentynkowa Miniaturka :3

 No wiec tak. Nienawidzę Walentynek. Ale cóż ... Miniaturki Świątecznej nie było, wiec coś się wam należy w rekompensacie :* tak wiec proszę , mam nadzieję ze się trochę spodoba ;) a i pamiętajcie, miniaturka nie ma nic wspólnego z fabułą bloga ;) i oczywiście to Dramione :3 kocham wasze komentarze i mam nadzieję, ze znów nacieszycie nimi moje oczka <3

  Dochodziła ósma. A on dalej nie przychodził. Gryfonka stała zestresowana w swojej pięknej, zwiewnej,malinowo-czerwonej sukience na szczycie wieży astronomicznej ściskając w ręce pognieciony skrawek papieru. Przez godzinę przygotowywała sie do tego spotkania, mimo, że miała potworne obawy, że liścik znaleziony dzisiaj w torbie to wredny żart i przestoi tu marznąc całą noc, albo jeszcze zaraz przybiegnie tu rozwścieczony Filch, którego o jej pobycie tu poinformował ów żartowniś. Tylko mała cząstką jej ślepego serduszka miała nadzieje, że on się tu zjawi, tak jak napisał. Czekała dopiero kilka minut, no i przyszła wcześniej, wiec może nie wszystko jeszcze stracone... Miała na sobie lekki makijaż, a jej zwykle roztrzepane kasztanowe włosy teraz spadały delikatną gładką falą na ramiona. Jej policzki były ozdobione naturalnym rumieńcem, co nadawało jej dziewczęcego uroku. Miała niewysokie srebrne szpilki, a malinowa sukienka sięgała jej kolan.
  Usłyszała chrząknięcie. Jej serce zabiło mocnej, odwróciła się gwałtownie w stronę schodów, a karteczka wypadła jej z rąk. Zobaczyła go. Przyszedł, tak jak obiecał. Miała ochotę rozpłakać się ze szczęścia i ulgi i rzucić mu sie w ramiona. Ochłonęła jednak i uśmiechnęła się delikatnie.
-Przyszedłeś...
-Przecież obiecałem. - Chłopak odwzajemnił uśmiech i podszedł do niej. Zarumieniła się i spojrzała gdzieś w podłogę. - Pięknie wyglądasz. - Czuła na sobie jego ciepłe spojrzenie pełne uczucia. Nic nie mówił tylko podniósł delikatnie ręką jej brodę i zmusił do spojrzenia sobie w oczy. Jego szare, zazwyczaj surowe lub pełne nienawiści lub obrzydzenia spojrzenie było przepełnione teraz szczerością i żywym uczuciem. Patrzyła na niego jak na najwspanialszą rzecz na świecie, jednym spojrzeniem potrafił sprawić, że wybaczała mu te wszystkie "szlamy" którymi obdarzał ją codziennie, gdy musieli udawać wrogów na szkolnych korytarzach. Powoli pochylił się nad nią wpatrując się w jej oczy  z odległości kilku centymetrów. Ona również swoje zamknęła dopiero w momencie gdy poczuła miękki dotyk jego chłodnych ust. Złączyli się w słodkim, delikatnym pocałunku. Dziewczyna wyciągnęła ręce i objęła swojego Ślizgona za szyję, wplatając palce w jego miękkie włosy. Była zadowolona, że nie używa już tego okropnego żelu, tylko daje włosom swobodnie układać się jak chcą. On przybliżył się i objął rękami jej talię. Ich pocałunek pogłębił się, a ich języki spotkały się w słodkim tańcu. Po chwili zaczęło im brakować tchu, więc chłopak odsunął się ciężko oddychając i oparł swoje czoło o jej. Spojrzał jej znów w oczy i powiedział cicho.
-Hej.
-Hej.- Odpowiedziała też lekko zdyszana dziewczyna i zaśmiała sie cicho, a potem przytuliła do niego. Miał na sobie czarne jeansy, czarną koszulę z rozpiętymi pierwszymi trzema guzikami oraz takiego samego koloru marynarkę. Oboje ubrali sie inaczej niz zwykle, gdyż jutro miał być dla nich i dla setek innych par ważny dzień. Dzień Miłości. Zakochanych. Walentynki. Postanowili uczcić go jednak dzień wcześniej, ponieważ następnego dnia oboje musieli zostać w pokojach wspólnych aby nie wzbudzać podejrzeń. Było oczywiste, że gdyby ktoś dowiedział się o ich związku cała szkoła huczała by od plotek, a oboje stracili by opinię publiczną oraz musieli by tłumaczyć się przyjaciołom. Nie chcieli tego dlatego od kilku tygodni spotykali sie potajemnie w przeróżnych miejscach i o różnych godzinach. Nie przeszkadzało to żadnemu z nich, wiec nie czuli potrzeby zmieniania niczego.
Chłopak odsunął sie delikatnie i uśmiechając się sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki. Dziewczyna uniosła brwi i czekała. Wyjął coś małego i postawił to na ziemi. Następnie sięgnął po różdżkę i wypowiedział trzy ciche zaklęcia. Najpierw tajemniczy przedmiot powiększył się i okazał sie być harfą. Następnie zaczął grać jakąś romantyczną melodie a po trzecim zaklęciu w ręce chłopaka pojawił sie bukiet tulipanów w przeróżnych odcieniach czerwieni. Klęknął na jedno kolano i podał dziewczynie kwiaty z szarmanckim uśmiechem.
-Czy sprawi mi pani tę radość i zatańczy pani ze mną panno Granger? - Brunetka uśmiechnęła się szeroko i wzięła delikatnie kwiaty przykładając je do nosa i głęboko wciągając ich piękny zapach patrząc w oczy Ślizgonowi.
-Z największą przyjemnością panie Malfoy. - Chłopak uśmiechnął się równie szeroko, wstał, wziął od niej kwiaty i położył je obok harfy. Chwycil ją w talii i przyciągnął do siebie. W rytm słodkiej muzyki tańczyli powoli w świetle księżyca i miliona gwiazd. Patrzyli sobie w oczy bez słów, jakby rozumiejąc najbardziej ukryte myśli. W końcu brunetka położyła mu głowę na ramieniu przytulając bliżej i mówiąc cicho.
-Nie wiedziałam, że potrafisz być taki romantyczny...- Chłopak zaśmiał się i odpowiedział tajemniczo.
-Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz Hermiono... - Nagle wyszczerzył zęby w chłopięcym uśmieszku, złapał ją gwałtownie za rękę i błyskawiczne pociągnął ja tak, że zrobiła szybki piruet, a następnie przyciągnął ja z powrotem, położył jej rękę na plecach i pochylił jej głowę. Dziewczyna pisnęła i zaśmiała się. Pochylił się nad nią trzymając mocno, żeby nie spadła na ziemie i pocałował mocno w roześmiane usta. Po chwili podniósł ją i znów sie wyszczerzył, dumny z swojego postępku. Hermiona znów się zaśmiała.
-Głupek.
-Ale twój.- Odparł chłopak.
-Tak. Mój. - Gryfonka usmiechnęła się i przytuliła. Ślizgon był zadowolony z odpowiedzi i odwzajemnił uścisk wkładając nos w jej piękne włosy. -Draco...
- Tak?
-Nic. Po prostu... Lubie twoje imię. -Chłopak zaśmiał się i przytulił ją mocniej.
-Hermi...
-Tak?
-Nic. Po prostu kocham cię.
o~*~o

Sorki za błędy, ale jestem na tel i nie udało mi się chyba wszystkich poprawić <3

Rozdział XXIII ''Rodzinna Atmosfera''

Wróciłam! xD  Nareszcie~!

Eolkę zostawiam w tyle, teraz jestem Em. Hej  ;) 

 Nadal mam zawaloną głowę, ale zrobiłam już przynajmniej część zaległych rzeczy dzięki zawieszeniu <3 Dzięki Wszystkim za zostanie przy mnie i za wszystko <3 Możecie mnie teraz bić, jeśli jeszcze tu oczywiście ktoś wejdzie xD
Ten rozdział dedykuję wam wszystkim, którzy są na tyle cierpliwi, żeby wytrzymać z taką świruską jak ja xD Bogowie, nie mam pojęcia, co to będzie za cud, jak ktoś to skomentuje xDD

„Zagłuszanie bólu na jakiś czas sprawia, że powraca on ze zdwojoną siłą.”

  

 Czego on znowu chce? Rozumiem, jestem prefektem, no i ta cała sprawa z Vol... Moim ojcem, ale kolejna sowa z wezwaniem?  - Hermiona szła kolejny raz tymi samymi korytarzami, które zaczęły już jej się nudzić. Może następnym razem pójdę na około? To przynajmniej będzie jakieś urozmaicenie... 
  Znów doszła do posągu orła i stała przy nim zirytowana, dopóki przejście nie otworzyło się samo z siebie. Jak zwykle... hasło... Może niech Dumbledore jej wreszcie je zdradzi, jeśli chce ją tak często wzywać. Weszła zdenerwowana i niepewna po kamiennych stopniach. Włosy jak na złość nie chciały jej się ułożyć, na głowie miała jeden wielki stóg siana. To irytowało ją jeszcze bardziej, ale w końcu wściekła poczochrała je jeszcze bardziej i weszła z hukiem bez pukania do gabinetu dyrektora. Nie wiedziała co było powodem jej nagłego braku kultury i roztrzepania, ale wszystko ustało, kiedy obok starego czarodzieja, który ją wezwał, na czerwonym fotelu siedział przystojny nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią. Hermiona zamarła. Co on tu robi? Nie zrobiła nic złego na lekcji... chyba...  Obaj mężczyźni odwrócili się do niej, roztrzepanej i  czerwonej jak burak, więc od razu pożałowała swojej gwałtowności. Drzwi za nią trzasnęły cicho i cała trójka stała w ciszy, przez na szczęście tylko krótką chwilę. Dumbledore zaraz uśmiechnął się szeroko i rozłożył ręce w geście powitania.
-Panna Granger! Jak miło,że się pani zjawiła. Właśnie rozmawialiśmy o pani. - Rozmawiali o mnie...?- Usiądź proszę. - Pstryknął palcami i kilkadziesiąt centymetrów od pierwszego pojawił się bliźniaczy czerwony fotel. Hermiona miała w planach stać przez całą wizytę, ale nie chciała robić problemów, więc usiadła sztywno i wpatrywała się w swoje ręce położone na kolanach. Czuła na sobie spojrzenie nauczyciela i zaczerwieniła się jeszcze bardziej ściskając ręce w pięści. Była strasznie zażenowana sytuacją w jakiej się znalazła. W jej głowie wciąż migotało wspomnienie wzroku profesora, zaraz po tym jak weszła do gabinetu dyrektora. W jego oczach było coś... dziwnego. Jakby szczęście, albo coś w tym rodzaju... Tylko dlaczego na złote gacie Merlina, profesor Aleksander Bennett jest szczęśliwy, gdy ją widzi? Hermiona nie rozumiała już niczego. Z całej siły starała się nie myśleć o jedynym jak na razie poważnym problemie: swojej rodzinie i  udawało jej się to, a tu znowu kolejna sprawa do zastanawiania się nad nią. Merlinie...
- Dobry wieczór panie profesorze.
-Witaj Hermiono.- Powiedział dziwnie rozśmieszonym głosem mężczyzna i uśmiechnął się do niej szeroko, a gdy ujrzała ten piękny, równiutki rządek śnieżnobiałych zębów zauważyła coś dziwnego. Dwa pierwsze zęby, lekko wystawały w taki sam sposób, jak te jej. Jej oczy rozszerzyły się. A następnie się zirytowała. Czemu ona wygląda jak królik, a on z takimi zębami nadal zachowuje swoją seksowną młodzieńczość? Uśmiechnęła się do niego lekko i powiedziała.
-Wzywał mnie pan, panie dyrektorze.
-A owszem, wzywałem. Mam do ciebie pewną sprawę młoda damo... Otóż, jest w tej szkole ktoś, komu zależałoby na tym, abyś poznała go bliżej. - Hermiona zaczerwieniła się i zaczęła głęboko zastanawiać się, dlaczego na Merlina, Dumledore zajmuje się tym, że jakiś ktoś chce ją poznać? - Czy sprawiłabyś mu tę przyjemność i poszła z nim na spacer?
-Ale.... Panie profesorze... ja nie wiem nawet kto to jest... - Dyrektor wymienił serdeczny uśmiech z rozbawionym profesorem Obrony Przed Czarną Magią, a Hermiona była coraz to bardziej niepewna o co im chodzi. Czuła się jakby obaj coś przed nią ukrywali i jeszcze ich to bawiło, co było dziwne zwłaszcza, że miała do czynienia z dorosłymi ludźmi, o co najmniej wzorowej inteligencji.
-No dobrze, nie męczmy jej tak Albusie. - Roześmiał się profesor Bennett. Wstał z fotela i podał rękę dziewczynie. - Zechcesz wybrać się ze mną na spacer Hermiono? -Dziewczyna oniemiała. Była pewna, że jej twarz jest czerwona jak światła na mugolskim skrzyżowaniu, a jej oczy były wielkie jak spodki. Nie wiedziała co powiedzieć, gapiła się raz na profesora, raz na dyrektora i milczała z rozchylonymi ustami. -Hermiono? Sprawisz mi tę przyjemność?- Spytał ponownie mężczyzna, a dyrektor zaczął się śmiać, co ocuciło dziewczynę.
-Eeee.... Oczywiście panie profesorze.... - Wstała chwiejnie, cała czerwona, nie wiedząc co powiedzieć innego. Chwyciła jego rękę, mając nadzieję, że zignoruje to, że jest lodowata i cała spocona. On na szczęście tylko uśmiechnął się i pociągnął ją w stronę drzwi.
-Dziękuję bardzo dyrektorze.- Uśmiechnął się jeszcze do śmiejącego się staruszka i wyszli, słysząc jeszcze za sobą wołanie pomieszane z rechotaniem.
-Miłego spaceru! - Aleksander zaśmiał się i zgrabnie zeskoczył po schodach, przez co Hermiona, której ręka nadal tkwiła w jego, prawie się potknęła. Gdy wyszli i przechadzali się korytarzem, ciągle trzymając się za ręce Hermiona z wahaniem odezwała się.
-Ekem... Panie profesorze... Jaki jest pana cel? I czy moglibyśmy....- Spojrzała na ich splecione ręce wciąż czerwona jak burak. - Profesor tylko się zaśmiał wesoło i mrugnął do niej.
-Hermi a co powiesz, na... łamanie zasad?Tu raczej nie wolno biegać, nieprawdaż?  - Zaśmiał się jeszcze głośniej widząc minę dziewczyny. ''HERMI?!'' Łamanie zasad?! Hermiona była już tak strasznie zdumiona tym co się dzieje, że nie zdziwiłoby jej nawet gdyby UFO wleciało na środek Wielkiej Sali podczas kolacji. Nie zdążyła nawet wyjąkać jednego ''ale'' i już profesor ciągnął ją biegnąc po korytarzach, uśmiechnięty od ucha do ucha. Po drodze napotkali kilku uczniów, którzy byli równie zdumieni jak ona, a mężczyzna tylko im pomachał cały rozpromieniony i biegł dalej. Po chwili dotarli na błonia. Mimo, że była połowa listopada, na dworze było całkiem ciepło. Po kilku metrach skocznego biegu profesor zatrzymał się i rozradowany stanął patrząc w niebo i wdychając jesienne powietrze. Hermiona była nadal oniemiała, ale bieg ją trochę ocucił.
-Panie profesorze? Tak właściwie... to o co w tym wszystkim chodzi? - Hermiona, wciąż czerwona miała nadzieję, że przynajmniej teraz jej wyjaśni co się dzieje z tym światem.
-Ohh Hermiono... Przejdźmy się.- Roześmiał się znów Aleksander. Puścił dobrotliwie jej, już obolałą rękę i poszedł raźno do przodu, nie oglądając się czy za nim idzie. Chcąc nie chcąc dziewczyna nadgoniła go, ale stanęła specjalnie nieco w tyle, w razie gdyby, tak jak przypuszczała, profesor okazał się być szaleńcem, który omamił dyrektora i musiałaby uciekać. Szli i szli, po jakimś czasie mężczyzna zaczął gwizdać jakieś wesołe melodyjki. Hermiona w głowie miała tak ogromny mętlik, jak nigdy. Na szczęście gwizdy po chwili ucichły i zastąpiło je pytanie.
-Tak więc Hermiono... Co lubisz robić?- Aleksander zatrzymał się i odwrócił w stronę dziewczyny z nieustającym uśmiechem. Hermionie pytanie zdało się dziwne, ale odpowiedziała.
-Lubię... Czytać. I... uczyć się...- Jej rozmówca najwyraźniej ucieszył się, że odpowiedziała, ale nic na to nie powiedział, tylko od razu zadał kolejne pytanie.
-A jakie książki czytasz?
-No... zazwyczaj naukowe, albo inne edukacyjno podobne...
-Hmmm.... ciekawe... A kiedy masz urodziny?
-Dziewiętnastego września, ale po co...?
-Och, zwykła ciekawość. A na drugie imię masz Jean? -Hermiona uniosła brwi i potaknęła. Po co mu to wszystko wiedzieć? Ale nie miała nawet czasu go o to zapytać, gdyż zasypał ją kolejnymi pytaniami.

***

   Draco był załamany. Znowu ją zgubił. Starał się, na prawdę się starał ją śledzić i pilnować jej, ale ciągle coś mu przeszkadzało. Siedział teraz na ławce na jednym z dziedzińców i patrzył jak jakieś dzieciaki wymieniają się kartami z czekoladowych żab, spacerują, rzucają piłkami i wypróbowują nowe produkty Weasley'ów. Nagle usłyszał skrawki rozmowy jakichś dwóch dziewczyn z pierwszych klas.
-Tak, dokładnie tak.... prefekt z Gryffindoru..... Biegła z profesorem po błoniach... Myślisz, że są razem?- Chichotały jak opętane i oddaliły się. Draco, oniemiały nie miał wyboru. Podszedł do nich lekko skrępowany.
-Ej wy... widziałyście tą prefektkę? Szukam jej właśnie... -Dziewczęta rozchichotały się jeszcze bardziej i zrobiły się czerwona jak buraki.
-Och tak! Była na błoniach... biegała tam z tym nowym profesorem...- Śmiały się wniebogłosy. - Trzymali się za rączki. 
-Eee to fajnie. Dzięki wam i nie rozgadujcie ludziom głupot...
-Ale to była prawda!
-Tak, super, dzięki.
 Co?! Biegała za rękę z nowym profesorem?! Draco poszedł szybko w kierunku błoni. Czy... oni są razem? Ona coś do niego ma? I on do niej? Chłopak posmutniał, chociaż nie do końca wiedział dlaczego i nienawidził się za to uczucie. Jak on może coś... czuć do tej szlamy? Nie, na pewno coś mu się pomieszało i ona mu się wcale nie podoba.... A jednak myśl, że mogłaby się zakochać w przystojnym profesorze, z niewiadomych przyczyn go raniła. Ale to by było dla niej lepsze, niż cokolwiek, co szykuje dla niej Czarny Pan, skoro kazał ją śledzić... Draco tak bardzo żałował, że gdyby coś jej groziło z jego strony, nie był w stanie nic zrobić...


***

  Hermiona zaczęła już całkowicie tracić nadzieję, że Aleksandrowi skończą się pytania. Wiedział już nawet jak grubych ołówków używa do szkiców.... Była po prostu zmęczona, a słońce zaczęło zachodzić. 
-A jak nazywała się twoja mama?- Zabrzmiało kolejne pytanie. Hermiona zesztywniała. Co powiedzieć? Cynthia? Dziewczyna milczała. Profesor zamrugał dwa razy oczami jakby o czymś sobie przypomniał.- Oj wybacz... nie chciałem... 
-Nie chciał pan czego? To zwykłe pytanie...- Powiedziała szybko uczennica i uśmiechnęła się sztucznie.
-Hermiono... Ja... Na prawdę nie wiesz kim jestem? -Hermiona przyjrzała mu się. Rzeczywiście był podobny, ale nie miała pojęcia do kogo. Może kolega z podstawówki okazał się być czarodziejem jak ona? - To ja.  Hermi? To ja, Ab. - Hermiona uniosła brwi, ale nie zrozumiała nadal kim jest ten dziwny młodzieniec. Nagle coś w jej mózgu jakby się przełączyło. Ab! Popatrzyła na niego cofając się o krok a w jej oczach stanęły łzy. Przyłożyła ręce do ust w geście niedowierzania. 
-A-ab?! Abrakas?! 
-Tak, to ja... twój... brat Hermiono.- Chłopak uśmiechnął się nieporadnie i wzruszył ramionami. 

***

  W  ciemnym pokoju z kominkiem rozległo się westchnienie. 
-Już wie. On też. Chyba czas na małe... zebranie rodzinne.- Powiedział do siebie mężczyzna w ciemnej szacie i uśmiechnął się do sufitu. I bynajmniej nie był to był szyderczy, czy okrutny uśmiech. Było w nim coś, czego świat nie widział od czasów bardzo dawnych - szczerość w geście Toma Riddle'a.


o~*~o