poniedziałek, 16 grudnia 2013

NIE WYRABIAM ;________;

Miałam dla was setki wymówek, dlaczego nie dałam rozdziału 15... Ale zrezygnowałam z nich. Jestem całkowicie szczera, mówiąc teraz: Nie mam czasu. Wiecie mam teraz niewyobrażalną liczbę zajęć na każdy tydzień ;-; Mam nadzieję, że zrozumiecie...

~~ Ze  smutkiem :

Eolka ;-;

sobota, 7 grudnia 2013

Liebster Awards IV

Hejo ;) 

Dostałam kolejną nominację do LBA tym razem od 


 Kochanej  M.  <3  


Dzięki ci bardzo :**** 

Jej pytania: (i moje odpowiedzi)

1. Ulubiony cytat.
Zmienia się  w zależności od czytanej książki :3
2. Ulubiona książka.
Zmienia się XD Obecnie PJ :3
3. Ulubiony POLSKI autor.
Ćwiek ;)
4. Animag.
Wąż, Wilk, Jastrząb :3
5. Dom w Hogwarcie.
Slytherin <3
6. Skąd masz pomysły na pisanie ?
Z głowy XD  Nie mam żadnej odnośni w realnym świecie XD
7. Czy piszesz "do szuflady" ?
hę? W sensie czy zapisuję moje teksty? Nie ogarniam... (wiem jestem deklem XD)
8. Ile książek czytasz (przeciętnie) na miesiąc ?
Około 15  :3
9. Ulubiony owoc ?
Arbuz/Truskawki
10. Ulubiona pora roku ?
Zima <3
11. Kim byś chciał/a zostać w przyszłości ?
Pisarką, malarką, piosenkarką (XD), przedszkolanką, nauczycielką,  :3

Moje zapytanka *.* :
1. Jak masz na imię?
2.Jak masz na drugie imię? XD
3. Twój bogin?
4. Jeśli miałabyś wybrać jednego z bogów Greckich na ojca/matkę to który to by był? 
5. A jeśli nie możesz wybrać sam boga, to który najbardziej pasuje do twojego charakteru? (szczerze, nawet jak wolicie kogoś innego)
6. Lubisz zapach papieru?
7. Pijesz?
8.Palisz?
9. Ćpasz?
10. A może Harry Potter? XD
11. Pozdrów osobę, którą uważasz za zajebistą XD

Nom to na tyle :3  Hłehłeh :3  
Ok nominacje: 


Wszystko wyczerpane :3 Więcej nie mam do nominowania XD 

Komentujcie, Obserwujcie , Polecajcie :3 
<3

czwartek, 28 listopada 2013

Liebster Blog Award III



Heej <3 

Zostałam nominowana do tej nagrody po raz trzeci przez 


Dianę Landris z bloga 


Bardzo jej za to dziękuję i przesyłam całuski :**

Oto jej pytania: 
(i moje odpowiedzi)


1. Czy widziałeś/aś  już Igrzyska Śmierci: w Pierścieniu Ognia?
Oczywiście ;) Byłam na premierze i uwielbiaaam <3 Książkę czytałam już kilkanaście razy ;) 

2. Którą postać z Harrego Pottera  lubisz najbardziej? Dlaczego?
Nie wiem ;) Chyba Toma albo Draco albo Neville'a, albo Lunę albo Bellatriks, albo ... :D 
Każdy ma inne cechy, które u nich lubię ;)

3.  Co myślisz o tym blogu?
O twoim? Nie wiem, muszę przeczytać ;) Napiszę ci komentarz jutro (dzisiaj już za późno ;) )

4. Jeśli miałabyś wybrać pomiędzy pięknością, mądrością, a dobrocią, co byś wybrała?
Hmm... Chyba mądrość, bo z byciem miłym nie mam problemów, a żadna operacja plastyczna i tak nie uratuje mojej twarzy przed szpetotom XD

5. Jaka jest twoja ulubiona książka?
 Zmienia się w zależności od tego co akurat czytam ;) Teraz Trylogia Czarnego Maga autorstwa Trudi Canavan ;)

6. Jaki jest twój ulubiony aktor?
Mam kilku ;) Johny Depp, Alan Rickman, Matthew Lewis, Tom Felton, Ralph Finnes ;) 

7. Jaki jest twój ulubiony przedmiot?
Nie ma takego ;) Ale lubię polski ;) (tylko ta moja pani... -.- )

8. Masz rodzeństwo?
Tak ;) Młodszego i starszego brata oraz starszą siostrę ;)

9. Czy słyszałeś kiedyś o książce Gone autorstwa Michaela Granta?
 Oczywiście ;) Przeczytałam całą serię i ją kocham ;) Najbardziej lubię Caina i Dianę  ;)

10. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Czytać, pisać, oglądać fajne filmy i seriale, słuchać muzyki ;)

11. Jeździsz konno?
 Nie ;__; Boję się koni ;__;

Moje pytania ;) 
(ZACHĘCAM DO ODPOWIADANIE NA NIE W KOMENTARZCH NAWET JAK NIE MACIE NOMINACJI ;) więcej się o was dowiemy ;) )

1. Ulubiony kolor :3 
2. Ile książek czytasz na miesiąc?
3.Ostatnia słuchana przez ciebie piosenka?
4. Masz zwierzaka?
5. Lubisz arbuzy? 
6. Jak oceniasz swój wygląd?
7. Twoje marzenie.
8. Gale czy Peeta
9. Ulubiona pora roku?
10. Ulubiony Blog?
11. Co sądzisz o  homoseksualistach? Czy jesteś Homofobem?


Nominuję :  (wspieram początkujące bloggerki ;) )

http://dramioneriddle.blogspot.com

http://dramione-nowe-zycie.blogspot.com/

http://okulary-na-opak-widza-swiat.blogspot.com/

http://dramione-by-nana-nanana.blogspot.com

http://pudelko-czekoladek-dramione.blogspot.com/

http://drarry-dracoharry.blogspot.com

To na tyle ;) Piszcie co sądzicie, zresztą piszcie cokolwiek :3

o~*~o

środa, 20 listopada 2013

Stojąc w miejscu, jak pal przed średniowiecznym zamkiem :c



Hej :c  
Wiecie bardzo się staram nadążyć nad wszystkim ;/ 
Ale coś nie wychodzi :c 
Więc ,aby zaczerpnąć chwilowej ulgi pozbywam się rzeczy zbędnych :c Kocham ten blog i was, i nie martwcie się ;) Nie usuwam go  oczywiście ;) 
Zawieszam  bloga na prawie miesiąc ;)  
Przykro mi, ale nie dam rady zrobić wszystkiego ;) Mam nadzieję przez ten czas nadrobić zaległości i poprawić się, jeśli oprócz kłopotów z czasem robię coś źle ;)  Do zobaczenia  :

15 grudnia ;) 

Miło było by was wtedy spotkać, jeśli jeszcze nie zniknęliście ;) 

piątek, 1 listopada 2013

Klara


   Specjalnie dla MADZI, GOSI i KASI <3   publikuję mój tekst napisany w I gimnazjum ;)  Nie pokazałam go pani, ponieważ mógłby okazać się dla niej odrobinę zbyt... drastyczny  3:)    Była to praca na lekcji, która miała nawiązać do obrazu, który przedstawiał kwiecisty ogród z widokiem na zieloną furtkę i mur ;)
Mam nadzieję, że wam się choć trochę spodoba :*
   Tak a propos Halloween  3:)  (tak, wiem, wiem, że było wczoraj ;) )


Klara - Martwy Ogród


     Klara, jak co dzień przechadzała się po parku. Znajdował się on niedaleko jej domu, więc po szkole zawsze tu przychodziła, czytając książki i wdychając zapach kwiatów i akurat w tym przypadku: jesieni. Zbliżał się listopad, słońce nad nią świeciło jasno, wplatając w jej włosy złote przebłyski. Dziewczyna szła powoli brukowanymi alejkami, wpatrzona w pożółkłe kartki fantastycznej powieści o angielskich szlachciankach z siedemnastego wieku. Zaczytana szła coraz dalej i dalej.
    Park graniczył od strony zachodniej z lasem. Było to tajemnicze miejsce, nikt się tam nie zapuszczał. Przynajmniej nikt o zdrowych zmysłach. Klara miała tak ogromną wyobraźnię, że gdy przeniosła się raz do świata zamków, magii i fantastycznych stworzeń trudno ją było stamtąd wybawić. Teraz było podobnie. Dziewczyna szła i szła, i w pewnym momencie nieświadomie przeszła granicę. Alejka zmieniała się w tym momencie w dziko rosnącą trawę, a równiutko przycięte trawniczki, grządki kwiatów i symetrycznie zasadzone drzewa przeistaczały się w prawdziwy busz. Klara, jedząca akurat kolację z królem Henrykiem V nic nie zauważyła i śmiało wkroczyła do mrocznego lasu. Nie przestała iść na przód, jakimś cudem ani razu się nie potykając, ani nie wpadając na drzewa. Z transu wyrwał głośny, przeszywający odgłos krakania. Podskoczyła i rozejrzała się dużymi, sarnimi oczami w okół. Zauważyła, że słońce już prawie zaszło. Na początku myślała, że wciąż jest w parku, jednak po chwili przypomniała sobie, że w parku chyba nie ma ogromnych dębów z prawie czarnymi pniami i całych stad kruków. Z oddali błyskało do niej male światełko. Może to latarnia parku? Skuliła się przytulając do siebie książkę i przerażona zaczęła prawie biec w stronę światełka. Po chwili zdała sobie sprawę, że to bez sensu. Światełko wyglądał, jak odbicie promienia słońca, lub odblask w lusterku. Nawet jeśli była to latarni, to Klara nie zdoła tam dojść nawet w kilka godzin, a biec nie miała siły. Nie widziała horyzontu, ale z za drzew widać było tylko bardzo małą poświatę ciemnego różu i fioletu, który stopniowo na niebie przechodził w błękit, a w końcu w granat. Na razie pokazała się tylko Gwiazda Polarna i jej wierna towarzyszka,  zawsze o krok za nią, znana przez Klarę jako ''Druga Gwiazda na prawo...
-...I wprost do poranka...'' *- Szepnęła do siebie dziewczynka stojąc na małej przestrzeni między piętrzącymi się drzewami.  Kruki usiadły na drzewach w okół i wpatrywały się w nią złowieszczo.  Panowała idealna cisza, przerywana tylko szumem wiatru, poruszającym gałęziami drzew. Klara zauważyła, że jeden z kruków różnił się od reszty. Jako jedyny miał całą gałąź dla siebie, inne ptaki się do niego nie zbliżały. Na głowie miał małą białą plamkę, kontrastującą z czernią jego piór i lasu. Dziewczynka chciała powoli się wycofać, odejść jak najdalej od kruków. Wydawało jej się, jakby tylko czekały, aż umrze, żeby mogły wydziobać jej oczu, zedrzeć dziobami skórę i pożreć wnętrzności. Cofnęła się krok. Jeszcze jeden. I kolejny. Nagle zauważyła jakiś ruch w ciemnych zaroślach na przeciwko niej. Coś błysnęło i wydawało jej się, że zobaczyła ogromne, czarne ślepia. Usłyszała warknięcie, a zaraz potem cichutki dźwięk złamanej suchej gałązki. To ona. Cofając się kolejny raz musiała nadepnąć na suchy patyczek. Teraz całe stado ptaków i dziwne, groźnie wyglądające zwierze wpatrywały się w nią. Zaczęła pospiesznie iść tyłem, w kierunku przeciwnym niż, miejsce, gdzie znajdowały się zwierzęta.
  Nagle poczuła coś za stopą i już po chwili spadała na plecy na wilgotną ziemię. Potknęła się o wystający konar starego dębu i nic nie mogło jej uratować przed upadkiem. Zaraz rzuci się na nią to dziwne stworzenie, czymkolwiek było, wilkiem, lisem, a następnie rozszarpie ją i jej resztki wyjedzą głodne kruki. W chwili, gdy jej kręgosłup miał prawdopodobnie zaraz obić się o twardą ziemię, poczuła, że coś ją chwyta pod pachami. Czyjeś ręce złapały ją i  podtrzymały. Nie zjedzą mnie... Przynajmniej nie teraz... Odetchnęła z ulgą , choć szok i strach tak ją oszołomiły, że ledwie oddychała. Jej oczy, szeroko otworzone ze zdumienia, dostrzegły, że wszystkie kruki odleciały, jakby się czegoś przestraszyły. Jej wybawca odwrócił ją przodem do siebie.
  Ujrzała pomarszczoną, spaloną słońcem twarz, z szarymi, bystrymi oczami. Mężczyzna miał białe włosy i wyglądał całkiem przyjemnie. Jego strój zastanawiał dziewczynkę, bo w środku lasu, ubrany był w czarny długi frak, błyszczący cylinder z czerwoną wstążką , białe rękawiczki oraz czarne, wypucowane lakierki. Oprócz tego na policzkach miał po dwie, grube czarne kreski, namalowane chyba farbą. Jego uśmiech był serdeczny lecz Klara była zbyt roztrzęsiona, żeby go odwzajemnić. Jedyne co udało jej się zrobić to wyjąkanie słowa.
-Prz-przepraszam.- Spuściła oczy i  zarumieniła się.
- Za co?- Spytał staruszek lekko rozbawiony. Dziewczynka zdziwiła się, ale odpowiedziała.
-No... przewróciłam się na pana. - Zrobiła się jeszcze bardziej czerwona.
-Ależ nic się nie stało ptaszyno. Co właściwe taka młoda dama robi sama w tym lesie? Rzadko kto tu mnie odwiedza. Więc co tu robisz u-we-tsi-a-ge-ya ?
-Proszę? - Klarę zaskoczyło to dziwne określenie.
-Ach, najmocniej cię przepraszam! Tak rzadko z kimś rozmawiam, że teraz mieszam angielski z moim plemiennym językiem, na którym się wychowałem. Jestem Czirokezem. Przepraszam cię za to Klaro. - Zaśmiał się mężczyzna.
-Ale skąd pan wie jak...? - Dziewczynka zawahała się.
-Skąd wiem, jak się nazywasz? To proste. Zgubiłaś kartę biblioteczną w lesie, a ja ją znalazłem. To ty jesteś Klara Michaelson?  Zgadłem?
-Tak.- Dziewczynka rozwiała wątpliwości. On mi chce pomóc. On jest dobry.
-No więc jak, zgubiłaś się?
- Chyba tak... Byłam w parku i ...
-W parku! Wiem, gdzie to jest! Oczywiście mogę cię tam zaprowadzić... jeśli chcesz... - Uniósł brew.
-Tak, byłabym wdzięczna.- Staruszek zaoferował jej swoje ramię, a ona przyjęła je z uśmiechem. Jak mogła chociaż przez chwilę pomyśleć, że on jest zły?
   Szli w ciemnościach przez las, a towarzyszyła im tylko cisza. Klara potykała się co chwilę,jednak ani razu nie upadła, bo stary Indianin we fraku pomagał jej utrzymać równowagę. Czuła się strasznie niezdarnie, gdyż jedyny hałas w całym lesie, był spowodowany prze nią. Deptała każdą gałązkę, kopała kamienia i uderzała o drzewa. Była straszną fajtłapą nawet w dzień, a teraz do tego nic nie widziała. Co gorsza staruszek, ani razu nie potknął się, ani nawet nie nadepnął suchego liści. Był tak cichy, że było to aż dziwne. Jakby nie dotykał w ogóle stopami ziemi. Jej rozważania przerwał głos.
-Jesteśmy.
   Dziewczynka rozejrzała się. Nie dostrzegła parku, ani nawet trochę bardziej rozrzedzonego lasu. Zero światła, zero latarni, brak ławek. Tylko ogromny mur.
   Był szary, pewnie ze zwykłego kamienia. Obrastał go grubo bluszcz.
- Ale... to nie tutaj... - Klara zmarszczyła brwi. Spojrzała na swojego towarzysza a on tylko uśmiechnął się i wskazał jej ręką jakieś miejsce w murze. Spojrzała tam i dostrzegła małą furtkę. Wyglądała na starą i była pokryta grubą warstwą łuszczącej się zielonej farby. Podeszli do niej i staruszek popchnął ją przepuszczając dziewczynkę przodem.
   Weszła i ujrzała coś niesamowitego. Tysiące kwiatów w pastelowych odcieniach zachwycało ją pięknem i delikatnością. Było tam też kilka drzew. Krzewy róż rosły tam bardzo gęsto, a sam ogród był ogromny. W jego centrum znajdowała się fontanna otoczona latarniami. Nie lała się z niej żadna woda, ale rzeźbione kobiety z dzbanami i małe aniołki wyglądały pięknie. Klara przeszła się po ogrodzie zachwycając się każdym szczegółem. Na każdym listku kwiecistej jabłoni i wiśni, na każdym kamyczku i stokrotce. Nagle zdała sobie z czegoś sprawę. A ptaki? Zwierzęta? Owady? Choćby motyle? Czemu ich tu nie ma? Bez nich ogród zdawał się być pusty. A raczej martwy. Klara z przerażeniem podeszła do najbliższego krzewu róży i między palcami potarła płatek kwiatu. Trochę jak kwiat, ale czuć różnicę... ten płatek miał strukturę jak jakiś bardzo miękki materiał. Dziewczynka zabrała rękę i spostrzegła, że na jej palcach zostało trochę czegoś czerwonego. Farba? I wtedy do niej dotarło. To wszystko jest sztuczne... Cofnęła się i rozejrzała w poszukiwaniu Czirokeza. To on zbudował martwy ogród w środku lasu?  Tylko po co? Nie mogła dostrzec mężczyzny więc przeszła się  po ogrodzie, mając nadzieję, że po prostu ogląda jakiś krzak w kącie i nie ma nic wspólnego z tym miejscem, oprócz odwiedzania go. Dostrzegła go stojącego nieruchomo pod starą czereśnią.
-Proszę pana? - Zawołała. Podeszła tam, ale nie zareagował.Stał i wpatrywał się w coś nad nim.- Proszę pana? - Powtórzyła, myśląc, że po prostu nie usłyszał. Nadal nic nie robił. Klara podeszła jeszcze kilka kroków i nagle coś wywróciło ją i przyparło do ziemi. Jakaż gruba sieć przylgnęła do niej i nie dała się poruszyć.
  Wtedy staruszek się ruszył. Nie poruszył, a zaczął drgać. Jakby miał zawał, lub coś podobnego. Klara, która już była przestraszona całą sytuacją, teraz przestraszyła się jeszcze bardziej i krzyknęła. Po chwili zaczęła drzeć się, jakby zdzierali z niej skórę i rozpaczliwie miotała się w sieci usiłując się uwolnić, ponieważ staruszek upadł na kolana i krew pociekła mu z ust, nosa, oczu i uszu. Wiedziała to wszystko dokładnie z pod sieci, wijąc się pod siecią i próbując przeciąć ją paznokciami, a nawet rozerwać ją zębami. Łzy niepohamowanie wyciekały z jej oczu mocząc, wilgotną już glebę. Schowała twarz w rękach i szlochała głośno mówiąc do siebie z zaciśniętymi oczami, że to tylko sen i nic jej się nie stanie. Piękny ogród przestał mieć znaczenie. To nie był sen. To koszmar. Zerknęła na staruszka i od razu tego pożałowała. Szloch, strach i rozpaczliwe wrzaski uderzyły ze zdwojoną mocą na widok staruszka. Jego skóra na twarzy zrobiła się cała sina i powoli odpadała od reszty ciał ukazując mięśnie i gołe kości. Szyja spuchła i pojawiły się na niej płytkie nacięcia, tak jakby coś od środka próbowało się z niej wydostać. Błyszczący cylinder spadł z głowy, a raczej tego co z niej zostało. Dziewczynka ze strachu przestała się ruszać. Teraz tylko jak martwa patrzyła na starego Indianina, któremu właśnie odpadła głowa. Klara zamknęła oczy. To nie jest prawda. To nie jest prawda. To nie jest prawda! Gdy otworzyła je znowu, mając nadzieję, że znajdzie się we własnym łóżku, zauważyła, że staruszek zniknął. Nie, nie zniknął. Leżał tam, a raczej resztki jego ciała. Zbezczeszczone zwłoki były tak zalane ciemną krwią, ze nie było widać, gdzie kark a gdzie nogi. Zaraz obok zobaczyła głowę staruszka i cylinder, a zaraz potem dostrzegła Go. Na początku widziała tylko jakąś czarną bezkształtną materię, jednak, gdy się przyjrzała, zobaczyła kontur grubych, owłosionych odnóży i okrągłe ciało, Łzy wciąż ciekły, ale nie była w stanie się poruszyć. Szloch się urwał. Teraz był tylko bezgraniczny strach. Klara starała się nie oddychać, ani nie poruszać, bo bestia ją zauważy i zabije, albo gorzej.  I w tym momencie dziewczynka sobie coś uświadomiła. Nie musiała zgadywać co się stało, gdy miała zamknięte oczy. Wiedziała. Potwór nie zabił staruszka. Ona użyła go jak jednorazowego worka, a następnie potargała i zdeptała. Weszła w starego Czirokeza i wyszła poza ogród, żeby zdobyć kolejną ofiarę. Wykorzystała ludzkie ciało, żeby móc wykorzystać inne ludzkie ciało. Starszy pan był tylko workiem skrywającym niespodziankę, jak na Boże Narodzenie.
  Powoli ogromny pająk odwrócił się w stronę dziewczynki i swoimi długimi kończynami przebył wolno  przestrzeń między nim, a jego ofiarą. Klara zamknęła oczy, słuchając cichych, równomiernych odgłosów uderzania wielkich odnóży o wilgotną ziemię i sekundę przed śmiercią przypomniała sobie jak wyglądał Martwy Ogród, zaraz po tym jak do niego weszła. To był taki piękny widok. Uśmiechnęła się, a na ziemię spadła ostatnia samotna łza. Potem nastała ciemność.
   

* Fragment książki Piotruś Pan autorstwa  J.M.Berriego




Troszkę schizowe, nie ? :3 Mój mózg...  Komentujcie, obserwujcie, polecajcie, krytykujcie ;)

środa, 23 października 2013

Rozdział XXII '' Nowy Nauczyciel '' Część Druga

Dla Hermiony Riddle, która podpisuje się jako M. <3 oraz dla Nana nanana :D i  końcowa część po ''***''  dla  KAMY, która jak widać była bardzo niecierpliwa tego rozdziału :D :*
Cytacik Time :


– Musi coś być – mruknęła Hermiona, przysuwając bliżej świecę. Oczy miała już tak zmęczone, że ślęczała nad Dawnymi i w ludzkiej niepamięci pogrążonymi zaklęciami i urokami z nosem tuż nad drobnym tekstem. – Nigdy by nie postawili przed wami zadania niemożliwego do wykonania.

– Ale to zrobili – rzekł Ron. – Harry, po prostu wleź do tego jeziora, wsadź głowę pod wodę, ryknij na te trytony, żeby ci oddały to, co zwędziły, i czekaj. To najlepsze, co możesz zrobić, stary.

Ps. Dzięki za 30 000 wejść :* Kocham was <3
I proszę komentujcie ! :*
Każdy komentarz tak wiele znaczy *..*

   Po śniadaniu nadeszła pora na lekcje. Wszyscy uczniowie szkoły rozeszli się do różnych klas ,podobnie jak nauczyciele. Hermiona nie musiała oczywiście zerkać na plan lekcji. Już wcześniej nauczyła się go na pamięć. Eliksiry ,Eliksiry , Numrologia, Obrona Przed Czarną Magią.... Ciekawe jak się spisze Aleksander...  Hermiona uśmiechnęła się do siebie i zeszła do lochów.  Oczywiście Snape'a nie ma... Na zastępstwie spotkała się z Dumbledorem, który przez całą lekcję dziwnie się do niej uśmiechał. Jakoś tak tajemniczo. Aż ją ciarki przeszły. O co chodzi? Czyżby pan Bennett coś mu o niej opowiadał ? Na lekcji rozmawiali o eliksirach prawdy. Hermiona oczywiście się nudziła zbierając kolejne punkty dla domu. Przerobiła ten temat już w wakacje. Cóż lepiej być do przodu niż do tyłu. Po pierwszych dwóch godzinach, Hermiona była bardziej znudzona niż na zajęciach Wróżbiarstwa. Jednak jako, że jej przyzwyczajenia i duma nie dały jej zignorować lekcje i pójść na wagary, powlokła się korytarzem na zajęcia z Numerologii. Ta lekcja nie była lepsza. Pomimo, że nie znała tego tematu, w pierwsze pięć minut go zrozumiała i powtarzające się proste ćwiczenia ją męczyły. Po dzwonku ocknęła się z mgły nudów i powtórek. Obrona Przed Czarną Magią z profesorem Bennettem... Ciekawiło ją jak poprowadzi pierwszą lekcję, no i co o nim pomyślą inni. Na korytarzu spotkała się z Harrym i Ronem, którym oczywiście nie chciało się chodzić na Numerologię. Zamiast tego wybrali Wróżbiarstwo - siedzenie na pufach wśród oparów dziwnego pochodzenia spalonych ziół. Hermiona uważała to za głupotę. No ale cóż nawet ona nie zdołała przekonać przyjaciół do zmiany zajęć. Doszli wspólnie do klasy i zaraz po tym zadzwonił dzwonek. Wszyscy weszli do klasy. Hermiona podeszła do drugiego rzędu, tam gdzie zazwyczaj siedziała, jednak usłyszała, że ktoś nawołuje ją szeptem. Była to Parvati  Patil.
 -Hermiona! Psst! Usiądź ze mną! - Zdziwiona Gryfonka podeszła do pierwszej ławki, gdzie siedziała jej rówieśniczka. - Usiądź ze mną. Dzisiaj nie ma Lavender ani twojej koleżanki, z którą siedzisz, więc możemy usiąść razem. - Dziewczyna uśmiechnęła się do niej miło. Hermiona odwzajemniła ostrożnie uśmiech i spojrzała na schodki prowadzące do gabinetu nowego nauczyciela.
 -Wiesz, dobrze ale... może usiądziemy obie w trzecim rzędzie? Nie wiem czy chcę siedzieć w pierwszej. To jest trochę za bardzo... na widoku. - Wzruszyła ramionami z zakłopotaniem. Parvati powtórzyła ten gest, jednak z obojętnością.
 -Ja raczej zostanę tutaj. Lubię to miejsce. Ale ty usiądź gdzie chcesz, spoko. - Hermiona cofnęła się do swojej ławki i usiadła. Minutę później ze swojego gabinetu wyszedł profesor Bennett we własnej osobie. Miał na sobie standardową czarną szatę, lecz na nim wyglądała jakoś inaczej... Jakby bardziej... seksownie? Hermiona skarciła swoje myśli. Przecież to nauczyciel! Ale jaki przystojny nauczyciel... Cóż przynajmniej nie musiała już myśleć o Draco. Od przyjazdu profesora Bennetta ani razu nie wspominała ich prawie pocałunku, ani żadnej kłótni. Jenak zdawał jej się, że ciągle widzi Ślizgona. Jakby ją prześladował. Ale nie przeszkadzało jej to. Ignorowała go skupiając myśli na czymś innym. Na przykład na profesorze Bennecie. Zresztą chyba nie tylko ona jedna sądziła, że jest na co popatrzeć. Rozglądając się po klasie zauważyła, że prawie każda dziewczyna dostawała ślinotoku, wpatrując się w profesora jak w greckiego boga. Rano Hermiona niedokładnie mu się przyjrzała. Był bardziej opalony niż sądziła. Jego skóra była wręcz ciemno karmelowa. No i te oczy... Takie głębokie. Gdy tak na niego patrzyła poczuła, że to nie tylko na nowego nauczyciela ktoś się gapi. Czuła na karku tak intensywne spojrzenie, że aż się obejrzała, żeby sprawdzić kto to. Jej oczy zetknęły się ze spojrzeniem, które bardzo dobrze znała. Szare, wręcz srebrne oczy, które tak w głębi duszy uwielbiała. Odwróciła szybko głowę posyłając mu jeszcze mordercze spojrzenie. Potem spojrzała w drugą stronę, tak aby nie widział jej twarzy. Zagryzła wargę i zaczęła bawić się dłońmi. Cholerny Malfoy. Nie widziała co o nim myśleć. Chciałaby mu zaufać, ale jakoś nie mogła po tym co zrobił. Nie wierzyła, że miał wiarygodne wytłumaczenie na wydanie jej i Ginny Voldemortowi.  Z drugiej strony już mu to wybaczyła.. tylko, że on jeszcze o tym nie wiedział. I nie zamierzała mu mówić. Nie ufała mu. Ale mu wybaczyła... Merlinie! Mam tego dosyć! Czemu mam wrażenie, że wszystko kręci się wokół mnie? Nie chcę, żeby tak było. Chcę tylko świętego spokoju. Skupiła się lekko sfrustrowana na nauczycielu, który jak się okazało, przedstawił już się i owinął sobie prawie całą klasę w okół palca.
- Wyjmijcie różdżki! - Powiedział swoim głębokim głosem i w tym momencie reszta klasy też mu uległa. Hermiona zignorowała natarczywe spojrzenie Ślizgona, które wciąż czuła na plecach i wyjęła różdżkę.
-Dzisiejsza lekcja będzie polegała na ... ujawnieniu czyichś sekretów. Doskonale wiem, że przerabialiście już boginy,które ujawniły wasze ukrywane, bądź nie lęki,  dlatego przygotowałem coś innego.Poproszę pięciu ochotników! Albo nie, sam wybiorę. Ty, ty, ty, ty i .... ty. - Zwrócił się do Hermiony. Cała piątka poszła za nim. Podszedł do czegoś co wyglądało na zwykłe małe pudełeczko.Spojrzał na nich jeszcze raz i pokręcił w zamyśleniu głową. - Nie jednak nie potrzebuję ochotników...- Hermiona uśmiechnęła się ze współczuciem. Wydaje się być zdenerwowany i dlatego jest taki nieogarnięty... -Sięgnął po pudełko. - Wewnątrz znajduje się niezwykle rzadki przedmiot. Jest to eliksir prawdy. Będzie to nagroda dla jednego z was za najlepsze wyniki dzisiejszych zadań. Czy ktoś może mi podać profesjonalną nazwę tego eliksiru? - Hermiona z przyzwyczajenia podniosła rękę. - Tak panno Granger?
- Jest to Veritaserum.
-Doskonale. Dziesięć punktów dla  Gryffindoru. Jak widać plotki o tobie okazały się prawdą.- Uśmiechnął się do niej porozumiewawczo. Zaczerwieniła się i odwróciła wzrok. Cała klasa patrzyła to na niego, to na nią oniemiała. Pytające spojrzenia atakowały ją zewsząd. Nikt nie odważył się odezwać na pierwszej lekcji z nowym nauczycielem, więc szok nie przerodził się w nic poza patrzeniem. - No tak... -Profesor chyba wyczuł dziwną atmosferę. - Więc ustawcie się parami- Wszyscy posłusznie ustawili się dwójkami - Ale żeby nie było zbyt prosto mają to być pary mieszane - Gryfon/Ślizgon - Wszyscy zaprotestowali.  -  Nauczymy się dzisiaj zaklęcia czytającego innym w myślach. Można się  przed nim oczywiście obronić zwykłym zaklęciem obronnym. Mam nadzieję, że je wszyscy znacie?
- Taa...- Wymruczało kilka osób z powątpiewaniem. Owszem połowa klasy znała już zaklęcie Protego, ale nie wszyscy. Stanowiło to pewien kłopot, ale nikt się tym nie przejmował. Po kilu chwilach ławki wylądowały w rogu sali i wszyscy Gryfoni i Ślizgoni stali niepewnie wciąż w pierwotnych parach. Profesor kazał im się nie wygłupiać i ustawić parami takimi jakie im wyznaczy.Nikt nie zareagował więc kazał im stanąć w dwurzędzie i wybierał losowe osoby i łączył je w pary. Hermiona stanęła w drugim rzędzie, daleko od nauczyciela i  utknęła między lekko śmierdzącym chłopakiem o blond włosach ze złotym łańcuchem na szyi, którego nie widziała nigdy wcześniej na korytarzu, a dziewczyną wyglądającą jakby właśnie wróciła z pod latarni. Miała oczywiście szkolne szaty, ale rozpięła je i widać jej było prawie całe piersi, ledwie mieszczące się w odblaskowo-różowym biustonoszu. Gryfonka bardzo nie chciała tam zerkać, ale ten mocny kolor bardzo rzucał się w oczy. W dodatku dziewczyna miała rozjaśnione na platynowy blond włosy, kilogram ''tapety'' na twarzy, czerwoną szminkę i zgolone brwi, których miejsce zajęła niezbyt równa kreska narysowana kredką. Hermionie niedobrze się robiło na sam widok. Pewnie kilka razy za dużo dostała zaklęciem ogłupiającym...  Rozglądając się wokół ze zwykłej ciekawości, Gryfonka zauważyła, że zaraz za dwójką nieprzyjemnych Ślizgonów między którymi stała,  o ścianę opierał się milczący blondyn i oczywiście znów nie spuszczał z niej oka. O co mu chodzi? Hermiona odwróciła wzrok i skierowała go na nauczyciela, który właśnie zaczął mówić.
-Okej. Ty - wskazał na Lavender- i... Pan ze złotym łańcuchem na szyi. - Tak więc była dziewczyna Rona stanęła przerażona z boku sali a obok niej ustawił się blondyn, uwalniając Hermionę od swojego duszącego zapachu papierosów i dezodorantu. Następnie profesor połączył Seamusa i Parkinson , Harrego z Astorią a Ron wylądował z platynową blondynką, co mu najwidoczniej nie przeszkadzało, bo przygładził włosy i ciągle do niej mrugał. Hermiona wciąż stała na miejscu i zaczęło jej się wydawać, że nauczyciel specjalnie jej nie dobiera w parę. Gdy wszyscy już zostali dobrani za wyjątkiem jej profesor oświadczył z udawanym pocieszeniem.
 -Przykro mi Hermiono zdaje mi się, że będziesz musiała ćwiczyć ze mną.Nagle z cienia w rogu sali wyłonił się Draco i powiedział.
- Zdaje się, że zapomniał pan o mnie panie profesorze. - Wszyscy zwrócili się w jego stronę. Na twarzy nauczyciela było widać irytację i zdziwienie. Po chwili westchnął i powiedział.
-Dlaczego nie ustawiłeś się w rzędzie?
-Tu kończył się drug rząd panie profesorze. Zostałem tam gdzie stałem.
-Dobrze, w takim razie będziecie w parze z panną Granger. - Świeetnie... Poparzył na dziewczynę z zawiedzeniem i nagle znów się uśmiechnął, choć lekko sztucznie. - Tak więc zaklęcie brzmi : '' Legilimens''  Powtórzcie. - Klasa powtórzyła i już po chwili wszyscy stali na przeciwko siebie w parach i próbowali rzucić zaklęcie. Skutki nie były zbyt pomyślne. Zamiast czytania w myślach, ofiary zaklęcia dostawały potwornego bólu głowy. Hermiona przyglądała się temu z dezaprobatą. Przeniosła wzrok na nauczyciela i zmarszczyła brwi. Nie powinien rzucać ich na tak głęboką wodę na pierwszej lekcji. Nikt na pewno nie da rady rzucić tego zaklęcie no i w dodatku żaden uczeń nie chce, żeby ktoś poznał jego sekrety. Szczególnie ktoś z wrogiego domu.
- No to jak partnerko? Chcesz poznać moje myśli? - Spytał Draco zachodząc ją od tyłu. Odwróciła się do niego i najbardziej jadowitym tonem na jaki ją było stać powiedziała.
- Wiesz co Malfoy? Bardzo chętnie dowiem się dlaczego jesteś największym idiotą tego świata i dałeś się omotać Voldemortowi. Bardzo też mnie ciekawi czyje jeszcze życie poświęciłbyś ratując swój tyłek. I dlaczego śledzisz mnie na każdym kroku ?
-Ja cie nie...
-Ta jasne. Bo ci uwierzę.- Przerwała mu. Stanęła na przeciwko niego i zmrużyła oczy. Wyglądał na zdołowanego. Patrzył w podłogę wzrokiem tak smutnym, że Hermionie aż się żal go zrobiło. Jednak nie dała tego po sobie poznać. Uniosła brodę i mówiła dalej.- Mam zacząć? - Chłopak pokiwał głową i podniósł z zrezygnowaniem różdżkę. - Legilimens! - Krzyknęła Hermiona celując w niego magicznym odłamkiem winorośli.* Z całych sił myślała o tym żeby dowiedzieć się prawdy o wszystkim. Przed oczami ukazał jej się duży salon w kolorach czerni i bieli. Na suficie wisiał ogromny kryształowy żyrandol. Obraz zniknął , chłopak odpowiedział zaklęciem blokującym ale chwycił się za głowę i zmarszczył brwi. Oboje zamilkli, a Hermiona opuściła różdżkę i w zdumieniu otwarła usta, jakby miała coś powiedzieć, ale nic nie powiedziała. Odczytałam jego myśli! Byłam w jego głowie!  Kilka osób chyba zauważyło ich sytuację bo rozległy się szepty i już po chwili wszyscy wiedzieli, że Hermiona właśnie poprawnie rzuciła zaklęcie. Wszystkie różdżki opadły i na sali zrobiło się cicho.
-Panie Malfoy, czy dobrze słyszę? Pannie Granger udało się odczytać pańskie myśli? - Draco pokiwał głową. - No gratulacje! Nagroda z dzisiejszych zajęć wędruje do Gryffindoru, a konkretnie do panny Granger! Brawo! -Zaklaskał i kilka osób się do niego przyłączyło. Hermiona stała osłupiała i zerkała to na nauczyciela to na Draco. Po chwili w jej rękach znalazło się pudełko z eliksirem, a profesor Bennett, wyraźnie ucieszony instruował ją o jego użyciu. - Zapewne wiesz, że w szkole ten eliksir jest nielegalny, ale z pewnością przyda ci się kiedyś. W buteleczce znajdują się trzy dawki, więc go oszczędzaj. I pamiętaj, nie używaj go w szkole. Nikt nie chciałby aby cię wyrzucono. - Zadzwonił dzwonek i Hermiona szybko pożegnała nauczyciela i wyszła z resztą klasy. Ależ dziwna lekcja. Zauważyła idącego zaraz obok niej Malfoya. Był jakiś dziwny. Na twarzy miał mieszankę ulgi, skonsternowania i smutku. Muszę się dowiedzieć o co mu chodzi. Hermiona w myślach opracowywała plan dowiedzenia się prawdy o planach Malfoya. Nie wykluczone, że ma to jakiś związek z Vol... jej ojcem, co jeszcze bardziej motywowało ją do poznania prawdy. Ale jeszcze nie dzisiaj. Na razie muszę się dowiedzieć czegoś więcej o profesorze Bennecie. Wydaje się zagubiony...
  Nadeszła pora obiadu. Cała szkoła zebrała się w Wielkiej Sali i zajadała się najróżniejszymi przysmakami. Hermiona usiadła przy stole i rozmawiała z Ronem, Harrym i Ginny, jak co dzień. Na szczęście żaden z chłopców nie pytał się o jej relacje z nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. Hermiona rozmawiała głównie z Ginny o tym jakie lekcje miały i wymieniały się plotkami ze swoich roczników. Dziś żadna z nich nie miała niestety zbyt ciekawych informacji. Po jakimś czasie do ich rozmowy wtrącił się Ron.
-Słuchaj...Hermiona..- Nieudolnie mówił z pełnymi ustami. - Co właściwie...(mlask, mlask, ciam :D ) zobaczyłaś w głowie Malfoya? - Hermiona westchnęła odsuwając się, gdyż przeżute kawałki mięsa i ziemniaków wysypywały mu się z ust. Z lekkim obrzydzeniem wymijająco odpowiedziała.
-Nic ważnego. Pewnie jakiś przebłysk przeszłości... - Harry zaciekawił się rozmową i postanowił drążyć temat.
- Jakiej przeszłości?
-Oj to nic takiego. Zobaczyłam jakiś pokój czy coś. -Wybraniec pokiwał głową, a Ron się zaśmiał tym razem opluwając jedzeniem Parvati, przez co oberwał Prorokiem Codziennym w głowę.
-Pewnie to jakieś połączenie ha ha. No wiesz... Draco jest Śmierciożercą a twój ojciec to... - Równocześnie Harry zatkał mu usta, Ginny pisnęła a Hermiona gwałtownie mu przerwała.
-Ron! Merlinie czy ty rozumiesz co to tajemnica?! - Kilka osób patrzyło na nich z zainteresowaniem. Dziewczyna zmieszała się i wpatrywała ze złością i niedowierzaniem w przyjaciela. - Musisz być takim tępakiem? Miałeś nikomu nie mówić!
-Ęacham - Powiedział sepleniąc przez rękę Harry'ego. Wybraniec opuścił dłoń, a rudzielec powtórzył.- Przepraszam nie wiedziałem, że to takie ważne!
-Ron... Błagam cię... po prostu siedź cicho. -Powiedziała zrezygnowana i potarła skronie. Obok jej talerza wylądowała szeleszcząc sówka. Hermiona spojrzała w sufit i westchnęła. Znowu? Odpięła kopertę przywiązaną do nóżki zwierzątka i otwarła ją.

Panno Granger.
Proszę udać się do mojego gabinetu w godzinach wieczornych. 
Z poważaniem : 
Albus Dumbledore.


***



   Sterta pustych butelek zniknęła. Teraz tak, jak niegdyś na biurku stała pojedyncza Ognista i dwa kieliszki. Na fotelu obitym czarną skórą siedział mężczyzna w ciemnozielonych szatach i pisał coś kruczym piórem powolnym starannym pismem na pergaminie. Obok leżała samotna koperta i kałamarz z czarnym tuszem. Rozległo się dwukrotne  pukanie.
-Wejdź Severusie.
Drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem. Do środka wszedł mężczyzna w czarnych szatach i skłonił się lekko z pięścią na sercu. Wyprostował się i przemówił.
-Wzywałeś mnie Panie.
-Owszem... -Voldemort przestał pisać i wstał z fotela.- Otóż doskonale wiesz już, że pewna bardzo... bliska mi osoba zamieszkuje Hogwart. Chciałbym wiedzieć... Co u niej nowego? - Jego  głos był jak zwykle zimny i przerażający, ale Severus już do niego przywykł. Spodziewał się pytań o Hermionę więc powiedział już wcześniej przemyślaną odpowiedź.
-Ma się bardzo dobrze. Z tego co słyszałem dzisiaj udało jej się prawie poprawnie użyć Leglimencji. - Czarny Pan zimno uśmiechnął się na te słowa.- Młody Malfoy również nie zaniedbuje swoich obowiązków. Chodzi za nią całymi dniami prawie niezauważony. 
-Doskonale... Ale widzisz Severusie... Jego pomoc jest już zbędna. 
-Zbędna Mój Panie? - Snape zdziwił się jak zwykle nie pokazując tego po sobie.
-Owszem. Możesz poinformować Dracona, że może przestać ją śledzić i, że jego zadanie zakończyło się sukcesem. 
-Dobrze Panie. A co z ... dziewczyną? Mam mieć na nią oko? - Voldemort uśmiechnął się złowieszczo.
-Nie. Ale pomożesz mi w czymś innym...
-Co masz na myśli Panie? 
-Sądzę, że żadne dziecko nie zasługuje na życie bez rodziców. Czas, aby córeczka poznała tatusia.


o~*~o

*Różdżka Hermiony jest wykonana z Winorośli. Ma w sobie włókno ze smoczego serca, mierzy 10 3/4 cali







WAŻNE ;)
Okej to tak. Moje życie to jeden wielki bałagan, tak samo jak moje blogi ;) Tak więc pewnie dopatrujecie się tu WIELU wielu błędów,choćby jeśli chodzi o fabułę ;) Sorki za to, ale jak widać jeszcze nikt się nie upominał więc nie przeszkadzało wam to za bardzo ;) '' Pisałam to teraz jest coś innego i tak dalej''  to mój problem ;) Nie pamiętam co pisałam wcześniej :(  Więc ponieważ nie ma jak poprawić całego bloga z OGROMNYMI przeprosinami wprowadzam POPRAWKI :
- Ojciec Hermiony nie zginął, ( wtedy pisałam gorzej od trzylatki i naprawdę załamuje mnie poziom moich pierwszych rozdziałów, teraźniejsze nie są najlepsze, ale są moim zdaniem odrobinę mądrzejsze ;)  )
- Hermiona jest w SZÓSTEJ klasie ;) Kiedyś na początku pisałam, że w siódmej, a potem znowu, że w szóstej... -.- żal mi siebie samej :'[
- Nie było jeszcze ani jednej bitwy o Hogwart , Harry szuka horkruksów z Dumbledorem, w wakacje pomagali mu  Ron i Hermiona i wtedy złapano ich i zawieziono do dworu Malfo'ów . Udało im się wydostać w taki sam sposób tylko, że Zgredek przeżył.
To na szczęście chyba wszystko ;) Jak będzie tego więcej to mi piszcie, albo ja napiszę jak oś znajdę ;) I od teraz postaram się pisać wszystko zgodne z tym co napisałam tutaj ;)
Przepraszam was jeszcze raz i błagam o wybaczenie *.*  <3
W ogóle ten blog to jeden wielki bajzel :/  nie sądzicie, że lepiej byłoby go zamknąć i zacząć od nowa? ( nie zamykam, tylko proszę o radę ;) ) Szczególnie mam ochotę to zrobić jak czytam moje wcześniejsze rozdziały :'(  Tyle błędów i zamieszania i w ogóle :/

poniedziałek, 7 października 2013

Stereotypy - Mój krótki tekst na temat obecnej sytuacji społecznej

Przerwa między rozdziałami ;)
Krótki tekst, który napisałam tak sobie ;)
 Jeśli mam usunąć ten post to piszcie o tym w komentarzu ;)

''Stereotypy''


    Słońce ogrzewa promieniami ulice Londynu. Ludzie spieszący się do pracy, nastolatkowie z ciężkimi plecakami. Tłumy sprawiły, że wszyscy wydawali się tacy sami. Biznesmen zarabiający miliony funtów i starsza pani z siódemką czarnych kotów w domu, w tłumie wypadli tak samo. Każdy musi skasować bilet. Każdy musi się przepychać. Nie wszyscy to robią, zdarzają się tacy, którzy zawsze przepuściliby starsze lub ciężarne kobiety. Jednak większość pozostaje obojętna.
   Przy brudnych i przegniłych ścianach splątanego metra prawie w każdym korytarzu można spotkać muzyka. Czasem to skrzypek, który zbiera każdy grosz na rodzinę, która jest ofiarą zbyt dużych podatków i niesprawiedliwych rządów w państwie. Czasem śpiewające studentki z biednych rodzin, zbierające na czesne. Lub oszuści, zbierający na alkohol, narkotyki, puszczający z płyty rap albo reggae i ruszający nieudolnie ustami do tekstu. Setki pustych kapeluszy i futerałów na instrumenty. Dlaczego pustych? Ponieważ masa szarych ludzi prawie nigdy nie patrzy w dół. Nie chodzi o ich stopy oczywiście. Z pewnością czasem patrzą na swoje stopy. Chodzi o Dół. W Dole znajdują się ludzie dotknięci kataklizmami, niesprawiedliwością i czystym pechem. Ludzie bogaci, lub na krawędzi nie myślą o nich. Myślą o sobie i o tym aby samemu nie upaść.
  Jednak czasem znajdzie się ktoś, kto pochyli się i wyciągnie rękę do tych na Dole. Wrzuci pieniążek do kapelusza. Ustąpi miejsca w zatłoczonym metrze. Odpuści.
   Ten ktoś zapomniał o starych dziejach, uprzedzeniach, przekonaniach. Stereotypach. Jeśli widzi starszego pana z przeplataną srebrem brodą, leżącego na ulicy, nie ocenia go od razu. Nie wmawia sobie, że to na pewno pijak, tylko zachowuje się jak normalny człowiek. Podaje rękę ,ofiaruje pomoc. Nie oczekując niczego w zamian. To ktoś, kto widzi więcej niż tylko okładkę książki. To ktoś, kto widzi wnętrze. Człowieka. Nie '' idiotę'', ''grubasa'', ''kujonkę'', ''ofiarę losu'', ''dziwkę'', ''gwiazdora'', ''szpanera''. 

Człowieka.

o~*~o
  
  A teraz mały news ;) Otóż ,żeby nikt się nie zdziwił zmieniłam zdjęcie profilowe ;)
 I tym razem zamiast postaci fikcyjnej (Hermiona a właściwie aktorka Emma Watson) jestem ja ;) 
Oryginalna ja ,więc teraz możecie hejtować mój wygląd ;) 
Nie ma oczu ,ale zawsze coś ;) 



czwartek, 3 października 2013

Rozdział XXII '' Nowy nauczyciel '' Część I





"-Jesteście tutaj, żeby się nauczyć subtelnej, a jednocześnie ścisłej sztuki przyrządzania eliksirów-zaczął. Mówił prawie szeptem, ale słyszeli każde słowo; Snape, podobnie jak profesor McGonagall. potrafił utrzymywać w klasie ciszę bez podnoszenia głosu. - Nie ma tutaj głupiego wymachiwania różdżkami, więc być może wielu z was uważa, że to w ogóle nie jest magia.Nie oczekuję od was, że naprawdę docenicie piękno kipiącego kotła i unoszącej się z niego roziskrzonej pary, delikatną moc płynów, które pełzną poprzez człowieka, aby oczarować umysł i usiedlić zmysły...Mogę was nauczyć jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwałę, a nawet powstrzymać śmierć, jeśli tylko nie jesteście bandą bałwanów, jakich zwykle musze nauczać."


J'adore le eliksiry :D 

*J'adore - z franc. Kocham. 


Rozdział podzielony na dwie połowy ;) Kolejna za niedługo ;) Może uda mi się skończyć do siedmiu dni ;)

<3 Dla was . :*

Prorok Corozdziałowy ;D :
 - Kolejny raz zostałam nominowana do Versalite Blogger Awards i z tego też powodu zakładam osobną stronę do moich osiągnięć ;) Zapraszam do zajrzenia i skomentowania ;)
- Wchodźcie i komentujcie też jeszcze jedną nową stronkę ''Wspomnienia z Hogwartu'' Jest tam mnóstwo przeróżnych obrazków ,które mam nadzieje was rozbawią ,albo chociaż wprawią w dobry humor :D  (jest tam dużo Dracona <3 )

Wybaczcie mi te długie okresy przerwy na obu blogach ;) Wiecie mam też życie prywatne ;)


  Około szóstej Hermiona wstała z łóżka. Było jej zimno przez co  palce u stóp jej zdrętwiały.  Słyszała głośne roznoszące się echem odgłosy deszczu uderzające o okna i mury Hogwartu. Świetnie. Ubrała się i cicho wyszła z pokoju, nakarmiwszy wcześniej Krzywołapa . W Pokoju Wspólnym nie spotkała nikogo ,więc po prostu poszła dalej. Wzięła parasolkę i gruby Hogwardzki płaszcz . Gdy dotarła do bramy wyjściowej  westchnęła i otwarła metalowe wrota. Musi przejść przez dziedziniec i most. Tam będzie czekał wóz. Deszcz padał  mocniej niż jej się na początku wydawało. Otworzyła parasolkę ,którą zaraz chciał jej wytrącić wiatr. Założyła szybkie zaklęcie ochronne i już bez przeszkód poszła przez dziedziniec . Była trochę zmęczona ,w końcu było ledwo  po szóstej . Na szczęście dzięki magii nie przeszkadzał jej już deszcz ,wiatr ani zimno . Przeszła przez most i dotarła do powozu. Był oczywiście pusty ,ale tym razem Hermiona dokładnie widziała ciągnące go Testrale.
    W czasie I Wojny o Hogwart wiele razy widziała czyjąś Śmierć. Zginęło kilku Aurorów i kilkunastu uczniów Hogwartu. Na szczęście nikt jej bliski .  Szeregi Śmierciożerców też oczywiście się przerzedziły.
   Weszła do powozu i po kilkunastu minutach dojechała do bram Hogwartu . Od razu zobaczyła czarną postać kilka metrów za granicą szkoły. To pewnie ten profesor. Nie widziała jego twarzy ,na głowie miał kaptur. Zsiadła z wozu i podeszła do bram.
  -Eee... Dzień Dobry ? Pan jest... Tym nowym profesorem ,tak? -  Mężczyzna zbliżył się kilka kroków i podniósł głowę. Zobaczyła  jego twarz z odległości dwóch metrów. Był całkiem przystojny ,miał oliwkową skórę i wyraźne rysy twarzy. Jego oczy były koloru szmaragdów. Lśniły lekko ,co dało się zauważyć nawet poprzez deszcz. Miał brązowe lekko pofalowane włosy . Hermiona widziała tylko grzywkę opadającą na czoło ,ponieważ reszta włosów wciąż była ukryta pod kapturem . Przyglądał się jej przez około pół minuty ,z nijakim zainteresowaniem. Potem kiwnął głową i powiedział głośnym i miło brzmiącym głosem .-Owszem ,jestem nowym nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią. A ty młoda damo jesteś...? - ''Młoda Damo?'' Pomyślala Hermiona. Wygląda na ledwie starszego ode mnie. Nie powiedziała tego oczywiście głośno.
-Hermiona Granger. Prefekt Naczelny Gryffindoru. Mam pana zaprowadzić do Pańskich Komnat i przekazać Plan Zajęć.- Jej głos brzmiał oficjalnie. Otwarła bramy ,jej parasolka lewitowała nad jej głową a ona sama gestem zaprosiła mężczyzna do środka. Teraz dopiero spostrzegła ,że jest całkowicie suchy. Deszcz odbijał się od ledwie widocznej tarczy ,podobnej do jej własnej. Z bliska zobaczyła ,ze jest naprawdę młody jak na nauczyciela. Prędzej wzięłaby go za ucznia z siódmego roku ,albo świeżo po Hogwarcie. Wyciągnął rękę i powiedział.
-Aleksander Bennett. Miło mi cię poznać Hermiono. Dyrektor Dumbledore ,mówił o tobie same dobre rzeczy.- Dumbledere opowiadał mu o mnie ?  Wyciągnęła rękę ,którą mężczyzna mocno ,ale nie boleśnie uścisnął. Chwile potem patrząc się na nią dodał jakby czytając jej w myślach .- No bo ,mówił mi ,że oprowadzi mnie po Hogwarcie najzdolniejsza uczennica tej szkoły o czym będę miał okazję się przekonać. - Hermiona zarumieniła się lekko i uśmiechnęła się skromnie.
-Przesadzał. Albo to nie o mnie chodziło. - Puścił jej rękę i podeszli do wozu.
- Cóż o tym przekonam się sam. Panie przodem. - Gestem ręki i skłonieniem głowy wskazał jej aby wsiadła do powozu. Zrobiła to rumieniąc się jeszcze bardziej. Wsiadł zaraz za nią, na miejscu naprzeciwko. Powóz ruszył ,a mężczyzna zdjął kaptur. Magiczna tarcza wciąż go osłaniała, a teraz Hermiona mogła mu się uważniej przyjrzeć. Był bardzo przystojny, ale nie wyglądał jak tępy osiłek. Miał szerokie ramiona ,ale mięśnie były schowane pod grubą szatą. Uśmiechnął się ukazując rząd równych i białych zębów. Hermiona mogła stwierdzić, że są to wyjątkowo ładne zęby, w końcu jej rodzice... jej nieprawdziwi rodzice byli dentystami. Odwróciła głowę od nauczyciela. Czemu Dumbledore chciał, żeby to ona pokazała szkołę Panu Bennettowi? Nie mógłby tego zrobić nauczyciel?
-Wiesz Hermiono poprosiłem dyrektora ,aby wysłał po mnie ucznia ,a nie nauczyciela. Nie dogaduję się za bardzo z nauczycielami. W większości to sztywniacy.- Zaśmiał się. Hermiona mu nie zawtórowała. Czy on czyta w jej myślach? Popatrzyła na niego podejrzliwie. Nie niemożliwe...
- Ma pan rację. Czy chciałby Pan się dowiedzieć czegoś o ...szkole? Jej uczniach ,zasadach? - Nauczyciel zwrócił na nią swój wzrok skierowany na chwilę w las.
-Wiesz, to całkiem dobry pomysł. Opowiedz mi jacy są twoi przyjaciele. - Zgarbił się i wsparł brodę o zwiniętą w pięść rękę ,wspartą łokciem o kolano.   Dziewczyna się zmieszała. Spodziewała się pytań o ocenianie ,zachowanie ,kary ,ale nie o jej prywatne życie.
-Może powiedzieć Panu o stosunkach ludzi pomiędzy domami?
-Sądzę ,że najlepiej zorientuję się w sytuacji ,jeśli opowiesz mi o niej na własnym przykładzie.- Jego wzrok był przeszywający. Hermiona spojrzała na dłonie i zaczęła mówić lekko drżącym głosem.
- Eee... No to tak. Mam dwóch przyjaciół Harry'ego i Rona. Obaj nie lubią Ślizgonów i są bardzo mili. - Powiedziała to najbardziej ogólnikowo jak potrafiła. Nie chciała opowiadać temu obcemu facetowi o swoich przyjaciołach. Wydawał się miły ,ale jakoś nie miała ochoty mu się zwierzać.
-Jedynymi twoimi przyjaciółmi są dwaj chłopcy? - Starszy czarodziej zmarszczył  brwi.
-Nie! To znaczy są najlepsi ,ale... Jest jeszcze Ginny... Ale lubimy się od pierwszej klasy i ... - Plątała się w wyjaśnieniach. Na szczęście uratowały ją Tesrale ,które nagle się zatrzymały.Dotarli do mostu. Hermiona zsiadła czerwona jak burak i szybko zmieniła temat.
- To jest Most Południowy . Prowadzi on z zamku do Lasu pomiędzy Hogwartem a  Hogsmeade. Po północnej stronie Hogwartu znajdują się błonia ,a dalej Zakazany Las. Po Zachodniej  Jezioro.A po Wschodniej wciąż błonia oraz boisko do Quidditcha. - Weszli na most ,który przecinał rzekę ,która wpływała do Jeziora. Doszli do dziedzińca i w końcu weszli do szkoły. Wyjście na dziedziniec było zaraz obok Wielkiej Sali więc Hermiona od razu przekazała nauczycielowi miejsce i czas dzisiejszego śniadania. Potem skierowała się wraz z nim do sali Obrony Przed Czraną Magią ,gdzie oczywiście miał gabinet.
-Tutaj ma pan plan zajęć - Wręczyła mu kawałek zapisanego przez dyrektora pergaminu- A to pańska klasa. No to chyba na tyle. Śniadanie jest za pół godziny. Mam nadzieję ,że się Panu tu spodoba. - Hermiona strasznie chciał już zerwać choć na chwilę kontakt z przystojnym nauczycielem , ciągle się na nią patrzył i zadawał nieoczekiwane pytania. Na szczęście przytaknął jej .
-Dziękuję ci za pomoc Hermiono. Do zobaczenia na śniadaniu i na lekcji! - Dziewczyn wyszła i szybko wróciła do pokoju. Kilka osób jeż szwendało się po korytarzach ,idąc na śniadanie lub do innych miejsc. W pokoju przebrała się w lekką szkolą szatę i poszła do Wielkiej Sali. Na szczęście nie spotkała Draco ,ani nikogo innego z kim nie chciałaby się teraz widzieć. Usiadła przy stole Gryfonów, przywitała się z przyjaciółmi i rówieśnikami. Ginny jeszcze nie było. I tak kolejny raz odwiedziła ją sowa. Podleciała do niej i upuściła na stół mały list. Hermiona otworzył go z ciężkim westchnieniem.

Droga Hermiono! 

Mam nadzieje ,że pokazanie Panu Bennettowi przebiegło pomyślnie.
Dziękuję za pomoc i wręczam Gryffindorowi pięćdziesiąt punktów. 

Albus Dumbledore

   Hermiona uśmiechnęła się do siebie. Przynajmniej jedna dobra wiadomość. Wkrótce dołączyła do niej Ginny i śniadanie się zaczęło. Gryfonka zerkała co jakiś czas w stronę stołu nauczycieli czekając aż zjawi się nowy profesor.
- Co się tak tam patrzysz ,zakochałaś się w Snape i czekasz aż wróci ? -Spytała Ginny ,śmiejąc się. - Tak Harry opowiedział mi o twoim bohaterskim ratunku profesora.
- Co? Nie zakochałam się! O czym ty...? - Hermiona zaczerwieniła się i patrzyła z niedowierzaniem na Ginny. Przerwał jej  odgłos uderzania łyżeczką o kielich. To McGonnagall usiłowała uciszyć salę. Gdy wszyscy zamilkli ,profesor Dubledore wstał i uśmiechnął się do uczniów.
- Witajcie młodzi czarodzieje i czarownice! Dzisiejsze ogłoszenie będzie krótkie. Pragnąłbym powitać naszego nowego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią - Profesora Aleksandra Bennetta ,który przybył do nas prosto z Irlandii ! - Rozległy się oklaski ,a nowy nauczyciel wstał i ukłonił się po czym jego wzrok padł idealnie na Hermionę. Uśmiechnął się lekko i usiadł ,a wszyscy uczniowie zajęli się jedzeniem plotkując o nowym ''nabytku'' szkoły.



Ciąg Dalszy Nastąpi ... 

o~*~o



***
I coś dla was : Mój młodszy brat (lat dziesięć)  narysował w Paincie Hogwart według moich opisów :D Nie czytał bloga, ale widział jak usiłowałam narysować plan na kartce :3  Wiem ,że mój Hogwart niedokładnie się zgadza z tym prawdziwym i sorki za to ;)



niedziela, 15 września 2013

Rozdział XXI '' Watpliwości ''

Dla wszystkich ,którzy mają do mnie cierpliwość ;) I dla moich Huncwotów <3



"- Och, jesteś prefektem, Percy? - zdziwił się jeden z bliźniaków.

- Dlaczego nam nie powiedziałeś? Nie mieliśmy pojęcia.


- Daj spokój, przecież pamiętam, że cos o tym wspominał - powiedział drugi bliźniak. - Raz... -Albo dwa... -Chwilę temu... -Przez cale lato..."




-Eee...Hermiona... Co wy robicie ? 
Dziewczyna spłonęła rumieńcem .  Klęczała z dłonią na palcach Draco i patrzyła się ze wstydem na całą jej klasę . Wszyscy Gryfoni spojrzeli na nią ,na jej rękę i na śpiącego profesora. 
-Nic Harry! Po prostu Snape'owi coś jest i musimy go zanieść do panie Pomfrey. To wszystko. -Puściła szybko rękę Ślizgona i wstała . Wyjęła różdżkę i spojrzała na przyjaciela z błagaiem. Nadal nie był do niej przekonany ,odkąd dowiedział się prawdy. - Mógłbys nam pomóc. My jako prefekci możemy chodzić po szkole ,ale jakbyś mógł przypilnować ,żeby reszta tu czekała. Powiemy McGonnagal co się stało i przysle jakieś zastępstwo ,albo coś . 
-Jasne ,mogę to zrobić .
-Okej to my pójdziemy ,a i Ślizgoni chyba poszli na wagary czy coś ,więc się nimi nie przejmuj. -Podniosła magicznie ciało profesora pół metra nad ziemię i popatrzyła się wymownie na Draco ,który ciągle klęczał przed pustą posadzką i  . -Ogarnij się Malfoy . Idziemy.  - Chłopak wstał patrząc na nią lekko urażoną ,ale ukrywaną za obojętnością miną. Przechodząc między kolegami przywitała się szybko z Ronem i poszła dalej ''niosąc'' ciało Snape'a.  Za nią wlókł się jakiś przygaszony Draco ,ale ciągle udawał obojętność . A może to ona sobie coś wyobraża. Albo spędza z nim za dużo czasu i wydaje jej się ,że widzi rzeczy ,których nie ma . Usłyszała za sobą pytanie rudzielca. 
-Harry ,może pójdę z nimi ?  Ta Fretka chyba za bardzo się zbliża do Hermi nie uważasz ? 
-Uspokój się Ron. Przecież oni tylko idą do pielęgniarki . W dodatku się nienawidzą . Pomyślałbyś trochę .- Odpowiedział Wybraniec ,choć Hermiona wyczuła w tych słowach wahanie . Zignorowała ich rozmowę ,choć miała ochotę powiedzieć to tak głośno ,żeby usłyszał cały Hogwart : Malfoy to najgorszy ,tchórzliwy padalec jakiego miała okazję spotkać i nigdy z nim nie będzie !  Ślizgon z łatwością dotrzymywał jej szybkiemu krokowi , choć starała się ,aby nie mógł . Najpierw dziewczyna skierowała się w stronę Pokoju Nauczycielskiego. Podczas szybkiego marszu przez korytarze panowała cisza. Tylko raz przerwał ją Draco .
-Posłuchaj .Hermiona czy nie mogłabyś zroz... ? - Dziewczyna natychmiast mu przewała . Zignorowała błagalny i szczery ton jego głosu.
- Nie nie mogłabym .  I nie odzywaj się do mnie . Nie rozumiesz ,że nie wybaczę ci tego jak chciałeś poświęcić Ginny ?-Chłopak złapał ją za nadgarstek ,gdy przyśpieszyła kroku i powiedział. 
-To nie tak ! Nie rozumiesz . - Hermiona odwróciła się wściekła i popatrzyła mu prosto w oczy , z których biło tak wiele emocji i uczuć. Szczerość ,ból ,wahanie, cierpienie ,chęć bycia zrozumianym i ... coś czego dziewczyna nie rozumiała. Jakby bardzo chciał ,żeby mu wybaczyła . Od razu zmiękła jej serce ,ale nie dała tego po sobie pokazać.  Wyzwoliła się z jego uścisku i opuściła ciało Snape'a na ziemię składając ręce na piersi .
-Tak ? To mi wytłumacz. Proszę ! - Jej słowa wciąż ociekały gniewem ,sarkazmem i wyzwaniem. Chłopak westchnął i opuścił ręce . Widać było ,że walczy ze sobą . Hermiona udając niewzruszoną stała i czekała .
-Ja... Nie mogę ! - Hermiona prychnęła . - Uwierz naprawdę ! Nie mogę ci powiedzieć ! To zbyt niebezpieczne ! -Dziewczyna odwróciła się i zaklęciem podniosła ponownie profesora ,najwyraźniej zbyt gwałtownie ,bo  jęknął ,a jego twarz wykrzywiła się w grymasie.
- Jak sobie chcesz Malfoy. I tak ci nie wierzę . Idziemy zanim twój opiekun przesiąknie całą tą Ognistą . - Chłopak ponownie westchnął ale poszedł za nią już nie próbując się z nią zrównać.   Doszli do Pokoju Nauczycielskiego ,gdzie zastali tylko profesor Sprout ,która zmartwiona stanem profesora ,a także nim zirytowana napisała szybki list z wyjaśnieniem do profesor McGonnagal . Sama postanowiła zająć się zastępstwem ,a Prefekci mieli przetransportować Snape'a do pielęgniarki . Tak też się stało . Hermiona w czasie drogi do pani Pomfrey zaczęła mieć wątpliwości ,czy dobrze postąpiła z Draco. Czy powinna być tak oschła i okropna? Może mówił prawdę ? Ale na razie nie chciała dopuszczac do siebie takiej możliwości. Wolała myśleć ,że to Draco jest wszystkiemu winny . Tak było łatwiej . Gdy doszli ,pielęgniarka o mało co zawału nie dostała na widok nieprzytomnego ,mamroczącego przez sen i czerwonego od alkoholu profesora. Natychmiast położyła go na najbliższym łóżku i faszerowała go milionami zawartości różnych flakoników . Czerwony eliksir - na oczyszczenie krwi. Hermiona poznała go po charakterystycznym zapachu siarki i  bananów. * Potem zielono-niebieski - Kac , pomarańczowy - zatrucia... I tak dalej i tak dalej . Po jakimś czasie  pielęgniarka zdała sobie sprawę ,że dwójka uczniów nadal tam stoi ,czekając na nie wiadomo co .
-Co tak stoicie ?  Na lekcje i to już ! - I w tym momencie trzy razy zadzwonił jakiś dzwon w oddali . Hermiona podskoczyła . 
-Co się dzieje ?
-Jak to ,nie wiesz kochaniutka ? To nowy system dyrektora. Co roku uczniowie musieli pilnować czasu aby zdążyć na lekcje a w tym co jakiś czas dzwonią dzwony ,ogłaszając koniec lub początek lekcji. Dwa razy - początek . Trzy - Koniec lekcji . Cztery - Alarm początkowy - Zbiórka w Wielkiej Sali  . Pięć -Wszyscy mają opuścić szkołę . Grozi wam niebezpieczeństwo. - Wyrecytowała kobieta i dodała. - Coś ty robiła przez cały tydzień kochana ? - Przyjrzała jej się i nie przestała gadać . -Ach Panna Granger ! Nie poznałam pani ! Przepraszam jakoś mnie rozkojarzył ten przypadek ! - Wskazała na Snape'a .  
-Nic się nie stało . Naprawdę .Ale chyba musimy już iść na lekcje Pani Pomfrey. -Dziewczyna chciała skończyć tę rozmowę . Wiedziała ,że szkolna pielęgniarka potrafi jak chce długo gadać. -Do widzenia ! - Krzyknęła jeszcze dziewczyna na odchodnym i pośpiesznie wyszła z sali. Za nią szedł znowu cicho i smutno Draco . Dotarli pod klasę do Obrony Przed  Czarną Magią i wtedy Hermiona  przypomniała sobie o czymś . Jej torba ! Zostawiła ją przecież przed klasą do eliksirów ! 
-No nie... - Powiedziała do siebie i mijając zaskoczonego Malfoy'a pobiegła na urwanie głowy pod salę  Snape'a .  Na miejscu oczywiście znalazła swoją własność ,ale też zobaczyła ,że nie tylko ona czegoś zapomniała. Czarna skórzana torba z wyszytym godłem Slytherinu i małymi zielonymi inicjałami. D.M. No jasne. On też musiał tu zostawić torbę ? Nie ma mowy żeby mu ją wzięła . Jak sam zapomniał ,to się musi pofatygować i ją wziąć ! Odwróciła się aby odejść i usłyszała dwukrotne bicie dzwonów. No jasne przerwa się skończyła ! Już miała pobiec z powrotem kiedy kątem oka zobaczyła czarną plamkę przy ścianie. Westchnęła i różdżką podniosła torbę Ślizgona i pobiegła ile sił w nogach. Pod salą nikogo już nie zastała. Zapukała i weszła do środka przerywając tym samym powitanie dyrektorowi. Zaczerwieniła się po cebulki włosów i wyjąkała. 
-Przepraszam panie profesorze...ja musiałam... 
-Nic się nie stało panno Granger. Tylko powiedz mi proszę... Po co ci ta torba? - Wskazał  na wiszącą w powietrzu Ślizgońską torbę . Draco poderwał się z krzesła ogląając się w okół siebie ,jakby szukając brakującego elementu . 
-Panie profesorze to moja wina ! Zapomniałem torby z pod sali i Hermiona nie spóźniłaby się ,gdyby nie to ,że mi ją przyniosła. -Wszystkie zszokowane twarze zwróciły się na blondyna . Zazwyczaj Draco oskarżyłby ją o kradzież torby ,byle tylko jej zaszkodzić .Tylko Dumbledore miał jakąś taką wszechwiedząca minę i lekko się uśmiechał . Hermiona szybko przeszła do swojej ławki obok Harrego i Rona . Oddała  torbę właścicielowi i dyrektor zaczął lekcję bagatelizując całą sprawę . Wszyscy znów skupili się na lekcji ,chociaż dziewczyna czuła jeszcze kilka ciekawskich spojrzeń na plecach . Lekcja była nudna. Uczyli się zaklęcia protego ,które Hermiona opanowała w trzeciej klasie.  Po dzwonku wszyscy wyszli ,a Hermiona została na chwilę na prośbę dyrektora. Ciekawiło ją co zamierza jej powiedzieć ,ale nie była jakoś specjalnie przerażona . Podeszła do biurka na środku sali i czekała ,aż Dumledore skończy układać książki .
-No więc jak zauważyłaś Hermiono ,jestem nowym nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią .  Ale tylko ty właśnie się dowiadujesz ,że nie na długo . Otóż jutro przybędzie tu profesor Bennett. Chciałbym ,żebyś zaprowadziła go do jego pokoju i powiedziała kilka ogólnych informacji . Ja niestety nie mam na to czasu . 
- Oczywiście ,zrobię to . Kiedy mam go zaprowadzić. 
- Jutro po szóstej rano . Będzie przy bramie od  Hogsmeade , więc będziesz musiała pojechać po niego wozem . Dziękuję za pomoc. 
Hermiona wyszła i zastanawiając się czemu to właśnie ona ma powitać nowego nauczyciela poszła na kolejną lekcję. 

***

Draco stał przed drzwiami i czekał ,aż dziewczyna wyjdzie z sali. Dyrektor pewnie odjął jej punkty  za spóźnienie ,albo dał jej szlaban. A to wszystko jego wina. Mógł nie zapomnieć o tek cholernej torbie ! A ona mu ją przyniosła ,chociaż nie musiała. Nadal go nienawidzi  i mu pomaga. W jego sercu znów zagościła nadzieja ,że dziewczyna mu wybaczy . Ale i tak będzie musiała poznać prawdę . Musi wiedzieć ,że gdyby obronił Ginny mógłby stracić coś ,na czym mu zależy tak bardzo ,że poświęciłby własne życie ,żeby to osiągnąć . 
Po kilku chwilach dziwczyna wyszła na szczęście nie zauważając go i poszedł za nią na kolejne lekcje. 
Ciekawe po co ma jej pilnować dla Czarnego Pana ? Może ma zauważyć jakiś tajny plan Zakonu ? Cóż prędzej czy później się  dowie .

***

Po kolacji Hermiona wróciła do swojego pokoju. Nie poszła do biblioteki uczyć się z Draco ponieważ  już wszystko umiała i na prawdę nie chciała teraz spędzać z nim czasu. Zrobiła wszystkie zadania na cały tydzień w godzinę i ukąpawszy się poszła spać. Jutro musi wcześnie wstać jeśli chce zdążyć na spotkanie z nowym nauczycielem i nie chciała się spóźnić.


o~*~o

Mam nadzieję ,że ten odrobinę dłuższy rozdział zrekompensował trochę moje poprzednie liche bazgroły ;)

*Jakich bananów wtf ? O.o  Nie ma to jak pisać jedząc bananowy budyń... :D

wtorek, 10 września 2013

Versatile Blogger Award II


Dzięki wielkie za kolejną nominację do nagrody 

 Versatile Blogger Award

: D 

Osoba ,która mnie nominowała to 

Samui

z bloga 



Zasady:
1) Podziękować nominującemu blogerowi u niego na blogu.
2) Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award u siebie na blogu.
3) Ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie.
4) Nominować 10 blogów, które na to zasługują.
5) Poinformować autorów nominowanych blogów.
Oto mój Medalik <3 
Siedem Faktów o Mnie : 

1. Lubię Pandy <3
2. Mam trójkę rodzeństwa 
3.I psa razy Leonberger ;)
4. Chciałabym zdać w niedalekiej przyszłości studia medyczne (kardiologia lub psychoterapia ), psychologiczno-pedagogiczne ,muzyczne ,humanistyczne lub muzyczne XD
5 . Gram na fortepianie i flecie poprzecznym :D
6. Rysuję wszystko ,oprócz osób które znam osobiście . Jakoś nigdy mi nie wychodzą ;) 
7.  Nie zdziwiłabym się gdybym na przyszłość okazała się starą panną z psami w domu ,czytającą przed kominkiem Pottera :)


To na tyle ,gdyż nie ma blogów ,które mogłabym nominować ;) 
Jest kilka które czytam ,ale mam zasadę ,żeby nie nominować blogów najbliższych przyjaciół ,no a  resztę już nominowałam ;) 

o~*~o

 Następny rozdział ukaże się szybciej i będzie dłuższy od poprzedniego ;) 
No i zapraszam na Toma ,Facebooka i Aska ;)