czwartek, 25 lipca 2013

Na Nieznanych Wodach

A oto i te masakryczne wieści :

Otóż jutro rano jadę do Chorwacji.

:'(

I nie będzie tam internetu

:'( :'(

Więc rozdziłów nie będzie przez całe 3 TYGODNIE :( :( :(

*płacze*

I żeby nie było nie wstrzymuje bloga ;) 

Po prostu przez dłuższy czas nie będzie rozdziałów :(

Jak wrócę to od razu zacznę pisac kolejny rozdział ;) 

Mam ogromną nadzieję ,że o mnie nie zapomnicie ,
bo tego się właśnie obawiam :(

Będę za wami tęsknić na nieznanych wodach :'( 

Papa ! <3 <3 <3 

Nie zapomnijcie mnie i kocham was :*  

Smutna ,że wyjeżdża :
Eolka

PS. : Wracam 14 sierpnia ;)

o~*~o

Rozdział XIV '' Szansa ''

Z dedykacją dla wszystkich co nie zapomną <3

Proszę was o  komentarze   i  dołączenie do !obserwatorów !  jeśli wam się podoba ^-^

Co do tych masakrycznych wieści to znajdą się one w następnym poście chwilę po tym jak dodam ten rozdział :(


     Ginny chciała iść z nią do jej pokoju ,ale Hermiona powiedziała ,że ona zaraz sama przyjdzie do nich. W drodze do Podziemia rozmyślała co im powie. Prawdę na pewno nie. Po raz pierwszy na prawdę okłamie przyjaciół . I nie zbyt dobrze się z tym czuła. Weszła do pokoju i zobaczyła ,że rzeczy Malfoya nadal tu są. Czyli jeszcze wróci... Hermiona nie wiedziała czy się ciesz czy smuci ,czy złości . Jak to ona ,chciała oczywiście rozwiązać i tę zagadkę. Ale nie miała teraz czasu na myślenie o Ślizgonie . Szczególnie takim ,który jej nienawidzi i nie warto tracić na niego czasu. Miała teraz poważniejszy problem ,a mianowicie Lorda Voldemorta na plecach. Hmm... Może chociaż Harry się ucieszy jak się o tym dowie . Bo Hermiona nareszcie zaczęła mówić ''Voldemort'' a nie ''Ten Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać '' ... Kiepski żart...  Dziewczyna porzuciła próbę pocieszenia samej siebie ,przez rozbawienie .
Usiadła na łóżku i rozejrzała się po pokoju i stwierdziła ,że nie może go zostawić w takim stanie . Cały w czerwono złotych barwach ... Hermiona nie lubiła kolorów swojego domu . Całkiem podobały jej się niebiesko-brązowe barwy Krukonów ,a zieleń ze srebrem była najpiękniejsza . Ale wiedziała ,że musi się przyzwyczaić odkąd w drugiej klasie ubrała raz srebrno-zieloną bluzkę. Wszyscy w Pokoju Wspólnym patrzyli na nią jakby dopuściła się zdrady co najmniej królestwa a Ron nie odzywał się do niej przez tydzień. To akurat było plusem całej sytuacji... Hermiona postanowiła pójść na kompromis no i nie chciała też żeby Draco zastał jej pokój w srebrze i zieleni. Machnęła różdżką i zmieniła czerwone akcenty jak zasłony na fioletowo ,a meble na czarno . Sufit był biały a podłoga była gołym kamieniem . Hermiona czuła się trochę jak w średniowiecznym zamku... No cóż ona była w średniowiecznym zamku. Nie zdejmowała szat bo i tak miała iść jeszcze do Ginny .
Usłyszała pukanie. Ginny ? Miała nie przychodzić... A Malfoy by nie pukał ...
-Proszę ! - Powiedziała wahając się i wpatrywała się w drzwi . A jednak ! Malfoy.
- E... Hej. Przyszedłem po rzeczy... - Chłopak lekkim gestem ręki wskazał na książki , kilka paczek słodyczy i pare dziwnie wyglądających produktów zapewne od Zonka. Hermiona kiwnęła głową na znak ,że może wejść i nie odzywała się. Chłopak ledwie zmieścił wszystko w rękach . Odwrócił się się i zatrzymał w pół kroku od drzwi. Był lekko zażenowany ale spojrzał na dziewczynę i zapytał.
-Eee... Jak się czujesz ? -Hermiona popatrzyła na niego jak na wariata.Po dłuższej chwili odpowiedziała .
-Dobrze... nic mi nie jest.
- ...To dobrze.- I wyszedł. A temu co ? Pewnie ktoś mu dodał eliksiru spokoju czy czegoś...
Hermionie przyszło do głowy coś strasznego . Jej ojciec nie żyje... Zabito go Avadą ... A co jeśli to ON go zabił? Nie to jest ... bardzo możliwe. Przestała o tym myśleć. Bo w końcu nawet jak zrobili to jego Śmierciożercy ,to nic nie może zrobić poza odczuwaniem czystej nienawiści do niego.
Wyszła z pokoju kierując się w stronę wieży Gryffindoru. W Pokoju Wspólnym spotkała Jess'a i Erniego . Już się z nią witali i teraz uśmiechnęli się do niej ciepło.
-Jak się czujesz ? -Spytał Krukon i popatrzył na nią jakby była jego chorą córką. To intensywne spojrzenie speszyło dziewczynę ,ale powiedziała ,że wszystko jest dobrze i ,że idzie do Ginny.
-Mogę cię odprowadzić ? - Hermiona nie chciała ,żeby to robił. Więcej ludzi - więcej zmartwień - więcej pytań. Spróbowała delikatnie odmówić.
-Nie musisz... to nie tak znowu daleko... - Jess jednak nalegał .
-Ale chcę. Nie pamiętasz ? Niedaleko szkoły krąży Sama Wiesz Kto. Nikt nie powinien chodzić sam.
Wstał podszedł do niej i zaoferował jej ramie . Wyszli a Ernie odprowadzał ich wzrokiem. Wspinali się po schodach. Hermiona liczyła piętra coraz bardziej spięta czekając na jakieś pytania na temat jej choroby i innych rzeczy o których nie chciała rozmawiać. W końcu doszli do portretu Grubej Damy . Krukon przez całą drogę nie odezwał się ani słowem . Hermiona wiedziała ,że nie będzie pytał dopóki ona sama mu nie powie. Właśnie takiego przyjaciela teraz potrzebowała.
-Dzięki. - Powiedziała ,ale nie dziękowała tylko za odprowadzenie jej do portretu. Dziękowała za to ,że ją zrozumiał . Spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się ciepło.
-Nie ma za co . - Hermiona wypowiedziała hasło i weszła przez dziurę za portretem do Pokoju Wspólnego. Odwróciła się i jeszcze raz się uśmiechnęła. Chłopak pomachał jej i portret się zamknął.
Od razu powitały ją dziesiątki okrzyków i uśmiechów.
-Cześć wszystkim ! - Pomachała im i skierowała się prosto do dawnego dormitorium. Tam oczywiście rzuciła się na Ginny. Cieszyła się ,że w drugiej klasie McGonnagall pozwoliła im mieszkać z Ginn tylko w dwójkę. Dzięki temu nie miała teraz zbędnych obserwatorów swojej rozmowy z przyjaciółką. Wspólnie ustaliły ,że Harry i Ron też powinni przyjść. Teraz rzadko będą mieli okazję pogadać w czwórkę . Chłopcy przyszli i usiedli na łóżkach .Oczywiście po schodach musieli wejść z dziewczynami ,bo inaczej spadli by z nich przez zaklęcie ochronne .
Przez chwilę rozmawiali o tym jak to dobrze ,że Hermiona jest zdrowa i nic jej nie jest a potem  temat zszedł oczywiście na bardziej poważne tematy .  Śmierciożercy ,Lord Voldemort ,Atak .
-Tak właściwie to na co chorowałaś ? - Spytał Ron po pewnym czasie.
-Ja... Eee... Ja byłam w pewnego rodzaju śpiączce . A co było na lekcjach ? - Przyjaciele zignorowali jej próbę zmienienia tematu i zaciekawili się.
- Jakiego rodzaju ? - Ginny była skonsternowana.
-Eee.. nie wiem dokładnie... coś tam z wyobraźnią... i szokiem... nic ważnego częsty przypadek.-Skłamała gładko i poczuła się okropnie. Wiedziała też ,że poczuła by się gorzej gdyby jej przyjaciele się dowiedzieli.
-Hmm... wiesz zainteresowałam się ostatnio medycyną . Mam taką książkę o śpiączkach . Zaraz sprawidzimy ... -Hermiona z przerażeniem obserwowała jej Ginny wstaje i wyciąga z torby oprawioną w skórę książkę. - Nie czytałam jej jeszcze ,ale może się czegoś dowiemy. Jak się nazywała ta twoja śpiączka ?
-Ja.. nie pamiętam.- Próbowała się ratować dziewczyna.
-Ron i Harry usiedli obok Ginny a Hermiona siedziała na przeciwko nich .
-Hmm... mówiłaś coś o wyobraźni i szoku... Mamy tu ... Taracta , Morbusa Sonmus i Ailime to wszystkie które mają związek z szokiem i wyobraźnią. Z tym ,że pierwsza jest od wilkołaków.  Przeczytam ci obie i powiesz która pasuje .
-Ale po co Ginny ? To nie ważne już nic mi nie jest !- Przyjaciele jej nie słuchali . Zaczęli czytać i po chwili Ruda powiedziała.
-Nie ,nie ta nie pasuje . Pisze ,że trwa co najmniej rok ,a skóra robi się niebieska. W takim razie zostaje ta . Zobaczmy... - Ginny przewróciła kilka kartek i wszyscy w trójkę zaczytali się w książce. Nawet Ron się skupił co graniczyło z ósmym cudem świata . Hermiona siedziała jak na szpilkach depresyjnie próbując znaleźć wyjście z tej sytuacji . Wpatrywała się w przyjaciół . Po chwili wszyscy jak na gwizdek podnieśli na nią głowy. Ginny odezwała się pierwsza.
-Miona ! Mogłaś zginąć ! Dlaczego nic nie mówiłaś ? Tu piszę ,że ten rodzaj śpiączki przeżywa tylko 3 procent przypadków.-Dziewczyna ponownie zaarzała do książki.- Strata... Tak Harry mówił że ,twój ojciec zginął... Przykro mi ...Morderstwo ? Miona ! Ty przecież nikogo nie zabiłaś ! ... Prawda?
-W czasie bitwy... jeden Śmierciożerca prawie mnie... i wtedy ... ja nie chciałam ... Użyłam Expeliarmusa ....a on spadł z wieży ... To był Crouch .
-Hermiona ! Zabiłaś Croucha ?! -Harry był zszokowany.
-Nie chciałam ! To był wypadek !
-Ależ nie... nie chodziło mi o to ,że źle zrobiłaś . Dobrze . On by cie zabił. -Ginny popatrzyła ze współczuciem na przyjaciółkę i czytała dalej.
-Tak reszta pasuje ...tylko ... Głęboki szok ? Co cię tak zszokowało ,że dałaś się opętać jakimś pieprzonym demonom ?-Hermiona milczała .- Zaraz... poszłaś wtedy do Dumbledore'a... Czy on powiedział ci coś ... szokującego ?-Dziewczyna wciąż milczała . Na szczęście uratował ją Harry.
- Dajmy jej spokuj Ginn. Wiele ostatnio przeszła i powie nam jak będzie chciała . - Wybraniec uśmiechnął się do milczącej Gryfonki a ta posłała mu pełne wdzięczności spojrzenie.
-Potem zaczęli planować jak pokonać Czarnego Pana . Tu Hermiona też milczała . Dziwnie było planować morderstwo własnego ojca . Usłyszała wszystko co do słowa. Pułapki ,podstępy i plany . Wszystko to wiedziała . W końcu była jednym z przyjaciół Chłopca Który Przeżył i Mózgiem Zakonu Feniksa... Wstała . Jeśli jej ojciec ją znajdzie to bez problemu odnajdzie przydatne mu informacje. Nie chciała tego słuchać .
-Gdzie idziesz ?
-Do siebie . Zmęczona jestem . Jutro pogadamy.
-Okej. Tylko żadnych więcej śpiączek ! -Zażartowała Ruda z uśmiechem. Hermiona odwzajemniła go i wyszła .
Nie będzie pluskwą Czarnego Pana . Nigdy nie zdradzi Harrego i Dumbledore'a . To była jej strona . Ojca się nie wybiera ,ale sojuszników owszem .
Pomyślała o tym jaki może być jej ojciec. Zły ? Groźny ? Władczy ? Miły ? Kochający ? Nie to na pewno nie . Ale Hermiona nie mogła myśleć o tym ,że miałaby go zabić ,albo chociaż w tym pomagać. Znała jego przeszłość i nie wiedziała ,czy gdyby od początku miał swoją rodzinę też byłby zły. Było jej go żal. W tym momencie Hermiona obiecała sobie ,że da mu szanse na bycie jej ojcem. Nie odtrąci go tak jak powinna zrobić .
Wróciła do pokoju i zastała tam małą brązową sówkę . Odczepiła od jej nóżki kawałek pergaminu i przeczytała :

Panno Granger !

Proszę zjawić się w moim gabinecie jutro po kolacji.

                                Z poważaniem 
                                               Albus Dumbledore.






o~*~o

środa, 24 lipca 2013

Rozdział XIII '' Cisza Przed Burzą ''

Z dedykacją dla wszystkich komentatorów :) którzy komentują szczerze i bez przymusu ;)

Przepraszam ,za moje zachowanie okropne wczoraj  ;'(   Jestem zachłanną szantażystką . I jako ,że nie mam honoru ( docenicie te słowa -wypowiada je Ślizgonka )  pragnę wkupić się z powrotem w wasze łaski tym rozdzialikiem ;) Wybaczacie mi ? O,O

Proszę was o  komentarze   i  dołączenie do obserwatorów  jeśli wam się podoba ^-^

I przepraszam przepraszam ,że to Draco a nie Hermiona ! Ogólnie przyjęło się ,że on jest tym złym i niepoinformowanym . Znaczy Hermi nie będzie zła ale... okej ,okej ;) zobaczycie ;)



  Przytulał jej chude drgające w szlochu ciało już bardzo długo . Po jakimś czasie dziewczyna się uspokoiła . Po prostu opierała się o niego i żyła . Wiedział ,że gdy dziewczyna uświadomi sobie kim on jest już go nie przytuli. Może nawet dalej go będzie nienawidzić . On wyzbył się uprzedzeń . Ale za późno... dziewczyna już go nienawidzi . Sam zmusił ją w pierwszych klasach, żeby go nienawidziła .  Przezywał ją , dokuczał , nienawidził . To przez niego w jej sercu zagościła nienawiść do Ślizgonów . Od początku była taka mądra ,że mogła uniknąć tych uprzedzeń . Zawsze była ponad nich . Potrafiła myśleć ,mimo ,że wszyscy mówili jej ,że ma nienawidzić Slytherinu . Nie ulegała wpływom . Póki w jej ,życiu nie zjawił się on. Zgasił jej płomyczek . I zmarnowała przez niego wiele czasu. Gryfoni prędzej czy później też by go zgasili. Ale nie od razu . On to zrobił . Zamknął oczy i już o niczym nie myślał ,chcąc zapamiętać każdy szczegół tej sytuacji.
Po chwili poczuł ,że dziewczyna jeszcze bardziej się rozluźniła w jego ramionach . Jej oddech stał się głęboki i równy . Zasnęła . Uśmiechnął się do siebie . Odrzucił z łóżka kołdrę i położył na nim dziewczynę . Przykrył ją i obserwował . Był tak szczęśliwy ,że ona żyje. Miała słodko rozchylone usta i przekręciła się na bok .
Szkoda ,że nigdy się nie dowie o jego zmianie... Chociaż kto wie ?... Ale nawet jak się dowie ,to go wyśmieje. Trudno jest Ślizgonem ! Zachowa honor choćby nie wiadomo co ! Ona się nigdy nie dowie !  
Dla jej i mojego własnego dobra...

***


Hermiona podniosła się łapiąc oddech . Udało się ! Wróciła !Na początku jej wzrok nie chciał współpracować . Widziała tylko niruchome kolory . Potem zobaczyła lekko poruszające się plamy czerni, złocistej żółci i kremowego ,bladego koloru skóry. Mrugnęła parę razy i ujrzała Draco Malfoya klęczącego przy mało znanym jej łóżku ,w którym leżała. Nie zobaczyła Ginny ,Harry'ego ,Rona czy nawet Dumbledore'a . Właśnie jego . Na początku jej reakcja była oczywista . Już miała się zapytać co on tu robi i powiedzieć mu ,że ma spadać. Ale po tym uświadomiła sobie ,że jest on najlepszą osobą jaka mogła się tu znaleźć. Jej przyjaciele pewnie już wiedzą o jej przyszłości i nie chcą jej znać. Gdyby był tu dyrektor to zapewne już mówił by jej coś w stylu '' Twój ojciec cie szuka'' Ale ich nie było . Był on . Wiedziała ,że będzie tego żałować prędzej czy później i nie wiedziała czy chłopak był tu z własnej woli czy pod przymusem. Zarzuciła na niego ramiona i mocno przytuliła chwytając lekko jego włosy rękami . 
On z początku nie reagował ,ale po chwili przycisnął ją do piersi . Ścisnęła go jeszcze mocniej i położyła głowę na jego ramieniu . Nie wiedziała ,co sobie myśli i czy ją zaraz odepchnie . Gdy nie zrobił tego przez dobre pięć minut uznała ,że może się uspokoić . Pomyślała o swojej przyszłości , o przyjaciołach ,o rodzinie.
Łzy płynęły jej po policzkach i spadały na czarną koszulę chłopaka. Płakała i płakała ,aż poczuła że zabiera ją cichy sen bez żadnych wizji.

***

Po dłuższej chwili przyglądania się śpiącej dziewczynie przypomniał sobie po co tu jest. Miał powiadomić Dumbledore'a! Wstał  i wyjął z klatki na komodzie małą sóweczkę . Wziął kartkę napisał na niech ,że Hermiona się obudziła i przyczepił ją do nóżki sowy.  Podszedł do średniej wielkości okna (Hermiona była chyba jedyną osobą w lochach ,która miała okno.Co prawda okno zaczynało się tak nisko ,że łatwo był dotknąć rosnącej pod murami Hogwartu trawy.) ,otworzył je i puścił brązową sóweczkę . Latała niesamowicie szybko jak na zwierzątko jej postury. Ale jeszcze szybciej poruszał się dyrektor . Już po minucie od wysłania listu zapukał do drzwi . Blondyn otworzył i wpuścił go i profesor McGonnagall do środka . Podeszli do dziewczyny i patrzyli na nią .
-Śpi. Zasnęła jakąś minutę temu . 
-Mówiła coś ?- Dumbledore przeniósł wzrok z dziewczyny na niego . 
-Nie .
-Dobrze . Wypełniłeś już swój obowiązek . Możesz odejść.- Chłopak zamarł .Odejść? Zostawić ja? Ale nie może się przyznać ,żę chce zostać... Bardzo powoli podszedł do swoich rzeczy i jeszcze wolniej zaczął je pakować.
- Panie Malfoy ! Chciałby pan coś jeszcze dodać ? Jeśli nic się nie działo to proszę iść do siebie. Jutro poniedziałek a musi pan nadrobić wszystkie lekcje . Ma pan dwie godziny do kolacji ! - Rzeczywiście była już  szesnasta . Chłopak powiedział .
- Nie powinienem... zostać z nią i popilnować ,żeby  nic jej się nie stało? - Nauczyciele popatrzyli na niego zdumieni . McGonnagall  była  mocno zszokowana ,a Dumbledore przewiercając chłopaka wzrokiem po chwili zrobił minę jakby dowiedział się czegoś dziwnego ale to zaakceptował . Kiwnął głową i powiedział.
- Myślę ,że powinieneś zostać z Panną Granger do czasu ,aż się obudzi .  Najlepiej żeby zrobiła to przed kolacją . Myślę ,że mała niespodzianka dla jej przyjaciół się zawsze przyda. Z tego co wiem już po tygodniu bez niej średnia ocen w całym Gryffindorze znacznie się obniżyła. To ciekawe nieprawdaż ? Powiedz pannie Granger , że przez następny tydzień macie uczyć się codziennie w bibliotece zaległego  materiału. 
- Nie uwierzy mi. Pomyśli ,że to jakiś podstęp...
- W takim razie pokaż jej to- Dyrektor pstryknął i w jego ręce pojawił się rulonik papieru . Wręczył go Draconowi i podszedł do drzwi. - Jest tam moje polecenie ,że macie się uczyć ,żeby nie wątpiła w twoją prawdomówność . 
- Eee... Dziękuję...- I dyrektor wyszedł przypominając na odchodnym
- Zabierz ją na kolację!
- Tak ...dobrze.
I tym samym Draco miał ostatnie dwie godziny czasu z dziewczyną. Po godzinie dziewczyna zaczęła się budzić . Spojrzała na niego i usiadła na łóżku . Patrzyli tak na siebie ,Hermiona lekko zarumieniona a Draco zmartwiony. Po chwili dziewczyna odezwała się . Jej głos był cichy i co zdziwiło chłopaka wcale nie  chropowaty.
- Ja... wiem że.... eh... sorki.- Patrzyła się na własne kościste chude ręce . Wyglądała jak anorektyczka. Była blada i jej skóra opinała się na kościach . - Za tamto. Ja ... To nie miało tak wyjść.-Plątała się w wypowiedzi nie mogąc skleić zdania. Draco nie wiedział co powiedzieć więc milczał.
- Słuchaj ja ... nie wiem gdzie byłam ,ale nic mi nie jest. Możesz już iść. 
- Jestem tu na polecenie Dumbledore'a . Byłaś w śpiączce. Pilnowałem cię i mam pilnować do końca.
- A... ok... To... Gdzie ja właściwie jestem ?- Przyglądała się czerwono-złotemu pomieszczeniu nie rozpoznając go.
-Jesteś w swoim pokoju .  
- A .... jak długo... spałam ? - Draco staral się nie okazywać żadnych uczuć przez słowa. Zero przyjaźni i dobroci. Starał się być dawnym sobą. 
- Cóż jeśli to co się z tobą działo można nazwać snem to ''spałaś'' równo siedem dni .
Dziewczyna zamilkła . Blondyn wiedział ,że to największa głupota jaką dziś zrobi poza przytuleniem własnego wroga ale zapytał.
-Gdzie byłaś ?
Dziewczyna skuliła się i otworzyła szeroko oczy. 
- Ja... to był zwykły sen ... nic tam się nie działo... - Draco zrezygnował widząc jaki ból sprawia jej myślenie o tym . Po dłuższej chwili spojrzał na bransoletkę.
- Mamy trzydzieści minut do kolacji. I dyrektor kazał mi  cię tam wziąć . Więc nie masz wyboru . Zresztą pewnie jesteś głodna.- Popatrzył na nią wymownie . 
Hermiona pomyślała o jedzeniu i poczuła się jakby nie jadła go od tygodnia. No cóż bo tak właśnie było... Jednak przypomniała sobie coś gorszego . Jej przyjaciele... Czy już wiedzą ? 
- Malfoy... czy Ginny i reszta wiedzą ?
- O czym ? 
- Co powiedział mi Dumbledore.
-Wątpie... a czy... możesz to komuś powiedzieć ? 
- Mogę .-Chłopak spojrzał na nią i zaryzykował.
- A czy ... możesz mi powiedzieć. - Dziewczyna spojrzała na niego . Nie powie mu. Nikomu nie powie. Nikt się nie dowie. Może Voldemort już jej nie szuka ? 
-Nie sądzę ,żebyś powinien wiedzieć. -Nastała  cisza . Po chwili Draco ją rozluźnił.
- Lepiej się ubierz jak nie chcesz iść na kolację w koszuli.  - Gryfonka spojrzała na siebie i  zobaczyła ochydny biały worek z materiału ,który luźno opadał na jej ciało. To coś nazywają sukienką ? Nawet ja uważam ,że jest masakryczna a to nie lada wyczyn.
- Dobrze. Odwróć się .- Draco wstał i odwrócił się do ściany szczerząc się na widok zażenowania dziewczyny. Podeszła do szafy i wybrała swoją najmiejszą koszulkę i za ciasne spodnie. Wszystko za duże... Wzięła z komody swoją różdżkę. Zmniejszyła spodnie tak aby nie spadały i ubrała je. Zwykłe czarne jeansy i zielony T-shirt z nazwą jakiegoś czarodziejskiego zespołu. Na to nałożyła szatę ,która również była trochę za duża. Jezu czemu musiała tyle schudnąć ? Denerwujące. Poszła do łazienki . Rozejrzała się i oceniła ,że jest całkiem ładna . Wszystkie jej rzeczy były wypakowane . Przejrzała się w lustrze nad umywalką i zamarła. Zobaczyła kościotrupa z podkrążonymi oczami . Była blada jej płótno . Szybko ogarnęła swoje włosy rozczesując je i zostawiając je rozpuszczone . Nawet one wyglądały miernie . Nawet się nie puszyły i prawie wszystkie sprężyste loki zmieniły się w oklapłe fale .Umyła zęby ,które ku jej zaskoczeniu nie były brudne. Jakby ktoś je mył . Zabrała się za swoją twarz .Szybko przyciemniła swoją skórę małą warstwą kremowego pudru . Nie za bardzo pomogło ,ale zniknęły podkrążone oczy i nie chciała dawać go więcej ,żeby nie wyglądać jak klaun. Rzęsy podkreśliła tuszem  a usta bardzo lekką szminką. Nadal wyglądała jak marny cień dawnej siebie ale to musiało wystarczyć . 
Wróciła do pokoju i zobaczyła Malfoya odwróconego twarzą do ściany. Zaśmiała się . 
- Malfoy ! Możesz się odwrócić ! - Chłopak słysząc jej śmiech miał ochotę znowu ją przytulić ale powstrzymał się i odwrócił . Zobaczył  ,że dziewczyna wygląda dużo lepiej . Uśmiechała sie ale to nie ukrywało ,że szata na niej wisi albo ,że w środku jest załamana. A może tylko on to widział ? 
-No to idziemy . - Powiedział narzucając na ubranie szatę . Wyszli z pokoju Hermiony . Draco czuł się dziwnie . Rzadko opuszczał jej pokój a teraz już tam nie wróci... Na szczęście nikogo nie było w pokoju wspólnym . Pewnie już są na kolacji ... Spojrzał na zegarek i zobaczył ,ze spóźnili się pięć minut. Wyszli na korytarz i szli szybko w stronę Wielkiej Sali. W połowie drogi odezwała się Hermiona.
- Kto jeszcze mnie pilnował ?
-Co ? 
- No skoro spałam cały tydzień  to musiałeś mnie pilnować z kimś . Sam byś zasnął.
- Dumbledore dał mi takie tabletki na bezsenność...
- I pilnowałeś mnie cały tydzień ? 
- No tak. To było moje zadanie.- Chłopak zmieszał się . Na szczęście lub nieszczęście dotarli do Jadalni. Stanęli tam już drugi raz w roku ,spóźnieni. Bez zbędnego czekania Draco otworzył drzwi i przepuścił dziewczynę przodem. Wszyscy jedli i nikt nie zauważył ich nadejścia . Oprócz nauczycieli oczywiście. 
Weszli i zamknęli drzwi. Stali tak przez chwilę. I to wszystko ? Mają się po prostu rozejść? I nadal być wrogami ?  Dziewczyna nie patrząc na swojego ''opiekuna'' cicho powiedziała
-Dziękuję. - I odeszła w stronę  najbliższego wolnego miejsca przy stole Gryfonów. Jakiś pierwszoroczny ją rozpoznał i całkiem głośno powiedział do swojego kolegi.
-Hermiona wróciła. - Bardzo duża część Gryfonów ,którzy smętnie siedzieli przy stole dziabiąc jedzenie w talerzach . Podobno są tak smutni od ''choroby'' Hermiony . Draco zauważył ,że Ginny Weasley usłyszała chłopca. Gwałtownie uniosła głowę i gdy dostrzegła Hermionę zamarła. Prawie zrzuciła Pottera z ławki biegnąc do przyjaciółki.  Teraz już nie trzeba było wiele. Około dwudziestu rozszalałych z radości Gryfonów obtoczyło dziewczynę przytulając ją i witając . 
Draco odwrócił wzrok i poszedł do swojego stołu . Usiadł koło Zabiniego jak zawsze i przywitał krótko kilku Ślizgonów. 
- To jak Smoku ? Wróciłeś do swoich ? 
- A czy ja kiedyś od nich odchodziłem ? - Przyjaciele uśmiechnęli się do siebie i zaczęli jeść . 

***

Po tym jak została zgnieciona przez wszystkich przyjaciół ,a Ginn przestała płakać i użalać się nad jej wyglądem zaczęli jeść . Wszyscy martwili się o Hermione i pytali co jej było i czy nic jej nie jest. Zawsze odpowiadała ,że jest w porządku i powie im później . Przy stole panował spokój i radość . 
Hermiona znała prawdę i wiedziała ,że to tylko Cisza Przed Burzą.

o~*~o




wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział XII '' Kto z nas się zmienił bardziej ,ty czy ja ?''

Z dedykacją dla wszystkich czytelników którzy byli ze mną od początku i dla tych którzy dołączyli do nich niedawno ( np. znajdując mnie przez przypadek na facebooku <3 Aśś )

Proszę was o  komentarze   i  dołączenie do obserwatorów  jeśli wam się podoba ^-^

Ale ,ale to nie wszystko ! Od pewnej bardzo  mądrej bloggerki dostałam propozycję ,żeby nie dodawać nowego rozdziału ,jeśli pod nim nie będzie odpowiedniej liczby komentarzy . Przystałam na tę propozycję ;)
Moja liczba komentarzy '' kluczy '' na razie wynosi 5 ;) 
I liczą się tylko ładne komentarze <3 Innych nie zaliczam :*
Mam nadzieję ,że co najmniej w najmniejszym stopniu wywiążecie się z obowiązku czytelników ,jakim jest komentowanie xoxo



    Hermiona spadała . Niżej i niżej . W kanionie robiło się coraz ciemniej i zimniej . Jej spalona skóra wreszcie odpoczęła . Było jej całkiem dobrze gdyby nie to spadanie . Nie mogła dosięgnąć dna .  Nie żeby chciała ,ale to spadanie stawało się nudne . Tylko skały w okół . Po jakimś czasie zaczął pojawiać się na  nich lód . Dziewczyna zastanowiła się jak się tu znalazła . Zupełnie jakby i duchem i ciałem przeniosła się w jakieś miejsce między ,życiem a śmiercią . 
Jak była mała wierzyła ,że Pomiędzy żyją wróżki . 
Przeszło jej gdy okazało się ,że sama jest wróżką .
 Jej świadomość do niej wróciła ,ale ona nie wróciła jeszcze do swojego ciała . Wreszcie miała swoje myśli ! Tak długo musiała obchodzić się z bólem i gorącem nie wiedząc co to jest . Tylko czuła . Na szczęście tamten czas już minął . Na szczęście ? Hermiona nie była pewna czy lepiej czuć ból i nie wiedzieć co to ,czy może mieć świadomość swojego cierpienia .  Skoro miała już swoją wiedzę postanowiła z niej skorzystać . Pomyślała o tym co się stało ,co się dzieje i co się stanie . To było zawsze dobre wyjście z niewyjaśnionej sytuacji .
Byłam w doku . Byłam zszokowana . Dowiedziałam się czegoś o czym nie chciałam wiedzieć . Straciłam myśli . Staciłam odczucia . Straciłam siebie . 
Jestem ... w miejscu gdzie wszystko boli . W miejscu gdzie jestem gdy nie ma mnie w moim ciele . Jestem na pustkowiu . Jestem Pomiędzy . Albo umarłam albo jestem w śpiączce . Czytałam o tym .
Jak się stąd wydostać ? 
Hermiona rzeczywiście czytała kiedyś o szoku tak głębokim ,że opuszczało się swoje ciało . Wrócić można było tylko samemu .
Trzeba było tylko motywacji . Ale jak ją znaleźć ?


***

Do Hermiony ciągle ktoś przychodził . Właściwie nie wiedział po co tam siedział skoro  ciągle są tam jej prawdziwi przyjaciele .  Teraz na chwilę został sam ... W sumie nie był sam . Dziewczyna leżała ciągle nieprzytomna . Już przez cztery dni . 
Draco rozsiadł się na jej fotelu i rozłożył swoje rzeczy na jej biurku . Kilka książek i jedzenie ,które Zgredek dzielnie mu przynosił . Nudziło mu się potwornie . Już wolałby iść na lekcje . A tak to może czytać albo wgapiać się w dziewczynę . Chyba nigdy tak długo na kogoś nie patrzył . Dziewczyna miała otwarte oczy i wyglądała jakby wgapiała się w sufit . Draco po dłuższych oględzinach stwierdził ,że Granger wygląda jak co roku . Była trochę może ładniejsza . Ale nie zmieniła się zbytnio . Miała te same poplątane brązowe włosy i oczy koloru czekolady . Ta sama twarz tylko trochę doroślejsza . I naturalnie nie była już taką dechą jak kiedyś .  Zrobiło jej się lekkie wcięcie w talii i jakoś tak bardziej kobieco chodziła . Po prostu nie była już dzieckiem . 
Często przychodzili do niej Weasleyowie i Potter .Longbottom i Lovegood . Kilku Gryfonów których imion nie znał . Pare razy byli też Jess i Ernie ale nie zostali długo ze względu na Malfoya . Większość nie zostawała długo ze względu na Ślizgona . Jego samego kilka razy odwiedził Zabini , Którego wpuszczał Jess po znajomości . Natomiast gdy Krukon zapytał się czy ma wpuścić dziewczynę imieniem Pansy ,która czeka pod drzwiami Ślizgon kategorycznie zakazał .  Jess przysługiwał mu tylko ze względu na dyrektora ,który poprosił go o to .
Goście przynosili jej kwiaty , balony figurki . Jakby miało to jej pomóc się obudzić . Ta jasne ... 
Oficjalnie Hermiona złapała ,rzadką odmianę czarodziejskiej śpiączki .  Malfoy w to nie wierzył . Gdyby to było tylko to ,to dyrektor nie robiłby z tego takiego zamieszania . I czemu nie wyśle jej do Munga ?
Ślizgon uśmiechnął się na wspomnienie pierwszej wizyty Harry'ego i Rona . Ginny rozumiała powód jego pobytu w pokoju dziewczyny ale tamtej dwójce trzeba było długo tłumaczyć . ''Co ty robi ta Fretka ?! ''       '' Na pewno on jej to zrobił .''  
No ale cóż ,niektórzy jak na przykład Weasley nigdy nie skończą dziecinnej bijatyki z pierwszych klas . 

***

Hermionie było coraz zimniej . Spadała i spadała . W okół niej było ciemno . Nic nie widziała poza małą białą plamką daleko , daleko nad nią . 
Próbowała już wiele razy ,ale spróbowała jeszcze raz . 
Motywacja . 
Przyjaciele jej potrzebują . Ginny . Ron .Harry . I reszta . 
Nie może tu tak zostać ! 
To samolubne ! 
Potrzebują jej !
I wtedy Hermiona gwałtownie uderzyła w skutą lodem ziemie .

***
Była trzecia w nocy . Draco połknął już chyba setną tabletkę Bezsenności . Nudziło mu się . Nagle usłyszał gwałtowny wdech . Ale nie jego . Popatrzył się na dziewczynę ,której pilnował cały tydzień . Zmarszczyła brwi . Prawie spadł z fotela podbiegając do niej te dwa metry ,które ich dzieliły . 
Po tak długim czasie nie mógł udawać ,że nie obchodzi go czy dziewczyna się obudzi czy nie .
Przyzwyczaił się do jej towarzystwa ,a nawet można zaryzykować stwierdzenie ,że je trochę polubił .
Nie teraz oczywiście . Teraz dziewczyna umierała w jego oczach . Od 7 dni nie jadła i była już potwornie chuda . Jej cera była o wiele bledsza niż zwykle . Usta miała sine . Przez pierwsze dwa dni zachowywała kolory i nawet normalnie wyglądała . Chociaż wtedy co kilka godzin trzeba było smarować jej twarz kremami ,bo jakimś sposobem się spalała . Przychodziła wtedy pani Pomfrey i opiekowała się dziewczyną przez około pół godziny . Przebierała ją ,myła ,czesała i leczyła . Dzięki temu Draco miał trzydzieści minut wolnego i nie musiał pilnować brudnej dziewczyny . Szedł wtedy na błonia , bo wszyscy inni mieli lekcje . Gdy wracał ,dziewczyna była już ubrana w nową szpitalną koszulę , umyta i szczelnie przykryta kołdrą .
Ale po jakimś czasie Hermiona przestała ''spalać się w wyobraźni i realnie ''jak to ujął kilka razy odwiedzający ją dyrektor . Jej skóra bielała ,usta czerwieniały a dziewczyna zdawała się zamarzać . Dumbledore kazał ją zostawić ,bo na to jej nic nie pomożemy .  Ślizgon trochę bał się co dalej z nią będzie .
Zamarznie ? Spłonie ? Może się stać wszystko co ona sobie wyobrazi .  W pierwszy dzień Draco wrócił trochę wcześniej z swojej przerwy i wszedł do pokoju ,gdy pielęgniarka właśnie miała przykrywać Gryfonkę ubraną w białą koszulę . Zobaczył jej odkryte łydki . Były całe pokryte płytkimi zadrapaniami . Jakby dziewczyna przedzierała się przez ciernie . Wtedy dowiedział się ,że Granger ma całkiem rozwiniętą wyobraźnię . Mogła wyśnić sobie ,że tonie . Że spada . Że ją torturują.... I wszystko miało się sprawdzić . Bo na tym właśnie polegała ta śpiączka . I pomyśleć ,że nie wywoływał jej zwykły szok .
Draconowi udało się wyciągnąć od dyrektora szczegóły .
Szok musi być tak głęboki ,że dana osoba myśli ,lub na prawdę może stracić dawne życie .
Działa to tylko u bardzo wykształconych czarodziejów.
Osoba ta musiała kogoś zabić .
Osoba ta musiała kogoś stracić .
Osoba ta musiała  mieć już doświadczenia z bólem i Czarną Magią .
Nikt nie chorował na to od 1600 roku .
Zdarza się to tylko tym ,którzy nie zasłużyli .
Śpiączkę wywołują demony ,które uaktywniają się  co 100 lat ,tylko gdy potrzebują do życia duszę człowieka . Nie znalazły nikogo kto spełniałby wszystkie warunki przez 400 lat . Aż do teraz .
Nikt jeszcze nie przeżył Śpiączki Morbus Somnus .
To wszystkie informacje ,które znał Draco . Nie zdradził ich przyjaciołom Hermiony ,chociaż go prosili . 
Co jeśli Hemiona nie przeżyje ? Blondyn zdał sobie sprawę ,że nie chce ,żeby tak się stało .Nie potrafił nazwać swojego uczucia do niej . Nie chciał ,żeby umarła. Te wszystkie szlamy i wyzwiska ... żałował ich . 
Najbardziej martwił się o to co usłyszała dziewczyna . 
I o te warunki , bez których demony nie mogły cię opętać . 
Ona wywiązała się z wszystkich ... 
Mądrość ... Ból .... Czarna Magia ... No tak to pasowało . Walczyła przecież z ciemnymi mocami już od jakiegoś czasu . Była wojna . Na pewno wiedziała co to ból . Zresztą nie mógł wyrzucić z głowy obrazu jego ciotki wycinającej Hermionie nożem napis na ręce zaledwie dwa metry od niego . A on nic nie zrobił ...  Jak mógł nie zareagować ? Nic nie zrobić gdy torturowano dziewczynę która była dla niego kimś... Tego jeszcze nie wiedział . No ale inne warunki go zastanawiały . Strata ... Szok tak wielki ,że traci się swoją przeszłość ? No i ... morderstwo ?  Nie mógł wytrzymać w niewiedzy . Czego ona się dowiedziała ?! Co ten cholerny dyrektor jej naopowiadał ?! Nie mógł siedzieć cicho ? Na dodatek ,zawsze gdy ktoś przychodził Draco dowiadywał się nowych plotek o Voldemorcie .Podobno znowu okrąża szkołę . Ale sam . Bez armii . I nawet zbytnio się nie kryje . Chłopaka ciekawiło czego on szuka w szkole ?
Wstał z kolan . Pomyślał ,że przewidział mu się ruch ze strony dziewczyny . 
Zdołowało go to jeszcze bardziej . Co jeśli ona umrze ? Na jego oczach tutaj umrze przez swoją wyobraźnię ? Teraz ,gdy zaczynał uświadamiać sobie ,że nie jest mu obojętna ? 
Stał koło łóżka patrząc na nią i zacisnął pięści w bezsilności . Ona umiera ,a on nic nie może zrobić . Był tak zły ... Właściwie nie widział ,czemu jest taki wściekły na cały świat . Albo wiedział tylko po prostu nie chciał się do tego przyznać przed samym sobą . Klęknął ponownie przy niej i patrzył na nią . Coś się w nim zmieniło przez ten czas . Nie była dla niego głupią szlamą ,tylko kimś ważnym . Kimś ,kto nie mógł umierać . Draco odgarnął jej z czoła zabłąkany kosmyk . Jej brązowe oczy były już zamknięte . Dyrektor zamknął je zaraz po tym jak Malfoy położył ją w pokoju . Chłopak ponowni wciągnął rękę i pogładził dziewczynę po włosach . Był tak zmieszany . Nie wiedział co myśleć . Jego uczucia do Pottera czy do Weasleya nie zmieniły się . Nadal za nimi nie przepadał . Ale z nim i Granger coś się działo . Coś dziwnego i coś czego na pewno nikt nie przyjmie pozytywnie . A właściwie to tylko z nim . Granger nie miała pewnie czasu na myślenie o nim . Umierała . 
Po chwili już wstawał ,żeby czasem nikt nie przyłapał go w tej sytuacji . Ciągle ze smutkiem patrzył na dziewczynę . Podniósł się i odwrócił gdy nagle usłyszał głośne sapanie ze strony łóżka . Błyskawicznie dopadł dziewczyny . Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała w szybkim tempie . Oddech Gryfonki był urywany . Marszczyła przez ''sen'' swoje piękne brwi .  Draco był tak potwornie szczęśliwy ,że dziewczyna odzyskuje życie ,że miał ochotę krzyczeć na cały głos . Wiedział ,że nie umiera ,ponieważ jej skóra odzyskiwała kolor a gałki oczne poruszały się pod powiekami . Pomyślał ,że trzeba poinformować dyrektora ,ale nie zrobił tego w obawie ,że dziewczyna znowu zastygnie . To było głupie z jego strony ,ale był teraz ogarnięty niewyjaśnioną euforią . 
Nagle dziewczyna gwałtownie uniosła się do pozycji siedzącej i otworzyła szeroko oczy biorąc gwałtowny wdech upragnionego powietrza . Draco szczerzył się do niej jak głupi ,bo nie wiedział ,co zrobić . Prawie płakał ze szczęścia ,ale powstrzymał się nie wiedząc jak zareagowała by na to dziewczyna . Ona patrzyła na niego swoimi ogromnymi brązowymi sarnimi oczami . Było w nich widać strach ,ulgę , zaskoczenie ... Po chwili nie wytrzymała i przytuliła Malfoya . Po prostu zarzuciła ręce na jego ramiona i przyciągnęła bardzo blisko wplatając palce w jego włosy . Nie wiedział o czym pomyślała ,albo co przed chwilą przeszła ,że to zrobiła ,ale był tak szczęśliwy ,że żyje ,że odwzajemnił uścisk przyciskając do siebie jej kościste ,wychudzone ciało . Uśmiechał się lekko do siebie głaszcząc dziewczynę po plecach . Po chwili poczuł na koszuli łzy dziewczyny . Wiedział ,że przeszła bardzo wiele . Wiedział ,że dowiedziała ,się czegoś tak  ważnego ,że nie wie co dalej zrobi . Wiedział ,że jest załamana . Wiedział ,że zrobi wszystko by jej pomóc .
 Wiedział ,że się zmienił . I wiedział też ,że ona się zmieniła . Pozostawało jedno pytanie .
Kto z nas się zmienił bardziej ,ty czy ja ? 


o~*~o



niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział XI ''Kanion''

                 Z dedykacją dla każdego kto już wszedł i skomentował mojego drugiego bloga XD
                                                        http://dystrykt9i34.blogspot.com

                 Proszę was o  komentarze   i  dołączenie do obserwatorów  jeśli wam się podoba ^-^





   Hermiona nie wiedziała jak długo już siedzi w ciemnościach . Godzinę ? Kilka godzin ? Dzień ? Kilka dni ? Już nie płakała . O niczym nie myślała . Tylko siedziała .  A co miała robić ?
 Pójść  do Ginny ?  Do Ginny która myślała ,że jest szlamą ? Do Ginny , którą JEJ ojciec OPĘTAŁ cztery lata temu ? Nie . Gdyby się o niej dowiedziała to zapewne by jej nienawidziła .
To nie jej wina ,że jej ojciec jest najpotężniejszym czarodziejem czarnomagicznym na świecie . To nie jej wina ,że jej matka go opuściła . W sumie czy to ważne czyja to wina ? Hermiona nie dbała o to .
Sama wiedziała ,że  nie zmieniła się  . Była tą samą Gryfonką . Z tym ,że razem z jej nazwiskiem Dumbledore zabrał jej szanse na normalne życie .
Zastanowiła się co się z nią stanie .  Czy przyjaciele ją opuszczą ? Cy wszyscy zaczną  jej nienawidzić ? Tylko dlatego ,że jest przeklętą Córką Voldemorta ?
No jasne ,że tak .

***


Draco był w swoim pokoju . Zmienił w nim wystrój na czarno-zielony .Już dawno się rozpakował i czekał na nadejście dwudziestej drugiej i związanej z nią kolacji .Dziś była trochę opóźniona .  Nie chciał iść do swojego dawnego pokoju ,chociaż wiedział ,że Zabini na niego czeka . Nie miał ochoty teraz spotykać tych wszystkich  Ślizgonów . Był pewien ,że tym razem nie wymknie się tak zwinnie z macek Pensy .  Leżał na łóżku i  wyczarowywał w powietrzu  małe bańki mydlane . Nudziło mu się . Nagle ktoś zapukał do jego drzwi . Jednym ruchem ręki spowodował ,że bańki zniknęły . Wstał ,chwycił pierwszą lepszą książkę i otworzył ją udając ,że czytał . Otwarł drzwi i podniósł brwi . Spodziewał się Zabiniego ,albo choćby któregoś z prefektów a ujrzał niską ,rudą Gryfonkę . 
- Weasley ? Czego tu chcesz ?
- Nie jestem Weasley, tylko Ginny Malfoy .  Mam imię . 
-Jak chcesz. Po co tu przyszłaś ? 
- Chciałam się spytać czy widziałeś Hermionę? Wyszła na spotkanie z dyrektorem o 12 i nie wróciła . Widziałeś może  czy wchodziła tu z powrotem ? 
-Nie ,nie widziałem . Ale czemu pytasz się akurat mnie ? Nie lubimy się z Granger zapomniałaś ?
-Nie nie zapomniałam Malfoy . Po prostu nie wiem gdzie jest ,a ty byłeś ostatnią osobą poza mną która ją widziała .
- To może użyj mózgu co ? Skoro poszła do Dumbledore'a to albo u niego jest ,albo jest gdzie indziej .   Nie wpadałaś na to ,żeby zapytać się dyrektora ?  
-Wpadłam ! - Gryfonka zaczerwieniła się . - Ale nie znam hasła ! 
- No to idź do pokoju nauczycielskiego i spytaj się McGonnagall geniuszu . 
- Nie ma jej tam . Jak jesteś taki mądry to mi pomóż ! 
- Ta ,że niby mam marnować mój czas na szukanie szlamy . 
-Ta bo uwierzę Malfoy ,że akurat czytałeś tę książkę . - Ruda go przejrzała . - Podręcznik do Zielarstwa na rozszerzonym poziomie . Pewnie potwornie ciekawa . - Ginny uniosła brew i złożyła ręce na piersi .
-No dobra jak chcesz . Ale założę się ,że Granger pewnie zaczytała się w jakiejś nudnej książce na odludziu .
-Przez dziewięć godzin ? 
-Kto wie   ?
Odłożył książkę i wyszedł za piątoklasistką . A co mi szkodzi ? I tak nie miałem co robić .
     Przeszli się  po szkole . Przeszukali bibliotekę i łazienki . Puste klasy , nawiedzone wieże , lochy . Na szczęście nikogo nie spotkali . Uczta miała się zacząć dopiero za godzinę .
-Mam dość . Pewnie się gdzieś zaszyła . Może wymknęła się potajemnie ze szkoły ?
-Malfoy... Albo zwariowałeś ,albo jesteś serio bardzo zmęczony .
- Racja . Najbardziej złą rzeczą jaką Granger zrobiła to ten wasz klub Dumbledore'a . Nie w sumie to było dobre . To może ... Nie, nie wiem . Czy Granger zawsze była taką świętoszką ?
- Nie jest tak niewinna jak ci się wydaje . Na drugim roku  uwarzyła eliksir wielosokowy . I pomogła Harry'emu i Ronowi dostać się do Pokoju Wspól... - Ginny przerwała patrząc na Draco . Czy może mu to powiedzieć ? Czy on wie ,że rozmawiał wtedy z Harry'm i Ronem a nie  z Crabbe'm i Goyle'm  ?  Szybko zmieniła temat . - A w ogóle słyszałam ,że ty Malfoy akurat powinieneś wiedzieć ,że Hermiona nie zawsze jest łagodna ... - Chłopak popatrzył an nią zdziwiony . - No co zapomniałeś już ? Nie bolał cię policzek ? Sądzę ,że  śmianie się z Hagrida tuż przed nosem jego przyjaciół i to w dodatku chwilę przed egzekucją Hardodzioba nie było dobrym pomysłem .- Popatrzyła na Ślizgona ze sztucznym współczuciem .- Podobno unikałeś jej przez tydzień .
Draco nie mógł dawać się obrażać . W końcu był Malfoyem . Szybko odbił piłeczkę Ginny  także wypominając jej stare czasy .
- Dziwne Weasley ,że to zapamiętałaś . Z tego co pamiętam byłaś wtedy bardzo ... zafascynowana Potterem. Zaraz jak leciała ta twoja walentynka z drugiej klasy ? ...- Draco po Szekspirowsku uniósł prawą rękę w górę i zrobił najlepszą minę szlachcica jaką tylko mógł . - Khym ,khym ... Ma oczy zielone jak pikle z ropuchy. Jego włosy są czarne jak tablica.  O, gdyby moim został, bohater mych snów, Służyłabym mu jak diablica. Piękne . Sama wymyśliłaś ? - Chłopak zaśmiał się . Wiedział już ,że tą bitwę wygrał on . Dziewczyna była czerwona jak burak .
- Zapamiętałeś to ?
-Och sądzę  ,że połowa szkoły zapamiętała .  - Dziewczyna patrzyła się na niego ,jakby właśnie jej powiedział ,że zabito jej rodziców . - No dobra chodźmy jeszcze do Dumbledore'a . Może akurat ktoś będzie przechodził i nam da hasło . Ale nie licz na nic więcej . Mam nadzieję ,że poszła nad jezioro i ją kałamarnica zjadła . -Draconowi zrobiło się troche żal dziewczyny . No ale cóż sama chciała. Postanowił ,że odprowadzi ją pod kamiennego orła i sobie pójdzie. W końcu co go obchodziła Granger ? Co prawda ciekawiło go gdzie dziewczyna mogła pójść aż na dziewięć godzin ,ale jakoś nie martwił się o nią . Miał własne życie i nie obchodziły go szlamy .
Poszli pod gabinet dyrektora i nie zastali tam nikogo .
-Cytrynowe Dropsy?  - Spytał dziewczyna .
- Co to takiego ? - Malfoy popatrzył na nią zdumiony .
- Takie cukierki mugoli . Podobno Dumbledore je lubi . - Więc to dlatego wszyscy na niego Drops mówią... A mnie to zastanawiało ...
- Więc sądzisz ,że najpotężniejszy czarodziej od pewnie kilku wieków jako hasło do swojego gabinetu , w którym trzyma najcenniejsze dobytki tej szkoły , ustawił sobie mugolskie słodycze ?
- Tak . Przynajmniej tak brzmiało to hasło jak ostatnio był tu Harry .
-Powiedział ci  ?
-Tak ,a co ?
- Nic ,nic . Czyli mówisz ,że dyrektor naszej szkoły jako haseł używa słodyczy ?
- No tak , Ale są tysiące różnych nazw i jak zauważyłeś mogą być też mugolskie.
-No to mamy problem . Grenger przepadła przez słodycze .
- Nie żartuj tylko pomóż mi zgadnąć . Cukrowe Pióra ? Gumy ? Nugat? Karaluchowy Blok ?  Fasolki  Wszystkich Smaków ?  No dalej Malfoy ! Twoje ulubione słodycze ?
- Nie powiem ci . Wiesz ,że to bez sensu ? I tak nie zgadniemy . Musielibyśmy znać chociaż troche więcej mugolskich słodyczy . Ja znam tylko te twoje Cytrynowe Dropsy i ...
- Oreo .
Ktoś za nimi wypowiedział to dziwne słowo i w jednej chwili pomnik orła przekręcił się . Ślizgon i Gryfonka odwrócili się i ujrzeli Albusa Dumbledore'a .
- Panie profesorze! Co pan tu robi ? Szukaliśmy pana !
- Nie wiem z jakich pobudek szukaliście mnie Panno Weasley ,ale zawsze dobrze  być komuś potrzebnym .
- My szukaliśmy pana, bo nie mogę znaleźć Hermiony . Ona .... Około dwunastej wyszła  i mówiła ,że idzie do pana ...
- To prawda . Wezwałem dziś Pannę Granger ,żeby jej coś przekazać . Nie wróciła do tej pory . - Dyrektor zdawał się być zmartwiony i podenerwowany .
- Nie wróciła do swojego pokoju ? Może jest w bibliotece ?
- Szukaliśmy wszędzie .  Nigdzie jej nie ma .
- Puste klasy ? Skrytki ? Łazienki ?
- Wszystko . - Dyrektor zamyślił się . Po chwili machnął ręką orłowi , który na jego polecenie zamknął się .
-Panie Malfoy przeszuka pan granice lasu i jeziora . Panna Weasley przejdzie się po gabinetach nauczycieli . Ja i profesor McGonnagall przeszukamy inne domy .
-Sądzi pan ... że jej się coś stało ?
-Nic nie wiadomo . Miejmy nadzieję ,że nie . Inaczej możemy mieć spore kłopoty . No już ! Idźcie !
Draco przeszedł okrężną drogą i zerknął z okna na błonia . Zobaczywszy jak są duże postanowił zacząć od lasu . Przechodząc obok pokoju nauczycielskiego usłyszał rozgorączkowane szepty .
- Mówiłam ci Albusie ,że to zły pomysł mówić jej tak wcześnie ! A jak sobie coś zrobiła ?
- Nie . Na pewno nie była tak lekkomyślna .
- A ty nie byłbyś lekkomyślny ? Nawet w takiej sytuacji ?! Trzeba było jej pilnować ! Jak coś jej się stanie ... Nie chcę wiedzieć co może się stać z nami . Gorzej ! Z całą szkołą !
- Na razie ją znajdźmy ! A potem będziemy się zastanawiać jakie są konsekwencje !
Draco usłyszał kroki w stronę drzwi .  Szybko i cicho schował się za filarem . Usłyszał trzask drzwi i z ulgą stwierdził ,że dyrektor i profesorka transmutacji poszli w drugą stronę . Gdy zniknęli za zakrętem Ślizgon odwrócił się i poszedł w stronę lasu . Przeszedł całe kilometry drzew ,traw i innych kolczastych krzaków a dziewczyny nie znalazł . Jeśli się tam ukrywa to tylko jako motyl . Draco wrócił myślami do rozmowy czarodziejów . Ciekawe o kim mówili ? Pewnie o Hermionie . Zgubiła się , może sobie coś zrobiła ale ... dlaczego jej krzywda miałaby przynieść jakieś poważne konsekwencje ? Przecież to zwykła szlama . Blondynowi do głowy przyszła pewna myśl i zaśmiał się do siebie . A może Zakon nie poradzi sobie bez niej ? Chłopak był pewien ,że dziewczyna odgrywa znaczącą rolę Myśliciela w grupie zwanej Zakonem Feniksa . Hehe ja też bym się martwił ,gdybym miał stracić najmądrzejszą osobę w tej bandzie półgłówków .
Draco uznał ,że w lesie jej nie ma . Za to on miał potarganą szatę ,buty w błocie i co najmniej dwa kleszcze . Wyszedł z zarośli . Różdżką oczyścił buty i uporządkował włosy . Szatę mógł tylko kupić nową . A co do kleszczy nawet nie chciał myśleć . Spojrzał na swoją bransoletkę . Było już po dwudziestej drugiej . Wszyscy już na kolacji a on przeszukuje brudne krzaczory . Już miał skierować obolałe stopy do zamku ,ale jego duma prefekta nie pozwoliła mu na to . Nie mógł zawieść dyrektora . To ,że oficjalnie jest sługą Czarnego Pana to nie znaczy ,że sam wybrał sobie taki los . Nie specjalnie chciał tępić mugoli ,a już na pewno nie było to jego dewizą życiową . Ale musiał udawać ,żeby zachować głowę . Powlókł więc swoje nogi w stronę przystani .  Przeszukał brzeg jeziora . Tak cały brzeg oficjalnie należący do Hogwartu . Nie było to wiele w skali jeziora . Zaledwie po trzy kilometry w prawo i w lewo . Oczywiście tam też nic nie znalazł . Na Merlina gdzie ta dziewucha polazła ?! I po co tam polazła ? Jak się okaże ,że cały czas była w pokoju to najpierw zabiję Weasleyównę a potem ją !  Draco stał już przed składowiskiem łodzi . Nie czół nóg i  nie miał już na nic siły . Padał z nóg i pocieszył się faktem ,że to ostatnie miejsce ,ktore miał sprawdzić . Z zapaloną różdżką wszedł i rozejrzał się po wnętrzu .  To samo co zawsze . Tylko zakurzone łodzie , farby ,gwoździe i spora kolekcja wioseł . Wszedł głębiej i powiedział . :
- Granger ?! Jesteś tu ? - Powiedział jej nazwisko dzisiaj chyba dziesięć tysięcy razy . I raz nawet zawołał po imieniu czego na szczęście nie słyszał nikt poza wiatrem . Ogólnie cały dzień gadał do siebie nazwisko szlamy z Gryffindoru . Już miał wyjść kiedy to zobaczył .
Czarne , średniej wielkości zawiniątko . Ponieważ Lumos nie dawało satysfakcjonującego efektu z odległości dziesięciu  metrów podszedł bliżej . Zobaczył burzę dobrze mu znanych poplątanych brązowych loków .
- Granger ! Idiotko ! Wołam cię i szukam a ty tu do cholery cicho siedzisz ! Wiesz ile przeszedłem  ! Chyba z dwadzieścia kilometrów! Dyrektor cię szuka ! Ta twoja przyjaciółeczka cię szuka ! Kurde tak trudno się odezwać ? - Draco przerwał ,bo zauważył ,że dziewczyna nie reaguje . Widział ,że oddycha . Jej plecy miarowo unosiły się i opadały . - Granger ? - Spytał niepewnie . - Halo ? - Potrząsnął ją i przykucnął . Powoli uniósł jej głowę i spojrzał na twarz. Miała otwarte oczy ale były one puste jak oczy martwej ryby. Bez wyrazu . Dziewczyna wyglądała jakby nie mogła się ruszyć . Draco nie zastanawiał się długo . Po raz drugi w ciągu dwudziestu czterech godzin wziął dziewczynę na ręce i przycisnął do piersi . Cokolwiek jej było na pewno nie wyleczy jej siedzenie w składziku  na łodzie . Prędzej zamarznie .
Młody Malfoy kierując się w stronę zamku walczył z potwornym bólem nóg spowodowanym zbyt długim chodzeniem i ciężarem dziewczyny . Sam nie wiedział po co ją wziął .  Mógł po prostu ją tam zostawić . I po co ją ratować ? Nie zależało mu na niej . Ale Dumbledore nie pochwalił by takiego zachowania szczególnie ,że dziewczyna była tak dla niego ważna .  Gdy wszedł do zamku na koryarzu od razu spotkał dwójkę rozgorączkowanych nauczycieli .
- Panie Malfoy ! Znalazł ją Pan nareszcie ! Co jej jest ? Czy ona żyje ? - Dopytywała się McGonnagall .
-Spokojnie Minerwo ! Żyje ! Dostała chwilowego miejmy nadzieję Morbusa Sonmus. To poważny rodzaj czarodziejskiego szoku.Jest związany z wieloma przypadkami i może prowadzić nawet do stracenia rozumu!
- Merlinie ! Najmądrzejsza czarownica w szkole bez rozumu ! Można to wyleczyć ?
- Tak jest jeden sposób . Ale przenieśmy się do pokoju Hermiony .
- Ale panie dyrektorze ,nie lepiej do Skrzydła Szpitalnego ? - Draco wtrącił się .
- Nie w tym przypadku . - I chwycił chłopaka za ramię wraz z nauczycielką przenosząc ich do pokoju dziewczyny .
- Wątpię ,żeby wszechobecny biały kolor dobrze wpłynął na psychikę dziewczyny po przebudzeniu . - Dumledore machnął ręką i pokój zmienił barwy na złoto-czerwony .
- Nie wiedziałem ,że można telepotrować się w Hogwarcie .
-  Dyrektorzy mają trochę więcej przywilejów niż uczniowie panie Malfoy . Proszę położyć Hermionę na łóżku .
 Chłopak zrobił to i odsunął się dwa kroki .
- Jedynym sposobem na jej wybudzenie się jest czas .  Musimy po prostu czekać .
- Nie da się nic zrobić ? Na pewno ?
- Na pewno Minerwo . A teraz jeżeli pozwolisz,proszę ze mną . Panie Malfoy czeka pana kolejne zadanie . Prosze pilnować Panny Granger i poinformować nas jeśli coś w jej stanie się zmieni .
- Jak to ja ? - Draco nie dowierzał .Ma być ochroniarzem nieprzytomnej szlamy ? Dyrektor wyjął z kieszeni pudełko . Podał je chłopakowi mówiąc .
- To tabletki Wiecznej Bezsenności . Proszę bierz je co dwadzieścia cztery godziny ,a nie zaśniesz . Oczywiście zostaniesz zwolniony z lekcji do końca tygodnia .
- TYGODNIA ?! Jak to ,aż tyle mam ... - Ale dyrektor wraz z nauczycielką zniknęli . Draco przekręcił w dłoni pudełeczko i spojrzał na dziewczynę . Ale się wpakowałem ... 

***

Hermiona była smutna . Chodziła po pustkowiu już kilka godzin . A może dłużej . Kolczaste krzaki   raniły jej stopy i łydki . Czuła piasek na całym ciele . W ustach ,w oczach . Była spragniona . Szła i szła ale cierniowa pustynia nie chciała się skończyć .
Czerwone słońce nie chciało zajść i spalało jej skórę . 
Chciała krzyczeć ,ale nie mogła wydobyć z siebie żadnego dźwięku . 
Była zmęczona . Chciała się położyć ,ale jej nogi wbrew sobie szły nadal . 
Opadała z sił i marzyła ,że zaraz umrze . Ale oczywiście i to życzenie się nie spełniało . 
Nie piła .Nie spała . Nie odpoczywała .Nie mogła umrzeć . 
Był tylko ból ,zmęczenie ,pragnienie i głód . 
Marzyła że to się skończy . 
Szła szukając końca .Wyjścia . 
I dotarła . 
Ogromny kanion na środku pustkowia . Nie było widać jego dna . Hermiona widziała go już z daleka . Chciała stanąć ale nie mogła . Jej nogi przez ciernie zawiodły ją na kraniec pustyni . Zatrzymała się przed przepaścią . Przez przypadak strąciła do szczeliny kamyk . 
Nie usłyszała jak upada . 
Po chwili jej prawa zakrwawiona i okaleczona noga wykonała ostateczny ruch . 
Teraz już tylko spadała .


o~*~o

czwartek, 18 lipca 2013

Dystrykt 9 i 3/4 czyli mój nowy blog ^^





                                                           
Tak jak w tytule :)
Zakładam jak mówiłam bloga :)
Będzie tam mnóstwo ciekawostek , rysunków , muzyki 
i innego rodzaju sztuki ode mnie i od was :) 

Zachęcam do odwiedzenia : 




Na tym blogu pierwszy post pojawi  się już jutro  :) 

Mam nadzieję ,że wam się spodoba :)

o~*~o

Eolka

Rozdział X '' Najgłupsza Gryfonka Na Swoim Roku ''


       Dedykuję ten rozdział MADZI <3  i Nati ( ponieważ przeze mnie teraz jest zarażona
uwielbieniem dla Dramione . A jeśli jeszcze nie jest to będzie . ) i Klaudii M  i Oli  hehe

Jeszcze jedna informacja :
Nie trzeba już ''przepisywać z obrazka'' przy dodawaniu komentarzy :)
Mam nadzieję ,że to wam ułatwi komentowanie i że komentarzy będzie więcej . xoxo


Proszę was o  komentarze   i  dołączenie do obserwatorów  jeśli wam się podoba ^-^

Wiem że krótki ^^ i następny dodam najwcześniej jutro wieczorem albo pojutrze :)

                                         Hej bardzo was proszę o zanotowanie ,że dziś
                     18.07.13 o 18:00 dodam ważny post . Nie będzie to rozdział ,ale coś co           
                                                    mam   nadzieję się wam spodoba ;)


 Hermiona zamilkła . Jej świat właśnie zatrzymał się w miejscu i wisiał na włosku .Nie panikowała . Jej umysł przetwarzał informacje jakby nie mogła dopasować wielu kawałków układanki . Siedziała na krześle w gabinecie Dumbledore'a i wpatrywała się w podłogę .  Po chwili spojrzała na dyrektora Hogwartu i z lekkim wahaniem zapytała .
- Czy ... Czy jest pan pewien ?
- Tak Hermiono to pewne . Rok po tym jak dostarczyłem Harry'ego do jego mugolskiego wujostwa złożyłem jeszcze jedną wizytę mugolskiej rodzinie . Tym razem nie podłożyliśmy im koszyka ,tylko wyjaśniliśmy im wszystko .
- To znaczy ,że ... moi rodzice wiedzieli ? I nie mówili mi ? Że jestem na Merlina adoptowana !? - Hermiona poczuła w sobie nagłą wściekłość . Nigdy w życiu czegoś takiego nie czuła . Jakby jakiś wewnętrzny potwór obudził się w niej i głośno zaryczał . Wstała z miejsca i już miała wyjść ,ale zatrzymał ją głos profesora .
-Hermiono spokojnie .- W całym tym harmidrze w jej głowie zgubiła się tożsamość jej ojca. Zapomniała o wszystkim . Liczył się tylko fakt adopcji . Nie mogła uwierzyć w to ,że rodzice nie mówili jej nic o jej pochodzeniu . Co prawda dziwiło ją ,że oboje z jej rodziców mają niebieskie oczy ,czarne włosy i bardzo jasną karnację ,a ona miała brązowe i karmelową skórę. Usiadła z powrotem i wreszcie do niej dotarło . Jestem Córką Czarnego Pana ... Tego samego ,który zabił rodziców Harry'ego .... To on zawzięcie tępi mugoli i szlamy jak ja ... Nie zaraz ... nie jak ja ... Już nie . Hermiona nie wiedziała dlaczego ale nagle przebiegło jej przez myśl ,że pewien blondyn o srebrnych oczach będzie bardzo zawiedziony jak to usłyszy . Jeśli to usłyszy .I kogo teraz będzie dręczył?  Hermionę znów napadło kolejne pytanie .
- Czy musimy .... mówić o tym wszystkim?Oni muszą wiedzieć ? - Spojrzała na profesora ,który najwyraźniej nie potrafił zrozumieć reakcji dziewczyny ,bo wpatrywał się w nią uporczywie ,przewiercając ją na wylot .
- To już zależy od ciebie .Ale chyba  lepiej ,żeby dowiedzieli się od ciebie ,niż od Czarnego Pana .
- Tak ... Ale mówił pan ,że on jeszcze nie wie kto jest jego córką tak ?
- Mówiłem ... Ale wie ,że jest ona w Hogwarcie i wie na którym roku więc nie wiadomo ile czasu mu to zajmie.
- Czy myśli pan ,że ...  On mi coś zrobi ?
-Nie jestem pewien . Jeśli  przypomni sobie ciebie ,to znaczy ,że przypomni sobie też fragment swojej miłości .
-To znaczy ,że wojna może się skończyć ?
-Tego też nie jestem pewien . Widzisz Hermiono przez drobne niedociągnięcie twojej matki , powstało wiele pytań . Zanik zaklęcia najbardziej się przysłużył . Jednego tylko możemy być pewni . Tylko ty możesz odpowiedzieć na te wszystkie pytania.
-Moja matka.... - Hermiona pomyślała o swojej kochanej Mamie . Obraz w jej umyśle rozmazał się i na miejscu jej bladej ,niebieskookiej dobrze znanej twarzy pojawiła się postać kobiety w czarnych szatach . Miała takie same włosy jak Hermiona . Brązowe i napuszone . Nie wyglądała wcale groźnie . Miała miły uśmiech i ciepłe czekoladowe oczy .- Czy ona ... żyje ?
-Cynthia Riddle zmarła dwanaście lat temu .  Zarabiała na syna i ...wypadek w pracy spowodował ,że nieszczęśliwie zginęła . - Hermiona zauważyła ,że ton jego głosu zmienił się gdy wypowiedział słowo '' wypadek'' .
- Jaki wypadek ?
- Twoja matka była bardzo wykształconą kobietą . W listach pisała mi ,że z powodu ataków Voldemorta i kryzysu ,który się z  nim wiąże nie mogła znaleźć pracy . Wiesz Hermiono Cynthia często pisała mi listy .  Zostały mi tylko trzy z nich ,ale muszę cie powiedzieć ,że twoja matka nigdy nie nazwała twego ojca Voldemortem . Zawsze mówiła o nim Tom , ukazując tym samym ,że do samego końca w niego wierzyła , wiedziała ,że on się może zmienić . Nie wiedziała tylko ,że jedynym wyjściem ,żeby do tego doprowadzić jest przywrócenie mi pamięci i jego uosobienia miłości .- Hermiona widziała ,że dyrektor specjalnie  unika odpowiedzenia na jej pytanie o wypadku .
- O jakim wypadku pan mówił profesorze ?
- Ech.... Twoja matka pracowała jako prostytutka Hermiono . Nie  wiedziała już jak utrzymać siebie i w roku jej śmierci już sześcioletniego syna . W depresji co wieczór stawała na ulicach i za marne grosze oddawała się mężczyznom . Pewnej nocy klient nie miał czym zapłacić . Odmówiła mu usługi ,więc zgwałcił ją i zabił zwykłym mugolskim nożem .  Przynajmniej tyle powiedzieli mi Aurorzy . Przykro mi .- Mózg Hermiony zdobywał informację jedną po drugiej połykając je łapczywie wgłąb umysłu Gryfonki . Jenak do samej dziewczyny docierał na razie tylko szok . Tak jakby ona i jej mózg były różnymi osobami .
- A co się stało z .... moim bratem ?
- Wychowywał się w Sierocińcu w Danii i uczęszczał do Durmstangu . W marcu ukończył dziewiętnasty rok życia . Myślę ,że za niedługo go poznasz .
W jednej chwili mózg Hermiony połączył się z nią we wspólną całość .Do dziewczyny dotarło tysiąc informacji naraz. Jestem Córką Czarnego Pana . Jestem kur*wa córką pieprzonego Voldemorta !  Hermiona powtórzyła sobie już wcześniej zdobytą informację . Teraz dodała do niej jeszcze inne fakty z tego dnia . Moja matka została zabita . Mam brata . Hermiona czuła się jak czarna dziura . Nie czuła nic . Ani krzty smutku ,radości . Nawet szok zniknął . Nie wiedziała już kim jest . Nie wiedziała już nic . Była tak pusta ,że aż ją to przeraziło . Co powiedzą jej przyjaciele ,Jak potoczy się jej przyszłe życie ? Bo raczej nic już nie będzie jak wcześniej . Była nikim i jednocześnie kimś tak znaczącym . Nic z jej życia które pamiętała nie miało najmniejszego sensu . Było fałszywe. Nie liczyło się . Tak najmądrzejsza Gryfonka na roku ,wiedziała mniej niż cała szkoła . Oni mieli swoje życie .Jej właśnie się zakończyło i rozpoczęło jednocześnie.
Teraz liczyła się dla niej tylko przyszłość .
Wstała powoli . Jej oczy były puste i bez wyrazu . Powoli nie wiedząc nawet dokąd zmierza skierowała się w stronę drzwi. Zauważyła jakiś cień po swojej prawej . To pewnie McGonnagall gotowa ją powstrzymać . Jenak po krótkim słowie ze strony dyrektora ,którego nie usłyszała profesorka ustąpiła . Hermiona wyszła na pusty korytarz . W szkole było ciemno choć było dopiero trochę po dwunastej . A może był już wieczór ? Hermiona sama nie wiedziała . Wyszła z zamku kierując się do przystani . Szła powoli i nie myślała absolutnie o niczym . Doszła w końcu do jakiegoś chłodnego miejsca . Stanęła po środku i zauważyła ,że jest w starej składowni łodzi . Stała tam i stała . Po chwili bez siły opadła na ścianę . Zsunęła się po niej i podwinęła nogi pod brodę . Oparła głowę o kolana i objęła się ściśle ramionami . Po chwili ,gdy jej umysł był całkowicie czysty spłynęły na niego jak wodospad wszystkie myśli dziewczyny ,dotychczas ukrywane w najciemniejszej części mózgu . Dopiero wtedy dziewczyna pozwoliła łzom lecieć . Najpierw jedna . Potem druga . Po chwili dwa słone strumienie spływały po policzkach dziewczyny . Szlochała gorzko za swoją przeszłość , za swoich przyjaciół , za swoją matkę , brata , nawet za ojca .
Hermiona Jean Ganger z łzami opuszczała swoje ciało powoli robiąz tam miejsce dla Hermiony Riddle .
Córki Czarnego Pana .


o~*~o







Nie to nie znaczy ,że nagle stanie się zła XD ( sorki za spoiler )


* Przepraszam za przeklinanie  :)



Zapraszam oczywiście na  https://www.facebook.com/HermionaRiddleCorkaVoldemortaBlog?ref=hl :)
 Tam szybko dowiecie się o nowych rozdziałach :)
I na Aska jeśli macie pytanka :  http://ask.fm/EolkaBlog  :)

środa, 17 lipca 2013

Co myślicie...?




Hej :)

Chciałam zapytać się o radę :)

Otóż od niedawna oprócz tego ,że piszę bloga ,rysuję też rysunki 
o tematyce Potterowskiej a także z Igrzysk Śmierci  :)

Tylko mam problem .

 Jak nazwać takiego bloga?

Macie jakieś pomysły?

:) 

PS. I czy w ogóle jest sens taki blog zakładać ?

Piszcie mi w komentarzach co myślicie :)

PS.- Następny rozdział jutro :)

o~*~o

Eolka

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział IX '' Gdzie wszystko się komplikuje... ''


Hehe nie mogłam się mu oprzeć <3
  Dlatego zaraz po zobaczeniu jego zabrałam się do pisania . 

 Dedykuję ten rozdział wspaniałemu aktorowi i piosenkarzowi z Kanady o nazwisku Cory Monteith.
Jeden z moich ukochanych aktorów . Zmarł trzy dni temu . Miał 31 lat . Znaleziono go martwego w hotelu nad ranem . Grał Finna w Glee . :'( 
Spoczywaj w spokoju .
 Już zapaliłam czarną świeczkę ...

I dla Wiktorii bo tak długo na to czekała <3

Proszę was o  komentarze   i  dołączenie do obserwatorów  jeśli wam się podoba ^-^
Uwierzcie im więcej komentarzy tym szybciej będę wstawiała . :*

PS.Przepraszam za duży brak humoru w tym rozdziale  ,ale chyba rozumiecie..
 PS.2 : Sorki jeśli zepsułam komuś humor tą informacją .



     Hermiona doszła do wieży Gryffindoru .  Stanęła przed portretem Grubej Damy . Spojrzała na swoją bransoletkę . Była jedenasta . Dziewczyna wzięła głęboki wdech i wypowiedziała hasło. Portret przesunął się i Gryfonka weszła . Po chwili kilka osób z jej rocznika przywitało ją ciepło . Przeszła na górę do swojego dawnego Dormitorium . Zobaczyła Ginny . Jej ruda przyjaciółka siedziała na łóżku i czytała pismo ''Czarownica'' . Uśmiechała się do siebie ,  zapewne myśląc nieprzyzwoicie o jakimś przystojnym czarodzieju . '' Kobieto! Puchu marny! '' Zacytowała Hermiona w myślach słynnego pisarz i patrząc wymownie w sufit . Prefektka wiedziała ,że Ginny jest bardzo mądra i jej mózg tylko kurczy się od tych dziecinnych pisemek . Sama osobiście przechodziła etap '' Typowej Nastolatki '' już w drugiej klasie . Na wspomnienie swojego zauroczenia niejakim oszustem Gilderoyem Lockhartem  chciała zapaść się pod ziemię . Z kolei Krum był tylko chwilową odskocznią od jej codziennego życia . Tak naprawdę Hermiona jeszcze nigdy się nie zakochała . No cóż z Ronem ,raczej nie miała szansy na barwną i ciekawą przyszłość ... Wystarczyło na niego spojrzeć . Od razu było widać ,że na przyszłość ,będzie jeszcze bardziej leniwy i bezużyteczny niż teraz . Nie zrozumcie źle Hermiona kochała swoich przyjaciół ,ale nie w ten sposób. Już miała zrobić coś śmiesznego ,żeby zwrócić na siebię uwagę Ginny ,ale przypominając sobie swoją sytuację spoważniała  i po prostu odchrząknęła . Ruda natychmiast się odwróciła . 
- Miona ! -Prawie spadła z łóżka rzucając się na przyjaciółkę . - Jej co tak długo ? I jak było u Ślizgonów ? I co nowego u Prefektów ? I czy naprawdę wczoraj był tu Sama-Wiesz-Kto ? I dlaczego wciąż nie ma tu... 
- Ginny ! Spokojnie wszystko ci opowiem ! Zaczniemy od początku ok ? 
-Ok - Weasley'ówna uspokoiła oddech i obie usiadły na miękkim starym łóżku Hermiony . 
- Poszłam na spotkanie prefektów . I McGonnagall ogłosiła kto został Naczelnym . Pozostali to jak już wiesz Draco a także Ernie i Jess .
-Fajnie ! Jess jest przystojny . No ale kicha z tym Malfoyem ... - Nie byłabym tego taka pewna... Hermiona sceptycznie pomyślała o wypowiedzi przyjaciółki . 
- No trochę ... Ale Ginny ... Muszę ci coś powiedzieć .... 
- Ach ! Poznałaś kogoś ?! W wakacje ? I nic nie nie mówiłaś ?! Zaraz ale czemu mówisz to tak poważnie ? Zaraz.... Mionka kurde ! Chyba nie chcesz mi powiedzieć ,że .... wpadłaś ? 
-Co ? Nie ! Ginny zwariowałaś ?! Weź ty mnie wysłuchaj do końca ! 
-Ok ,ok ... - Powiedziała lekko zawiedziona . 
- I lepiej odstaw te gazetki , bo za niedługo jak tylko spojrzę na faceta ,to wymyślisz sobie ,że mam z nim romans...
-A masz z jakimś ?
- Nie Ginn ... Nie mam ... - Prefektka westchnęła . Ok trzeba jej powiedzieć ....- Ginny słuchaj ja .... -Już miała to powiedzieć ,ale stchórzyła w ostatniej sekundzie i wydusiła .-  Mam dostęp do haseł wszystkich domów ! - Kurde... - Hermiona przeklęła w myślach samą siebie. 
-WOW ! Super ! I tego bałaś mi się powiedzieć ? Masz super farta ! - Młodsza dziewczyna była zachwycona . 
Hermiona przez moment się nie odzywała . Ok . Spróbujmy jeszcze raz...
 - Nie Ginny.... To nie to.... - Ruda przerwała paplaninę o tym co zrobiłaby z taką wiedzą i spojrzała na przyjaciółkę zaciekawiona ,jednak ta unikała jej wzroku . 
-Ginn... Ja już nie ... Ja już tu nie mieszkam ... - Oczy piątoklasistki rozszerzyły się .- McGonnagall ustaliła ,że wszyscy Prefekci  Naczelni mają mieszkać w nowym miejscu . 
- Ja... To... To świetnie Hermiono ! - Ruda starała się chyba podnieść na duchu ,ale w jej słowach nie było ani krzty ekscytacji . Tylko dużo szoku i powoli pojawiający się smutek .- Nareszcie będziesz miała na co zasłużyłaś . A ja... ja sobie jakoś poradzę . - Powiedziała z wahaniem . Na dodatek głos jej zadrgał . Hermione serce się krajało .- A .... Czy możesz poprosić...?
- Już ją prosiłam . Powiedziała ,że nie ma takiej opcji ... 
-Aaaa ... ok ....- Hermiona nie mogła dłużej wytrzymać i przytuliła przyjaciółkę . Po dłuższej chwili oderwały się od siebie . Ginny pociągnęła nosem i uśmiechnęła się smutnawo . - No i co to wszystko ? Tylko tyle ci dają za całą noc pilnowania jakiś obcych dzieciaków ?
- Hmm... Gdyby tak było to całe Podziemie Prefektów należało by się Malfoyowi...
- Co ? Chcesz powiedzieć ,że wszyscy spaliście ,a on pilnował ? 
- Nie chciałam żeby tak wyszło... I w ogóle nie pamiętam jak to się stało...
-Miona większość osób nie zapamiętuje jak zasypia...
- Nie ! Ja ci mówię tym razem było coś nie tak ! - Ruda popatrzyła na nią jak na wariatkę.- No ok .... Dostaliśmy jeszcze bransoletki z wygrawerowanymi hasłami domów . Jak będziemy chodzić po korytarzach po 22 to wystarczy ,że pokażemy bransoletkę i nas zostawią . Bo możemy chodzić gdzie chcemy i kiedy chcemy .
-Ale fajnie ! A możesz brać kogoś ze sobą ? 
-Mogę . Ok to co ja idę ? 
-Sama ? No ty chyba masz nie po kolei w głowie ! A ja to co Prawie-Nic-Nie-Znacząca-Ginny  ?
- Ok ,ok wezmę cię . - Hermiona ucieszyła się i obie wyszły trzymając się za ręce . 
Na nieszczęście w Pokoju Wspólnym był Harry i Ron .
-Hermiona! Co tam ? 
- Nic Harry . Po prostu pilnowaliśmy ich całą noc . Nic się nie działo . - Dziewczyna od razu domyśliła się co chce wiedzieć Wybraniec . Wyczuwała ,że to że Dumbledore odsunął go od sprawy ataku Voldemorta ,chociaż jest Chłopcem Który Przeżył  ,wywoływało w nim mieszane uczucia i czuł się trochę bezużyteczny . 
- Ok . Spoko... -Harry spuścił wzrok . - A gdzie idziecie ? - Spytał jeszcze ,widząc ,że kierują się do portretu .
- Przejść się .- Skłamała gładko Ginny . Hermiona posłała jej pełne wdzięczności spojrzenie .
- Może pójść z wami ? - Tym razem to Ron stał się ciekawski .
-Nie Ron . Idziemy namawiać skrzaty domowe do rewolucji .- Hermiona skłamał równie gładko jak jej przyjaciółka . To zamknęło buzię Rona . Gdy obie wyszły przybiłt sobie żółwika i poszły do Wielkiej Sali po torbę Hermiony . Była tam mapa do Podziemia Prefektów . Przed salą spotkały Malfoya . 
-No nareszcie ! Ile można na ciebie czekać !?  Juz od pół godziny tu sterczę . 
-Malfoy? Co ty tu robisz ? Nie powinieneś już gnębić szlam ,czy pławić się w bogactwie czy coś ? 
- Ha ha . Bardzo śmieszne Grager . Zapomniałaś ,że nie mam mapy  ? - Hermiona zaśmiała się .
- No i co ? Przecież tam leży moja torba. Nie wierze ,że nie próbowałeś wziąć z tamtąd mapy . 
- Otóż prawda Granger . Próbowałem . -Powiedział podnosząc dłonie na wysokość jej twarzy . Od opuszków palców po łokcie widniały na jego rękach małe ugryzienia . Dziewczyna zaczęła się śmiać .A więc jednak moje zaklęcia ochronne działają... W końcu podeszła do torby wyjęła z niej mapę . 
- Chodź Malfoy . Odprowadzimy cię grzecznie do domku ,bo jeszcze się zgubisz . A przy okazji te ugryzienia są trujące . Chodź Ginn.  - Ruda przyjaciółka patrzyła się na nich z lekkim szokiem . Po chwili obie wyszły . Draco krzyknął za nimi :
-Nie możesz mi po prostu pokazać tej ... ?! 
- Nie ! 
I chcąc nie chcąc chłopak poszedł za nimi . 
Szli długo w dół . W końcu znaleźli się na poziomie Lochów .Po pięciu minutach doszli do  pięknego portretu z stadem czarnych ptaków . 
-Ale śliczne .- Zachwycały się dziewczyny.Ptaki wdzięcznie latały nad ciemną łąką z fioletowymi kwiatkami. 
-To tutaj ? Ze niby co to ma być za obraz ? Ptaszki ?- Draco patrzył z niedowierzaniem. W jednym momencie ptaki nastroszyły się i odleciały w ramę obrazu i zniknęły.
-Malfoy kretynie ! To są kosogłosy* ! One mają nas wpuścić do środka ! -  Hermiona popatrzyła na niego wściekle . - Ok . Spoko . Czytałam o nich . To jeden z najcenniejszych portretów Hogwartu . Są bardzo wrażliwe ... Odpędza ich wszystko co niemiłe a przyciąga .... Śpiew . Tak ! Trzeba coś zaśpiewać ! Ginny ? 
- Na mnie nie patrz . Mi słoń na ucho nadepnął jak wszystkim w mojej rodzinie ... 
-Ok...Malfoy?
-Chyba śnisz...
- No dobra ,  dobra... Ja nie śpiewam przy nim... Zawsze możemy je zaczarować . - I machnęła różdżką . Na obrazie pojawiło się mnóstwo czarnych nutek . Na obraz wleciało stado kosogłosów . Zaczęły dziabać nutki i ćwierkały radośnie. Hermiona ucieszyła się i wypowiedziała hasło . Ptaki ułożyły się w uśmiech i otworzyły portret .
Cała trójka weszła do środka . Wystrój nie był ,jak można się było spodziewać w kolorach każdego domu . Był czarno-biały . Podłoga kafelkowana na kształt szachownicy . Białe fotele i czarna kanapa stały przed czarnym kominkiem . ''Korytarz '' miał kształt krzyża i był ogromny . Całe podziemie prefektów było wielkim prostokątem ,w którego kątach znajdowały się pokoje Prefektów . Każdy kąt na jednego Prefekta .  Weszli głębiej i Draco zauważył ,że na drzwiach do jednego pokoju wisi godło Slytherinu .
- Ok to ja spadam . - I udał się w tamtym kierunku .
- Taa... - Powiedziała Hermiona zagapiona na wystrój wnętrza . Po chwili o czymś sobie przypomniała .- Malfoy ! Czekaj! -Podbiegła do chłopaka ,który znudzony odwrócił się do niej . Pogrzebała w torbie i wyjęła z niej mały  flakonik i słoiczek . - Masz to są tabletki przeciw truciźnie i maść na ukąszenia . Lepiej mnie słuchaj i je weź ,bo ja Cię w Świętym Mungu odwiedzać nie będę .-Chłopak wziął od niej lekarstwa i wchodząc do swojego pokoju powiedział .
-Dzięki pani Uzdrowiciel...
Hermiona wróciła do Ginny i obie poszły do pokoju na którym widniało godło Gryffindoru . Weszły i zobaczyły ,że wszystko bez wyjątku jest białe . Ściany , sufit , meble ,łóżko . Tylko jej czarne bagaże mocno kontrastowały z otoczeniem .
- Co to psychiatryk ,czy co ? - Spytała Ginny .
- Bo ja wiem ... - Hermiona zastanowiła się . Rozejrzała się i zauważyła czarną kartkę na komodzie . Wzięła ją i przeczytała :

Panno Granger 

Ma pani możliwość zmienienia kolorów przewodnich w pokoju za pomocą zaklęć . Wierzę ,że znasz odpowiednią formułkę.
Pański kot Krzywołap przybędzie dopiero pod wieczór z powodu buntu kolejarzy . 

                                                         Z poważaniem
                                              
                                       Minewra McGonnagall .



Hermiona znała zaklęcie ale nagle przypomniała sobie o czymś . Przerażona zerknęła na bransoletkę . 11:45 .
-O matko Ginny ! Muszę lecieć ! Mam spotkanie z dyrektorem ! Za pięć minut ! Potem ci wszystko pokaże!
- Ojej to leć ! Jakby co to ja będę u siebie ! - Krzyknęła jeszcze za wybiegającą przyjaciółką .
   Hermiona biegła jak szalona na złamanie karku  do gabinetu dyrektora . Na szczęście korytarze były puste . Gdy znalazła się pod posągiem orła przypomniała sobie ,że nie zna hasła .
- Cytrynowe Dropsy ? - Posąg ani drgnął . Ok przecież zanim zgadnę dawno minie dwunasta .... mam jeszcze dwie minuty.... Myślę ,że dyrektor się nie obrazi ...
- Mortus Calculus Obliviate ! - Wypowiedziała zaklęcie kreśląc różdżką w powietrzu koło . W myślach usłyszała ostatnie nie swoje słowa wypowiedziane do pomnika . Mugolskie słodycze? To ciekawe...
- Oreo !
Pomnik obrócił się ukazując schody na które dziewczyna weszła . Gdy znalazła się pod drzwiami do gabinetu Dumbledore'a zawahała się . Usłyszała przytłumione głosy.
- Ona nie powinna jeszcze wiedzieć ! Albusie ona ma siedemnaście lat! Na miłość boską dajmy jej pożyć jeszcze chociaż rok w spokoju !
- Nie możemy Minewro ! On jej szuka ! Lepiej ,żeby ona wiedziała kim jest wcześniej niż on ! Jeszcze nie wie czy ona w ogóle żyje ,ale kiedyś się tego domyśli ! Szukał jej w Hogsmeade a teraz szuka jej tutaj ! Nie zdołam go powstrzymać !
-Ależ to jeszcze dziecko !
Dyrektor nie odpowiedział . Nastała chwila ciszy i Hermiona wiedziała ,że ją zauważył . Zapukała .
- Proszę wejść panno Granger . - Drzwi otworzyły się przed nią . Ciekawe o kim mówili... Weszła i usiadła na krześle na przeciwko dyrektora . Nauczycielka Transmutacji patrzyła na nią smutno . 
- Chciał mnie pan widzieć... - Zaczęła dziewczyna ,którą lekko zaczęła krępować cisza i wzrok profesorów . Usłyszałam za dużo ? Przecież nie wiem nawet o co chodziło? 
-Tak panno Granger chciałem pania widzieć . - Znów nastała chwila ciszy . - Wie panna ,że widziano Czarnego Pana w   wiosce niedaleko Hogwartu?
- Tak słyszałam ... - I o to mu chodziło ? Chciał się zapytać co sądzę o zabezpieczeniach szkoły ?
- Przyzwałem cię tu , bo mam coś dla ciebie ... - Schylił się i wyjął z szuflady kopertę . Widać było ,że ktoś ją  otwierał . - Jest to list od kobiety , którą powinnaś poznać . Przeczytaj go proszę uważnie .
                                                                  
            *Włącz numer 24 na playliście na górze ''I surrender '' Niech leci do końca rozdziału- autorka *
                                                                           
Drogi Albusie ! 

Piszę ten list z powodu  Toma . Jest jakiś nie swój . Ciągle chodzi zły i wymyśla jakieś dziwne  plany . Ostatnio nawet do Severusa zwraca się jak do sługi ! A przecież to jego najlepszy przyjaciel !
Wiem ,że nie jest zły . Po prostu miał ciężkie życie . Ale wiem ,że mnie kocha . I widzę jak bardzo kocha Mionkę i Aba. Jest wspaniałym mężczyzną i geniuszem . Ponieważ lęka się tylko ciebie wysyłam ci naszą kochaną dziewczynkę . Ja odeszłam od niego po tym jak dowiedziałam się o jego ''sługach'' .  Zaczynam się go bać ,a to przecież mój mąż ! Dlatego wyjeżdżam i zabieram ze sobą Aba  . Tobie powierzam Mionę . Mam nadzieję ,że znajdziesz jej jakieś miejsce na świecie i ,że Tom się opanuje .
Nie mów jej nic, dobrze ?  Niech ma normalne życie .


Z podziękowaniem 
Cynthia S. Riddle .


Hermiona przeczytała list dwa razy i  spojrzała na dyrektora . Wyjął z  pod biurka stary wiklinowy kosz wysłany różowym ,wyblakłym kocykiem . W sam raz na dziecko .
-Profesorze ...Chyba nie chce pan powiedzieć,że w Hogwarcie znajduje się obecnie Córka Czarnego Pana?
A może to jakiś żart ? Voldemort miał żonę ?
- Nie Hermiono , to nie jest żart . Osobiście znałem Cynthie . Przemiła kobieta... Chodziła do Hogwartu jako Krukonka ... Oboje z Tomem mieli ogromną moc i doskonale do siebie pasowali... Mieli dwójkę dzieci... Bo widzisz Hermiono Lord Voldemort nie zawsze był zły . Stał się zły ponieważ znienawidził cały świat . Dlatego ,że odebrano mu jedyną rzecz którą szczerze kochał . Jedyną rzecz ,króra powstrzymywała go prze szaleństwem...
- Jego rodzinę .- Dokończyła Hermiona . Ale dlaczego ja ,a nie Harry . To on jest Wybrańcem...-  Ale zaraz ... To znaczy ,że gdyby ta kobieta od niego nie odeszła ,byłby dobry ?
- Zapewne tak . Cynthia była jego jedyną cząstką dobra . Jej dobroć była tak wielka ,że  z łatwością opanowywała potwora w jego głębi . Ale gdy odeszła zabierając ze sobą dzieci zabrała też całe dobro . Ale to nie wszystko . Zapewne gdyby tylko uciekła  Voldemort byłby zły ,ale pamiętałby co to dobro i kto wie ,może by nawet by się nawrócił ... Ale Cynthia popełniła jeszcze jeden błąd . Zamiast po prostu odejść rzuciła na męża zaklęcie zapomienia w obawie ,że będzie ją ścigał . Wymazała mu z pamięci całą jego miłość czyli rodzinę .
- Dobrze profesorze ,ale dlaczego mówi pan to mi ? Przecież to Harry został wybrany .
- Hermiono .... Zastanów się o czym właśnie usłyszałaś . - Profesor spojrzał na McGonnaglall .
-No wiem jak to się stało ,że Voldemort jest zły .  I ,że miał żonę i córkę i syna . Zaraz pan miał się opiekować córką ... Czy ona jest w Hogwarcie ?  Mam jej pilnować jako prefekt ? - Hermionę strasznie ciekawiło kim jest Córka Czarnego Pana .
-Tak Hermiono ona jest w Hogwarcie i musi jak najszybciej dowiedzieć się o swojej przyszłości . Z czasem ,gdy moc Czarnego Pana  rośnie  zaklęcie  Obliviate zaczyna zanikać . Podejrzewamy ,że już pamięta część swojej przeszłości i  teraz szuka swojej rodziny . Dlatego niezależnie od swoich intencji może być niejakim zagrożeniem dla Hogwartu i dla swojej Córki .
- No dobrze ale kto to ?
- Hermiono... Ty jesteś Córką Czarnego Pana .


o~*~o




* Nie mogłam się powstrzymać :3 Sorki za mieszańca serii <3


Zapraszam oczywiście na  https://www.facebook.com/HermionaRiddleCorkaVoldemortaBlog?ref=hl :)
 Tam szybko dowiecie się o nowych rozdziałach :)
I na Aska jeśli macie pytanka :  http://ask.fm/EolkaBlog  :)